Już po raz drugi w ciągu ośmiu ostatnich dni liderujący sezonowi regularnemu Celtics przegrali duży mecz – o ile oczywiście jeden z 82 meczów sezonu regularnego może być istotny – i po raz drugi Jayson Tatum nie był tym, który grał dobrze.
Golden State Warriors klasycznie pod koniec trzeciej kwarty odjechali i pokonali Boston w rewanżu za wciąż jeszcze tegoroczne finały. Tak daleko jesteśmy więc od prawdziwej powtórki.
O to, żeby do niej nie doszło spróbują zadbać Jamal Murray i Nikola Jokić, którzy dopiero co rozegrali swój najlepszy mecz. Spróbują też Clippers, którzy po cichu są już 6-2 w meczach, w których Kawhi Leonard gra wciąż limitowane minuty.
Do gier!
(8-18) San Antonio @ (12-15) Miami 115:111 Keldon Johnson 21 – Butler 30
(16-12) Brooklyn @ (14-13) Indiana 136:133 Mills 24 – Haliburton 35/9a
(15-13) LA Clippers @ (11-16) Washington 114:107 George 36 – Porzingis 30/15/5
(11-15) Oklahoma City @ (17-10) Cleveland 102:110 Giddey 17/13z – Mobley 21/12z
(13-13) Dallas @ (11-14) Chicago 115:144 Dinwiddie 27/8a – DeRozan 28/9z
(21-6) Boston @ (14-13) Golden State 107:123 Brown 31/9z – Stephen Curry 32
(15-14) Utah @ (16-10) Denver 110:115 Alexander-Walker 27 – Jokić 31/12/14
(13-13) Minnesota @ (14-12) Portland 118:124 Edwards 26 – Lillard 36/8a
1) Rewanż za Finały 2022 przyprowadził do Chase Center drużyny bez Roberta Williamsa, bez Ala Horforda i Andrew Wigginsa. Celtics grali po wypunktowaniu Suns w Phoenix, Warriors po kuriozalnej porażce drugim składem w Utah.
Sobotni mecz potrzebował trochę, żeby się rozkręcić – z celownikiem było różnie – w końcu jednak w drugiej połowie lepiej broniący obręczy i wiszący na atakowanej desce mistrzowie odskoczyli i na końcu zdecydowanie pokonali chłopców Joe Mazzulli 123:107, w wieczór, w którym Jayson Tatum rzucił tylko 18 punktów – 6/21 z gry, 2/9 za trzy.
Przeciwko bostońskiemu “dropowi” Stephen Curry trafił 6 z 11 trójek i wziął 32 punkty, a Klay Thompson czuł półdystans, zostawiając po zasłonie obrońcę za sobą w drodze do 34 punktów – 20 już do przerwy – przy tylko czterech celnych trójkach, za to 14/26 z gry.
Warriors trafili tylko 13 z 39 trójek, ale Kevon Looney taranił w polu trzech sekund do 15 punktów i 15 zbiórek, znakomitą zmianę z ławki dał młody Kuminga, który dodał 14, a w Celtics brakowało pod koszami – w piątce wyszedł Blake Griffin, a drugim dużym w tym meczu był Luke Kornet. Wielki, ale wciąż Luke Kornet.
Jaylen Brown grał kinetycznie pięknie i czuł mecz w drodze do 31 punktów z 23 rzutów, zabrakło jednak Bostonowi w tym meczu Tatuma i ludzi.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mimo tego “huge challenge” uważam, że to Boston jest bliżej finałów NBA.
Mozzarella ma tak rozbiegany wzrok, że człowieka strach ogarnia :) Podczas wywiadu w trakcie przerwy zacząłem się bać :)
Był taki fajny moment, realizator pokazał dowodzenie Smarta, zaczynam się zastanawiać czy gość z rozbieganymi oczami nie jest po prostu figurantem :)
Pierwsze zdanie nielogiczne. Nie rozumiesz pojęcia “huge challenge”.
Pewnie masz rację, odczytałem to jako zrealizowane wyzwanie, czyli pokonanie najlepszej aktualnie drużyny w lidze.
Looney rzucił 7 punktów a nie 15
Heat przegrali na własne życzenie, Jimmy robił co chciał w 4q w polu trzech sekund, lecz koledzy zdecydowali, że w ostatniej minucie nie podadzą mu piłki.
A to przechodzenie Bostonu pod zasłoną dla Currego, to rozumiem zasłona dymna przed finałami? Nieoczywisty schemat bronienia trójek