To może być trzeci z rzędu rok, w którym wyścig po MVP rozstrzygnie się między dwójką tych samych centrów. Ale czy na pewno tak będzie i czy po raz trzeci zakończy się tak samo?
Nikola Jokić może zostać dopiero czwartym zawodnikiem w historii NBA z trzema kolejnymi statuetkami. Ma na to bardzo duże szanse, ponieważ po rewelacyjnych poprzednich sezonach, jeszcze podniósł poprzeczkę. Zalicza średnie na poziomie triple-double, a do tego jego kolejne występy z triple-double długu były gwarancją zwycięstwa i Denver Nuggets są najlepszą drużyną Zachodu.
Ale właśnie przestali być tak bardzo wyraźnie najlepszą drużyną konferencji. Wpadli w dołek i są w trakcie swojej najdłuższej w sezonie serii pięciu porażek. Triple-double Jokera przestały przekładać się na wygrane, za to pojawiają się kolejne kompilacje akcji, w których rywale zdobywają na nim punkty, łatwo mijając w drodze do kosza. Oczywiście to tylko kilka słabych meczów, ale podkreśliły ten najsłabszy element gry Jokica i pomogły Joelowi Embiidowi przejąć momentum w tym niezwykle wyrównanym MVP Race.
Podczas gdy drużyna Jokica przegrywa, Philadelphia 76ers mają obecnie najdłuższą w lidze serię pięciu zwycięstw, natomiast Embiid serię imponujących występów. Kiedy w niedzielę Nuggets dali się ograć na własnym parkiecie już nie gwiazdorskim Brooklyn Nets, Embiid nie pozwolił swojej drużynie przegrać, poprowadził wielki comeback przeciwko Portland Trail Blazers i przypieczętował go game-winnerem. Trzy dni wcześniej absolutnie zdominował pojedynek w Minneapolis, wyśmiewając Rudy’ego Goberta. Od sześciu spotkań zdobywa ponad 30 punktów, a od początku tego roku jeszcze nie zszedł poniżej 20 – to już 27 meczów, najdłuższa taka jego seria w karierze.
Drugi rok z rzędu Joel znajduje się na szczycie listy najlepszych strzelców, a jest jeszcze lepszy, zdobywając rekordowe 33.4 punktów przy najlepszej w karierze skuteczności 53.9% z gry. Jest niemal nie do zatrzymania ze swoim stale rozszerzającym się wachlarzem zagrań, fantastycznym jumperem (47.8% z półdystansu), siłą w pomalowanym i umiejętnością wymuszania fauli (10.2pkt z linii, najwięcej w lidze).
Tak efektywny jeszcze nie był. Choć nawet pod względem TreuShooting% to Jokić jest lepszy (66.9%; Embiid 64.8%). Nikola oddaje jednak o ponad pięć rzutów mniej i nie jest tak dobry w grze jeden-na-jeden. To też wyraźnie do Embiida należało ich pierwsze w tym sezonie bezpośrednie starcie. Zniszczył wtedy swojego rywala występem na 47-18, prowadząc Sixers do zwycięstwa. Jokić nie był w stanie go zatrzymać, a też niewiele był w stanie zrobić gdy był pilnowany przez Joela. Obrona jest tutaj zdecydowanie przewagą lidera ekipy z Philly. Po tej stronie boiska też potrafi przejmować mecze i z nim na parkiecie Sixers tracą tylko 110.3 (poziom top4 obrony ligi), pomimo że przez większość czasu ma obok siebie Jamesa Hardena i Tyrese’a Maxeya.
Joker jest niesamowicie wszechstronnym graczem, ale w obronie tylko co najwyżej solidnym, jeśli się postara. Embiid dominuje jako two-way player i w ostatnich dniach świetnie widać tę różnicę, przez co jego notowania rosną. Tylko, że tegorocznego wyścigu po MVP nie można ograniczyć jedynie do tej dwójki. Przecież Giannis Antetokounmpo także rozgrywa fantastyczny sezon i on również jest zawodnikiem na dwie strony parkietu.
Giannis znajduje się niedaleko za Embiidem na liście najlepszych strzelców z średnią 31.5 punktów, a zbiera więcej piłek (11.9; Embiid 10.0) i rozdaje więcej asyst (5.5; 4.1). Do tego robi to wszystko spędzając na parkiecie nieco mniej czasu (32.3min; 35). Jest najlepszym zawodnikiem najlepszej drużyny NBA, która umacnia się teraz na szczycie, mimo że wcześniej bardzo długo grała bez jednego ze swoich gwiazdorów. Antetokounmpo też ma swoje mocne argumenty w tej dyskusji.
Tu jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Mamy trójkę faworytów, z których każdy zasługuje na wyróżnienie, ale wygra tylko jeden. W tym momencie trudno przewidzieć w jakiej znajdą się kolejności, gdy wybierany będzie MVP. Dlatego bardzo dużo będzie zależało od tego, co wydarzy się w ostatnich tygodniach sezonu i kto na finiszu w największym stopniu przekonana do siebie głosujących.
W tym kontekście dla Joela kluczowe będą dwa mecze 27 marca i 2 kwietnia, kiedy odwiedzi kolejno Denver i Milwaukee.
