Między Rondem a Palmą (1187): Cień Rady Drużyny

11
fot. Ja is great

Dziś w Palmie rozmawiamy o zawieszeniu Draymonda Greena, o etyce dziennikarskiej Shamsa Charanii i o tym czy Adam jeszcze kiedyś wróci do kibicowania Sacramento.

Sprawdzamy technikę Phoenix, najlepiej sprzedające się koszulki Ja Moranta w Polsce, czy sieroty po Kevinie Garnecie są z Draymondem, malutki awans malutkiego Milanku do wielkiego półfinału wielkiej Ligi Mistrzów i co wydarzyło się w 1187 roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. Dumanie nad etyką Shamsa jest moim zdaniem bezcelowe. I Shams, i Woj są głosem swoich źródeł, więc żeby im te źródła nie wyschły, muszą odpowiednio o nie dbać. W przypadku Woja widać to jak na dłoni. On nie ma żadnych źródeł u LeBrona i jest przez jego obóz tępiony od samego początku kariery za nieprzychylne artykuły na temat Króla. Zaczęło się dawno temu. Nikt już nie pamięta, jak i kiedy. I tak to trwa sobie do dziś na przestrzeni całej stuletniej kariery LeBrona. Król – łaskawy Pan – zatwittował wprawdzie całkiem niedawno #FreeWoj i pokazał, że jest ponad to, ale to by było na tyle. To była zresztą większa sprawa, chodziło o BLM, a nie wojnę podjazdową z Adriankiem. Ale ta wojna trwa w najlepsze, Woj nie ma i nie będzie miał pewnych źródeł u LeBrona i w Klutch Sports.

    Ma za to doskonałe źródła i stosunki koleżeńskie z całym coaching tree Popovicha. W tym z Seanem Marksem z Nets. Gdy Brooklynowi zaczęło się palić pod dupą i wszyscy pisali o wakacyjnym ultimatóm Kevina Duranta, Woj milczał, mało tego przez wiele godzin milczało ESPN, co tylko pokazywało jak rozległe wpływy ma Woj. Cesarz Adrian tryumfował, mógł zakrzyknąć: ESPN to ja! Na poważnie zaczęto ruszać temat dopiero, gdy Tsai wydał oficjalne oświadczenie, ale i tak sprawozdawczość w tym temacie była daleko bardziej oschła niż typowy sensacjonizm ESPN.

    Dlaczego? Bo Sean Marks to kolega i źródło Woja.

    To samo z dealem Hardena i Simmonsa. Gdy wszyscy pisali, że sprawa jest gotowa, gdy w studio TV Brian Windhorst, kolega redakcyjny Woja mówił, że deal jest dogrywany, gdy pisał, że temat jest poważny i dogadywane są już szczegóły w rodzaju trzeciego garnituru graczy i picków, które mają uzupełnić transfer, Woj mówił że to wszystko nieprawda. I mówił to w tym samym studio, siedząc obok Windhorsta. Nie przeszkodziło mu to na chwilę przed upublicznieniem wymiany zrobić “leak”, by uratować choć resztki swojej twarzy.

    Windhorst wyszedł na niezłego jasnowidza, wybrał dwie drużyny z 30, a z nich dwóch zawodników i strzelił, że będzie deal. Kupcie mu kupon Lotto. A Woj milczał. Dlaczego? Bo Sean Marks to kolega i źródło Woja.

    W co i z kim gra na co dzień Shams możemy się też domyślać, bo na jeden twitt o klientach Klutch sports Woja przypada 10 twittów Shamsa. I tak się składa, że Draymond jest reprezentowany przez Klutch Sports i tubą tego środowiska jest w tym przypadku Shams. Mało tego, Shams Charania jest w tych samych strukturach co Rich Paul. Jest reprezentowany przez United Talent Agency, które jakiś czas temu wpompowało masę kasy w Klutch Sports i utworzyło tzw. sports division. Na czele którego stoi nie kto inny, jak Rich Paul. Ot, mała przyjacielska przysługa z tym Draymondem. Nie takie rzeczy się już przecież robiło.

    W czasie dramy Simmonsa w 76ers, ówcześnie będącego klientem Klutch, to Shams dbał o interesy Australijczyka w mediach i pisał apologie na jego temat na The Atlethic, wypełnione ekskluzywnymi cytatami z Richa Paula. Wymowa przekazów była prosta: winę za całą sytuację ponoszą Sixers i dobrze byłoby, gdyby pozwolili Benowi zmienić środowisko. Było w tym też drugie dno. Pamiętacie, jaki był wtedy hype na Tyrese’a Maxeya? To też klient Klutch. Na początku, część insiderów pakietowała go nawet w dealu z Simmonsem. Biedni głupcy.

    Shams od początku wiedział, że to nie ma najmniejszego sensu. Przecież najlepiej pozbyć się Simmonsa i usunąć log jam. W końcu na gigantycznym kontrakcie Simmonsa już zarobiliśmy. Teraz pora wywalczyć więcej minut Maxeyowi i dopisać mu tym ruchem dodatkowe zero do kontraku, na którym w przyszłości też zarobimy. Tak przynajmniej mówił mu Rich Paul, odpalając cygaro i wykładając nogi na biurko.

    0
  2. Odnoszę wrażenie, że o ile to nie jest celowa prowokacja to Maciek myli waleczność, pasję i boiskowy “pazur” z chamstwem, agresją i brudnymi zagrywkami rodem z chuliganerki stadionowej – change my mind!

    PS. Nie, nie rozważam tu i nie kwestionuję umiejętności koszykarskich i rozumienia gry, a same zachowania nie mające nic wspólnego z nią.

    0