Adam Szczepański
W wakacje 2012 roku przede wszystkim przygotowywałem się do ogromnego trzęsienia zmieni w moim życiu, jakim miały być narodziny pierwszego syna. Ale jeszcze zanim Kuba przyszedł na świat, okazało się, że nie tylko moje życie osobiste, ale i zawodowe bardzo się zmieni. Niespodziewanie w tym samym czasie urodziło się także coś innego – pomysł na wspólny projekt z Maćkiem. Pomysł porzucenia naszych blogów i stworzenia portalu o NBA, który stanie się miejscem naszej pracy.
Plany oczywiście były wielkie i ambitne. Chcieliśmy stworzyć największy i najlepszy polski serwis o NBA. Jak to zwykle bywa, życie zweryfikowało marzenia, bo działamy na bardzo niszowym rynku, a do tego jeszcze nasz model biznesowy nie ułatwiał pozyskiwania milionów czytelników. Od początku założyliśmy, że nie będziemy zarabiać na reklamach, które tylko zaśmiecają strony i zmuszają do pogoni za klikami, a na sprzedaży abonamentów. Postawiliśmy na jakość treści, która przyciągnie czytelników. W tamtym czasie to było coś innego, nowego. Byliśmy pewnie jednym z pierwszych polskich serwisów z paywallem. Wielu pukało się w głowę i mówiło, że nie będą płacić, bo jak to tak płacić za treść w internecie? Teraz już prawie nie ma portali bez treści premium, ale wtedy jeszcze mało kto sobie to wyobrażał.
Szósty Gracz nie stał się największym serwisem o NBA, ale nie mamy wątpliwości, że jesteśmy najlepsi. Numer jeden w polskim internecie! Wypracowaliśmy to sobie przez te dziesięć lat. Nigdzie indziej nie zajedziecie tak dobrych treści, codziennie, przez cały rok, relacjonujących wszystko co dzieje się w NBA. Nie tylko o tych największych historiach, ale też drużynach z Indiany, Atlanty czy Sacramento.
Sezon 2012/13 startował 30 października. 10 dni wcześniej ruszył Szósty Gracz.
20 października o godzinie 12 opublikowaliśmy pierwsze artykuły.
Pamiętacie jeszcze jak wyglądała liga w październiku 2012 roku?
* LeBron James dopiero co oficjalnie przejął rządy w NBA, bo wreszcie został mistrzem. Szykował się do odebrania swojego pierwszego pierścienia, a kilka miesięcy wcześniej odebrał swoje trzecie MVP w ciągu czterech lat.
* Gwiazdorscy Miami Heat byli największą atrakcją ligi i przygotowywali się do obrony tytułu, ale przyszłość miała należeć również do Oklahomy City Thunder. Zapowiadała się wielka rywalizacja na lata. Kevin Durant i Russell Westbrook dopiero skończyli po 24 lata, a już doprowadzili drużynę do wielkiego finału. Mieli też coraz większe wsparcie od Jamesa Hardena. Był najlepszym rezerwowym NBA i właśnie negocjował przedłużenie debiutanckiego kontraktu.
* Stephen Curry był obiecującym młodym zawodnikiem, ale nikt jeszcze nie widział w nim super-gwiazdy. Wszyscy za to bardzo obawiali się o jego kostki. Sezon wcześniej rozegrał tylko 26 meczów i bardziej realny scenariusz zakładał, że jak zwykle w Golden State Warriors nic dobrego się nie wydarzy. W Oakland i Los Angeles Clippers zaczęły się już zmiany na lepsze, ale w tamtym czasie nadal byli postrzegani jako jedne z najgorszych organizacji w lidze.
* Jedną z największych przedsezonowych historii byli Los Angeles Lakers (w tym względzie akurat nic się nie zmienia), którzy tworzyli nową odsłonę gwiazdorskiego składu. Zrobili wielki transfer po Dwighta Howarda i pozyskali Steve’a Nasha. Dołączyli oni do Kobiego Bryanta, Pau Gasola i MWP, czyli trzonu mistrzowskiej drużyny sprzed dwóch lat. Howard był najlepszym środkowym ligi, a Nash najlepszym podającym, dlatego oczekiwania były ogromne. Na papierze Lakers prezentowali się niezwykle mocno, ale Nash miał już 39 lat, a Howard kłopoty z plecami. Od samego początku też było dużo wątpliwości co do chemii tego zespołu.
