Wake-Up: Wsad Sochana, MVP Jose i trójki Grimesa w nudnym Rising Stars

6
fot. NBA League Pass

Co tu dużo mówić, Rising Stars niestety pozostaje mało ciekawym wydarzeniem All-Star Weekend.

Ale przynajmniej było trochę rywalizacji w finałowym pojedynku, Jose Alvarado ukradł show, Quentin Grimes był w ogniu, a przede wszystkim grał Jeremy Sochan.

Team Pau vs. Team Deron 40:25 (J.Alvarado 13 – T.Murphy 9)
Team Joakim vs. Team Jason 40:32 (Q.Grimes 13 – M.McClung 10)
Team Pau vs. Team Joakim 25:20 (B.Mathurin 7 – Q.Grimes 14)

1) Jeremy zwrócił na siebie uwagę, popisując się efwktownym wsadem w pojedynku z Team Jason

To była jedna z najlepszych akcji tego zaskakująco mało highlightowego wieczoru.

Sochan próbował też zakończyć mecz game-winnerem z połowy, to się jednak nie udało. Piłka tylko musnęła siatkę. To był zakład z Jabarim Smithem – gdyby trafił, rookie Houston Rockets musiałby przefarbować włosy.

W sumie zanotował 6 punktów, zbiórek, asystę i przechwyt. W finale był już mniej widoczny, dołożył tylko jeden punkt z linii i dwie straty.

2) Bohaterem finału został Jose Alvarado, który przed ostatnią akcją założył się z siedzącym przy parkiecie Donovanem Mitchellem, że jeśli tylko dostanie piłkę – wygra ten mecz.

I dokładnie tak zrobił. Dostał podanie od Bennedicta Mathurina i wpakował trójkę

Zapewnił zwycięstwo Team Pau, zgarnął MVP i wygrał obiad od Donovana.

First undrafted player to win the award since the first version of this game was played in 1994.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Pierwszy polski All-Star Weekend
Następny artykułCo robią dzisiaj: All-Star wersja

6 KOMENTARZE

  1. To czego my w koncu oczekujemy? Rywalizacji czy debilnych dunkow i całowania się na parkiecie? Jak na moje to była rywalizacja. Było nawet nieco obrony. Nie odpuszczano zawodnikow zupełnie luzem. Wyglądało to ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu jak zwykly mecz tylko ze w ciekawych składach. Mi sie wlasnie pierwszy raz od nie wiem kiedy podobalo. Bo z reguly to była totalna padaka z obrona wrecz na minusie. A tu i osobiste i bloki i przechwyty. Jak jest obrona to trudniej o sztucznie napompowane “zapierające dech w piersiach” highlighty. Mi wystarczy dunk sochana, podanie za plecami Alvarado i jego game winner. Uważam że Rising Stars dzieki zmianie formuły zyskało na wartości sportowej i nie jest już tak kiczowate.

    0
  2. Mathurin rzuca tak osobisty, że piłka trafia tylko w tablicę, Kessler blokuje jak Jabarr, Jazz Bear and Jazz dancers (zwlaszcza ta czarna po lewej), dużo fade- awayów (for you Majkel, wszyscy jesteśmy Mirkami).
    No i nasz chłopak. Grzmoci, wsadza, stara się, uśmiecha. Jest flow i ogień.
    A co Marcin? Twitter aż płonie od zdjęć z szoferami i gwiazdami serialów. Porównania z Majkelem. Gwiazda była tylko jedna. Teraz odcina kupony i robi bigos dla żołnierzy.

    0
  3. Ej ale to narzekanie, że nuda to chyba tak z przyzwyczajenia i żeby było bardziej po Polsku? :D
    Przecież były emocje, obrona, wielkie rzuty, fajne wsady ale nie było pełzania po parkiecie i patrzenia jak ktoś sobie odbija piłkę od tablicy żeby zrobić super dunk więc to chyba dobra droga i fajna zmiana. Nie rozumiem, czego oczekiwałeś Adamie?
    I jeszcze fajny pomysł z mikrofonem dla gracza na boisku, to też wyszło sympatycznie :)

    0