Kajzerek: Dwa tygodnie Gortata w DC

1
@Hoop_District / Twitter

To historia, która w dobrym świetle stawia przede wszystkim drużynę z DC. Marcin Gortat zapisał się w pamięci kibiców Washington Wizards jako postać bardzo sympatyczna. Był pracowity, zostawiał na parkiecie dużo serducha, a poza nim aktywnie uczestniczył w życiu społeczności. Zbudował wizerunek dobrego gościa. Znał swoje miejsce w drużynie, ale też nie gryzł się w język, gdy wymagała tego sytuacja. Szczególnie dobrze MG dogadywał się z Tommym Sheppardem, niegdyś bliskim powiernikiem Erniego Grunfelda, a obecnie generalnym menadżerem Wizards. Pozytywne relacje między tą dwójką doprowadziły do zaproszenia Gortata na obóz przygotowawczy Wizards przed sezonem 2022/23. 

Niemal natychmiast rozpoczęła się dyskusja o ewentualnej przyszłości Marcina Gortata w NBA, ale już w charakterze stricte szkoleniowej. Nie jest mi łatwo ocenić umiejętności MG w indywidualnej pracy z młodszymi zawodnikami. Tutaj krótka dygresja, ponieważ niektórym mógł się teraz pojawić przed oczami obrazek Przemysława Karnowskiego. Wychowanek Gonzagi przez liczne problemy zdrowotne musi pogodzić się z tym, że swojego potencjału nigdy nie wykorzysta. Marcina Gortata często miał pod ręką. W przestrzeni publicznej pojawiały się jednak głosy sugerujące, że Gortat nie pomógł Przemkowi w wystarczającym stopniu; że nie był dla niego “starszym bratem”. Nie wiem, czy Marcin kiedykolwiek z tą narracją walczył. Może kiedyś dowiemy się na ten temat więcej. 

Tymczasem MG pojechał do DC, by zorientować swoją uwagę na wspólnych sesjach z podkoszowymi. Dostał formalne zaproszenie od wspomnianego wcześniej Shepparda oraz trenera Wesa Unselda Jr’a, który musiał rzecz jasna zatwierdzić tymczasowe dołączenie do swojego sztabu nowego asystenta. Plan był taki, by Marcin przepracował z zespołem cały okres pre-season, czyli mniej więcej dwa tygodnie. Tak też się stało, bo łodzianin tuż przed startem ligowych zmagań wrócił do Polski. Z relacji, jakie czytamy wychodzi na to, że zostawił za sobą dobre wrażenie i przy okazji odświeżył o sobie pamięć. Czy jest tutaj potencjał na poważniejszą rolę w przyszłości? Niewykluczone, choć wymagałoby to od MG całkowitego przeorganizowania swojego życia. 

Marcin nigdy nie ukrywał tego, iż bardzo zależy mu na założeniu rodziny. Od kilku lat jest mężem. Wygląda na to, że zbudował silną i trwałą relację ze swoją partnerką, czego można mu pogratulować. Na tym etapie swojego życia Polish Hammer ma nieco inne priorytety. Jednak w rozmowach z insiderami Wizards nie chciał niczego wykluczać na sto procent. Zostawił lekko uchyloną furtkę, gdyby pewnego w słuchawce swojego telefonu usłyszał konkretną propozycję. 

– Musiałbym być gotów poświęcić się temu na osiem, dziewięć miesięcy. Żebym tu był, musiałbym wykonać sporo pracy, aby wszystko poukładać. Doceniam to, co zrobił dla mnie trener Wes Unseld zapraszając mnie tutaj. Dziękuje także Tommy’emu [Sheppardowi – przyp. red.]. Czułem się zobowiązany do tego, by się odwdzięczyć ciężką pracą – skończył.

Podczas pobytu w ośrodku treningowym Wizards, Marcin najwięcej czasu spędzał z Danielem Gaffordem, wobec którego zespół ma spore oczekiwania. Wychowanek Arkansas w poprzednim sezonie rozegrał dla drużyny 53 mecze w wyjściowym składzie i notował średnio 9,4 punktu, 5,7 zbiórki i 1,4 bloku trafiając 69,3 FG%. W trakcie snucia planów na kolejny sezon, Wiz musieli dojść do wniosku, że rola Gafforda będzie niezwykle istotna w kontekście ewentualnej walki z czołówką wschodniej konferencji. Żeby utwierdzić się w tym, iż Gafford zrozumie, czego się od niego oczekuje, zaproszono do stolicy Gortata. Starszy kolega miał mu sprzedać wszelkie know-how na temat współpracy z ball-handlerami, a w szczególności z Bradleyem Bealem. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: Gone With the Wind
Następny artykułWake-Up: Jakie tankowanie? Spurs wygrali w Philly, powrót LaVine’a

1 KOMENTARZ