* Jak się później okazało, pierwszy sezon Szóstego Gracza był ostatnim zdrowym sezonem Kobiego Bryanta.
* W wymianie po Howarda Lakers oddali 24-letniego Andrew Bynuma, który trafił do Philadelphii 76ers. Miał za sobą All-NBA sezon. Najlepszy sezon w karierze, który miał być dopiero początkiem, a na którym jego kariera właściwie się zakończyła. Przez problemy z kolanami, w Filadelfii nigdy nie zagrał. Wtedy jeszcze tego nie widzieliśmy, ale ten nieudany trade Sixers otworzył drzwi do Procesu.
* Boston Celtics nie mieli już swojej Wielkiej Trójki. W wakacje Ray Allen zdradził kolegów, przenosząc się do ich największych rywali z Miami. (KG dopiero kilka miesięcy temu mu to wybaczył.)
* Orlando Magic byli liderami NBA z sezonu 2011/12 w liczbie celnych trójek. Średnio trafiali 10.2 na mecz, podczas gdy najgorsi w tym elemencie New Orleans Hornets ledwie 3.9… Dla porównania, w 2021/22 najgorsi byli Washington Wizards, którzy notowali 10.5 celnych trójek. Natomiast sam Curry trafiał 4.5.
* Powoli coraz większą rolę odgrywał smallball, a środkowi tracili na wartości, ale to jeszcze był czas gdy Roy Hibbert miał status All-Stara.
* Marcin Gortat rozpoczynał swój prime. Był po pierwszym pełnym sezonie w roli startera Phoenix Suns, w którym zaliczał najlepsze w karierze 15 punktów i 10 zbiórek.
* Jeremy Sochan miał 9 lat i chyba jeszcze nie myślał o koszykarskiej karierze.
* O Giannisie Antetokounmpo w NBA jeszcze nikt nie słyszał. W Europie dopiero powoli zaczynano się interesować tym tajemniczym chłopakiem grającym w drugiej lidze grackiej. Jesienią 2012 dogadywał umowę z Zaragozą. Nieco wcześniej, 13-letni Luka Doncić podpisał swój pierwszy profesjonalny kontrakt z Realem Madryt, dołączając do ich drużyny młodzieżowej.
* Chicago Bulls byli najlepszą drużyną Wschodu poprzedniego sezonu, ale w playoffach stracili Derricka Rose’a z zerwanym ACL, co zakończyło ich mistrzowskie marzenia. Szósty Gracz nie zdążył na bardzo krótki prime D-Rose’a.
* Nie załapaliśmy się też na Linsanity. Jeremy Lin kilka miesięcy wcześniej był jedną z największych historii NBA, ale w wakacje nie został w Nowym Jorku. Podpisał kontrakt z Houston Rockets, którego Knicks nie wyrównali.
* Kawhi Leonard miał za sobą debiutancki sezon, w trakcie którego przebił się do pierwszej piątki San Antonio Spurs. Po pierwszym roku byli też między innymi Kyrie Irving (zdobył ROY) i Klay Thompson.
* Jedynkę w drafcie 2012 wylosowali Hornets, ale wtedy tak nazywała się drużyna z Nowego Orleanu. Wybór był oczywisty – Anthony Davis. Zaczynał swoją karierę razem z Szóstym Graczem, tak samo jak inni z tamtego naboru, wśród których znaleźli się między innymi Bradley Beal (#3), Damian Lillard (#6), Draymond Green (#35) czy Khris Middleton (#39).
* W Charlotte grała drużyna „Bobcats”. Byli po najgorszym sezonie w historii NBA, w którym nie wygrali nawet 11% swoich meczów (7-59), ale to imponujące tankowanie nie zapewniło im pierwszego picku w drafcie. Na pocieszenie dostali drugi numer, z którym wybrali Michaela Kidda-Gilchrista. (Pamiętacie go jeszcze? Ostatni raz widziany w NBA przy okazji bańki w 2020).
* Nets rozpoczynali swój pierwszy sezon na Brooklynie z wielkimi oczekiwaniami. Teoretycznie dysponowali gwiazdorskim zespołem. W wakacje zatrzymali Derona Williamsa, ściągnęli Joe Johnsona, a do tego mieli jeszcze młodego Brooka Lopeza i Geralda Wallace’a, który dwa lata wcześniej był All-Starem.