Embiid (54 mecze, 36-18): 33.4pkt, 54/35/85%, 10.0zb, 4.1ast, 1.6blk
Jokić (61 meczów, 43-18): 24.7pkt, 63/41/82%, 11.9zb, 10.0ast, 1.2prz
Giannis (54 mecze, 41-13): 31.5pkt, 54/28/65%, 11.9zb, 5.5ast, 0.8blk
(45-22) Philadelphia @ 3w4b2b (44-27) Cleveland 0:30
Cleveland Cavaliers są czwartą drużyną Wschodu, mając 3 mecze przewagi nad Knicks i 3 straty do Sixers. Wydaje się, że zostaną w tym miejscu, ale do końca sezonu został im jeden z najłatwiejszych terminarzy w lidze (po dzisiejszym spotkaniu ich najtrudniejszymi rywalami będą Knicks i Nets), więc jeszcze mogą spróbować gonić Sixers. Tym bardziej, że akurat drużyna z Philly ma jeden z trudniejszych terminarzy (10 z ostatnich 15 meczów na wyjeździe). W bezpośrednim pojedynku na razie podzielili się zwycięstwami, więc teraz grają o tie-breaker.
(41-26) Memphis @ (37-33) Miami 0:30
Od czasu słynnego live’a Ja Moranta dużo było plotek o jego o problemie alkoholowym, więc doniesienia o terapii na Florydzie, mogą wskazywać, że udał się na odwyk. To natomiast może sugerować, że będzie potrzebował więcej czasu i już też słychać sporo głosów, że nie zobaczymy go do końca sezonu.
Póki co, Memphis Grizzlies nie dali żadnego nowego update’u jest statusu, więc teoretycznie może wrócić na piątkowy mecz w San Antonio. Pewnie dopiero wtedy dowiemy się czegoś więcej. Ale wiemy, że Morant pozostaje w stałym kontakcie ze swoimi kolegami z drużyny i trenerem, a z ich wypowiedzi można odnieść wrażenie, że spodziewają się jego powrotu.
Ale nawet jeśli niedługo wróci, ta cała afera i kolejne opuszczone mecze (rozegrał 53) mocno zmieszają jego szanse na wybór do All-NBA Team. Nawet jeśli uznamy, że trzeba skupić się tu wyłącznie na koszykówce, to nie da się zaprzeczyć, że swoim idiotycznym zachowaniem poza parkietem postawił drużynę w bardzo trudnej sytuacji, co odbija się na ich grze (choć na razie radzą sobie dobrze, 3-2), więc ma to też znacznie w ocenie jego wartości. Głosujący na pewno wezmą to pod uwagę.
Jeśli natomiast nie zostanie wybrany do All-NBA, będzie to oznaczało, że zabawa w gangstera będzie kosztowała go nie tylko stracony wizerunek, również mnóstwo pieniędzy. Bez All-NBA nie zakwalifikuje się do super-maxa w przedłużeniu kontraktu, które podpisał rok temu. W takiej sytuacji dostanie $194mln za 5 lat, a może być aż $233mln. To byłaby solidna kara.
(36-33) Golden State @ (36-33) LA Clippers 3:00
Golden State Warriors znowu opuszczają San Francisco, wyruszając 5-meczowa trasę… Wiemy co to oznacza. W tym momencie mają serię 8 zwycięstw na własnym pakiecie i 8 porażek na wyjeździe.
Dzisiaj przed nimi ważny pojedynek z LA Clippers. Mają taki sam bilans, znajdują się na dwóch ostatnich miejscach gwarantujących bezpośredni awans do playoffów i tylko mecz dzieli ich od goniących Wolves.
Na początku marca, jeszcze bez Stepha Curry’ego, Warriors u siebie pewnie pokonali Clippers, już z Russellem Westbrookiem. Ale teraz Tyronn Lue wprowadził usprawnienia w korzystaniu ze swojego nowego rozgrywającego, zmniejszając jego minuty (po 23 w dwóch ostatnich meczach) i trzymając go na ławce w czwartych kwartach. To przełożyło się na serię trzech zwycięstw (a Russ był łącznie +22).
(47-22) Boston @ (35-34) Minnesota 1:00
Minnesota Timberwolves ostatnio są przeciwieństwem Warriors – na wyjeździe wygrali cztery kolejne mecze, w tym ostatnio przeszli się po gospodarzach w Atlancie, natomiast na własnym parkiecie przegrali już trzy razy z rzędu, w tym po dogrywce z Nets. To nie wróży dla nich dobrze przed dzisiejszą wizytą Boston Celtics, rozdrażnionych wpadką w Houston.
(45-22) Philadelphia @ 3w4b2b (44-27) Cleveland 0:30
(41-26) Memphis @ (37-33) Miami 0:30
(40-27) Sacramento @ (31-36) Chicago 1:00
3w4b2b (34-35) LA Lakers @ (16-52) Houston 1:00
(47-22) Boston @ (35-34) Minnesota 1:00
(34-35) Dallas @ 3w4b2b (18-50) San Antonio 1:30
(36-33) Golden State @ (36-33) LA Clippers 3:00