* David Stern zapowiedział, że po 30 latach na stanowisku komisarza, w 2014 odejdzie, a stery przejmie Adam Silver.
* Gregg Popovich i Erik Spoelstra to jedyni trenerzy, którzy pozostają na swoich stanowiskach od początku istnienia Szóstego Gracza. Sacramento Kings mają już ósmego trenera w tym okresie.
* Salary cap wynosiło $58mln… czyli ponad dwa razy mniej niż obecne $123.7mln.
* Najlepiej zarabiającym zawodnikiem był Kobe z pensją $27.8mln. Ten kontrakt negocjował jego ówczesny agent Rob Pelinka. (teraz tyle samo zarobi Jalen Brunson)
* Z-Bo i spółka zaczynali się rozkręcać w Memphis. Ty Lawson był gwiazdą w Denver. Kyle Lowry dopiero co dołączył do DeMara DeRozana w Toronto. Big Al i Paul Millsap liderowali Utah Jazz. W Milwaukee próbowali oprzeć zespół na backcourcie z Brandonem Jennningsem i Montą Ellisem. W Minnesocie mieli duże oczekiwana związane ze swoim młodym duetem gwiazdorów – Kevin Love był już All-Starem, a Ricky Rubio zrobił bardzo dobre wrażenie w pierwszym sezon, zanim nie zerwał ACLa. David Kahn nadal jednak był generalnym managerem Wolves. Los Angeles Clippers byli po pierwszym roku Lob City. W Sacramento wierzyli, że DeMarcus Cousins odmieni losy klubu. Carmelo Anthony był królem Nowego Jorku, podczas gdy kolana Amar’e Stoudemire’a już się rozsypały.
Przez 10 lat mnóstwo się zmieniło, ale my nadal tu jesteśmy i ciągle piszemy o NBA.
Szósty Gracz także mocno się zmienił. To co się nie zmieniło, to że cały czas prowadzimy stronę razem z Maćkiem. Nie zmieniła się także nasza pasja do NBA i do tej pracy. Nie ma nic lepszego niż to, gdy możesz zajmować się tym co lubisz najbardziej. Oczywiście jak w każdej pracy są minusy i moja żona pewne wymieniłaby tu długą listę (zaczynając od tego, że nie ma wolnych świąt, a nawet wolne weekendy nie są wolne, bo przecież trzeba być na bieżąco i sprawdzić co się wydarzyło, obejrzeć jakieś mecze). Ale uwielbiam to robić, cały czas czerpię z tego mnóstwo satysfakcji i mam nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli pisać dla Was o naszej ulubionej lidze.
Przez te 10 lat sporo ludzi przewinęło się przez naszą redakcję, pomagając nam tworzyć i rozwijać Szóstego Gracza. Tylko dwie osoby są z nami od samego początku, zNYKający i Michał Kajzerek. Wielkie dzięki, że cały czas uczestniczycie w tym projekcie. Ale też jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy wcześniej nas wspierali.
Szczególnie wyróżnić trzeba Marka Dziubę, który na samym początku bardzo pomógł przy budowie strony, odpowiadał za sprawy techniczne i graficzne. Bez niego byśmy tego nie ruszyli. Bardzo długo też zajmował się newsami, po czym przekazał pałeczkę Sebastianowi Bielasowi, który od lat trzyma rękę na pulsie wieczorami, gdy my już śpimy, żeby wstać zanim jeszcze zacznie świtać.
W pierwszych latach istnienia Szóstego Gracza mocno zaangażowany był również Przemek Kujawiński, który napisał mnóstwo świetnych tekstów i starał się ulepszać funkcjonowanie redakcji. Sebastian Hetman przybliżał nam NCAA nie tylko w tych czasach, gdy Przemek Karnowski był największą nadzieją polskiej koszykówki. Piotrek Sitarz okazał się dużym odkryciem i naszym Zachiem Lowe’m. Maciek Staszewski włożył mnóstw pracy w organizowanie lig fantasty, co nadal robi już poza Szóstym Graczem. Piotrek Kolanowski zostawił w naszym archiwum wiele historycznych tekstów, które pozwalają poszerzać wiedzę o NBA. Bartek Bielecki bardzo uważnie śledził karierę Marcina Gortata w Waszyngtonie.
Wymienię jeszcze wszystkie inne osoby, które w jakimś stopniu dołożył swoją cegiełkę do Szóstego Gracza, pisząc chociażby jeden tekst, czy udzielając się w podcaście (kolejność przypadkowa): Paweł Kapuściński, Michał Osowski, Maciej Jamrozik, Mateusz Celer, Cezary Szwarc, Michał Górny, Michał Pietrakiewicz, Przemysław Napierzyński, Piotr Zarychta, Przemysław Drożdż, Kosma Zatorski, Bartek Tomczak, Dawid Księżarczyk, Dominik Kołodziej.
Były również gościnne relacje z wyjazdów na mecze NBA: Maciej Gąd, Łukasz Łysikowski, Rafał Makowski i Jakub Pendrakowski. (jeśli chcielibyście opisać swoją przygodę z NBA, zapraszamy do kontaktu). Update: I jeszcze Gorący Ekspres (jak mogłem o tym zapomnieć), w którym uczestniczyło sporo osób, a także nasza wspólna Gra Draftowa podczas pandemii.
Jeszcze raz dzięki Panowie!
Ale oczywiście najważniejsi w tym wszystkim jesteście Wy. Najlepsi kibice NBA w Polsce. Tylko dlatego, że chcecie cały czas nas czytać i słuchać, że odnawiacie subskrypcje, że stale pojawiają się nowi czytelnicy, Szósty Gracz może funkcjonować. Ogromnie doceniamy również to, że współtworzycie Szóstego Gracza swoimi komentarzami i dyskusjami. Dzięki wielki za te 10 lat i zostańcie z nami na co najmniej 10 kolejnych.
Maciej Kwiatkowski
Pierwszym adresem e-mail, który na naszej nowo powstałej stronie dodałem do ręcznie prowadzonej listy subskrypcji był adres mojej mamy, mojej ukochanej mamy, która użyła adresu mailowego kota Frania.
Ta lista znajduje się wciąż tutaj przed moimi oczami. Edytuję ją każdego dnia od dziesięciu lat.
Ta lista od dziesięciu lat jest jedynym niezmiennym towarzyszem mojego życia. Jeździła ze mną wszędzie. Ta lista nie była ze mną na pierwszym zlocie Szóstego Gracza, ta lista przeprowadzała się ze stolicy z powrotem do rodzinnego miasta, ta lista jechała na Eurobasket przez pół Europy, ta lista siedziała w grudniu w zamrożonej poczekalni dworca kolejowego chyba w Ząbkowicach Śląskich i patrzyła na pisany wake-up, ta lista nie jeden raz czekała na peronie na ławce na opóźniony z Warszawy Zachodniej, ile razy ta lista siedziała w poczekalni na głównym w Gdyni zanim jeszcze zamontowano tam usb-kontakty – nie pamiętam. Ta lista pisanie recapu meczu z Rzutem Raya Allena obserwowała jakoś tak kurcze nagle na schodkach nad Wisłą. Ta lista spała zresztą w moich i jeszcze w kilku różnych parach nóg.
Ta lista widziała jak ludzie przychodzą i ta lista widziała jak ludzie odchodzą, otrutego Frania zastąpił nowy kot, a ta lista była i jest do dziś tym czego się chwytam. Bo w jedno w co życiu wierzę, to wierzę w tę listę. I to też dzięki niej, chcąc nie chcąc, dowiaduję się czasem kto jest regularnym subskrybentem Szóstego Gracza, a kto nie, kto wspaniale jest z nami w wakacje, gdy tego potrzebujemy, a kto nie i kogo mam przez to mniej lubić. I skłamałbym, że czasem nie uśmiechałem się pod nosem, gdy myślałem, ile znakomitych komentarzy na naszej stronie ominął Angel of Goodness, bo przeoczył dzień, gdy jego subskrypcja wygasła i o nas na kilka dni zapomniał.
Dlatego właśnie stworzyliśmy przed rokiem możliwość odnawialnej subskrypcji. Przenieśliśmy nasze relacje wtedy na zupełnie nowy poziom zażyłości, ale – znów – chcąc nie chcąc zyskaliśmy nagle nieco głębszą wiedzę, której może jednak wcale nie chcieliśmy mieć? Np. skłamałbym, gdyby nagle myśl o tym, że któremuś z autorów kąśliwych komentarzy pod naszym adresem nie przeszło automatycznie odnowienie, bo nie ma po prostu na swojej karcie pieniędzy, nie przeszła mi przez głowę i na chwilę nie sprawiła trudnej przecież, ale przyjemności. Przy czym wielokroć te komentarze są lepsze niż nasze teksty, co czasem mam wrażenie kłóci się z całą ideą. Oczywiście że czytam, i myślę czasem, że to Wy powinniście pomyśleć o paywallu, żeby swoje komentarze sprzedawać do nas.
Wielu rzeczy się nie spodziewałem, tym za to czego się dziesięć lat temu spodziewałem, było to, że Szósty Gracz nadal będzie istniał.
Spodziewałem się, że Adam i ja, czy zNYK i ja w podkaście, i Michał niosący w zasadzie pochodnię poszukiwanego przez nas stylu, i Sebastian ze swoją pasją teraz – przede wszystkim spodziewałem się tego, że Wy będziecie z nami kooperować, żebyśmy wszyscy mogli kochać NBA w taki sposób, w jaki chcemy o niej myśleć. Podskórnie czułem, że nam się to uda. Mam nadzieję, że nasza miłość przetrwa. Mam nadzieję, że nowi czytelnicy i słuchacze są tutaj, bo też chcą kochać ligę w taki sam właśnie sposób. Tym co naprawdę trzyma nasz portal jest po prostu – tylko i aż – nasza miłość do NBA. Bo to koszykówka NBA jest tu – nie my; no my czasem oczywiście też – żeby ją kochać. Żeby kochać jej kinetyczne piękno, improwizację, umiejętności, atletyzm – kwestie, które nie muszą być wcale sprzedawane nad wyraz, bo one jak wiemy sprzedają się same. My jesteśmy tutaj tylko po to, żeby o nich raportować, żeby je opisywać, omawiać, być z nimi i być tutaj ze sobą.
Teraz – jeśli ktoś, kto to czyta chciałby zrobić to, co nam się tutaj od 10 lat tak szczęśliwe udaje, to nie zdradzę co było i co jest naszym największym sekretem. Nie zdradzę, bo jest już na to zwyczajnie za późno.
Dziękuję za czytanie i słuchanie.
Gratuluję jubileuszu i dziękuję za to co Tu robicie!
Adam, Maciek – dzięki, że mogę być z Wami!
Dzięki, że jesteś! ;)
Keep calm n’ run this shit forever.
For the love to this beautiful game!
Wszystkim, którzy stawiali tutaj mury, a także tym którzy dokładali małe cegiełki-
SERDECZNE DZIĘKI!
Nie napisze posta, który byłby godny tego jubileuszu, ale Panowie- tak jak staram się Was w komentarzach kąsać, podjudzać i wytykać błędy, tak bardzo Wam tych 10 lat gratuluje i proszę o więcej! Adam – niezmiennie podziwiam jak dajesz rade to robić z trójka dzieciaków w mieszkaniu w bloku!
Mnóstwo świetnych tekstów z przelanym w czcionkę morzem uczuć do tej wspaniałej ligi. Gratuluję pięknej rocznicy.
Gratulacje Panowie i oby tak dalej! Dzięki za waszą pasje :D
I żeby Znyk w Palmie nr 2012, rozpoczynając kącik historyczny zaczął od tego, że właśnie w tym roku powstał ‘Szósty Gracz’ i … trwa nadal. Tego sobie i wam życzę! :)
Nie byłem od początku na Szóstym Graczu, śledziłem poprzedzające blogi, ale jak sobie przypomnę gdzie ja byłem dziesięć lat temu 🤯
Tak naprawdę od kilku lat ilość artykułów pojawiających sie na stronie powoduję to, że musze kryć się przed dziećmi by je czytać, wielokrotnie przerywając w trakcie czytania i kończąc przed spaniem. Bez Was ciężko mi (człowiekowi pracującemu i ojcu dwójki dzieci) ogarnąć choćby jednego meczu a co dopiero całej nocy meczowej. Dzięki za wszystko i róbcie dalej to co robicie bo wychodzi świetnie. Ciekawe za 10 lat gdzie będzie liga, szósty gracz i my sami. Piona
Z wkurwionego 16-latka, naczelnego hejtera LeBrona, któremu bezczelny ulubiony bloger każe płacić za czytanie swoich tekstów w dynamicznego 26-latka kochającego Pedro i wspierającego ten biznes praktycznie bez przerw od samego początku i do samego końca. Byle nastąpił jak najpóźniej!
Maciek, Adam portal miał swoje wzloty i upadki, ale niezależnie od formy, jesteście tu cały czas i podsycacie tę moją zajawkę, nawet, a zwłaszcza wtedy, gdy zimny grudniowy poranek pozwala tylko na szybkie przelecenie Wake-Upa, pośmianie się z 2/9 z gry Lowry’ego, przeskoczenie na Fleszyka i zaczytanie się na kilka minut na firmowym kiblu w kolejnej emerżensji. Jesteście istotną częścią mojego życia, zarówno w te lepsze jak i gorsze dni, po prostu dzięki za to.
Gratulacje Panowie i dzięki za całą robotę.
Czytam właściwie wszystkie Wasze artykuły, a Wake-up do porannej kawy w pracy to już w zasadzie codzienna rutyna i czuję się nieswojo jak muszę inaczej zacząć dzień.
Może nie udzielam się za często w komentarzach, ale jestem z Wami chyba od samego początku (chociaż najstarsze zamówienie jakie odgrzebałem z ciekawości jest z 2014 🙂)
Kto ma koszykówkę we krwi, ten musi mieć też we krwi Szóstego Gracza.
Łubu dubu, łubu dubu niech żyją nam…
Dzięki za treści, fajnie jest mieć związaną z hobbym/rozrywką stronę w ulubionych. W czasach Fejsa, Insta i Tweetera samo to zdanie czyni mnie pewnie dinozaurem. Szacunek za codzienną orkę, szczególnie w zimowych miesiącach sezonu regularnego.
Życzyłbym sobie i Wam żeby 6G był miejscem, gdzie ci wszyscy wymienieni przez Adama autorzy od czasu do czasu by coś u was jeszcze popełnili. Trochę ze smutkiem zobaczyłem premium treść autorstwa Przemka Kuj. na innym portalu. Pan Maciej od nie tylko Fantasy też się wszędzie rozbija tylko nie tu. Szkoda. Tak czy siak proszę o kolejne 10 lat, bo nie lubię zmieniać przyzwyczajeń, a dniówka rozpoczyna się od 6G!
Dobrze, że wciąż działacie. Kolejnych 10!
Gratulacje. Po prostu.
Oraz wytrwałości i powodzenia w przyszłości.
Adam: jako ojciec trójki dzieci, podobnie jak Olga, składam wyrazy uznania i szczególnie doceniam jak dajesz radę robić to organizacyjnie przy swoich dzieciakach.
Jesteście zajebiści. Życzę Wam, żebyście mogli jak najdłużej robić to, co najbardziej kochacie. No i pisali nam o en-bi-ej ;) Jestem z Wami Chłopaki od początku i niech to trwa.
Sto lat sto lat!
ps. A może jakieś spotkanie z okazji 10-lecia gdzieś/jakoś/kiedyś?
Wszystkiego najlepszego z okazji 10 rocznicy. Byłem od początku z Wami, później kilka lat przerwy (mniejsze zainteresowanie NBA) ale od roku ponownie z Wami. Super teksty do porannego śniadania w pracy:)
Gratulacje! Świetna robota – Wake up do śniadanka pozycja obowiązkowa 😉
Gratki! Dzięki, że jesteście!
Gratuluję pięknej rocznicy!
Pamietam, jeszcze jak dzien zaczynalem od lektury ZawszePoPierwsze i jaralem sie, ze moj ulubiony raper jest tez moim ulubionym writerem. Jednak start 6gracza zbiegl sie z rozbiciem Big3 w Bostonie, a koncept placenia za czytaniem o tym jak Lebron rozjezdza Konferencje Wschodnia byl nie do przyjecia dla biednego studenta. Na szczescie kilka lat temu zajawka wrocila i dzieki wszystkim tym, ktorzy wspierali chlopakow placac abonamenty przez te wszystkie lata.
Dzięki! :)
Ale ten czas zapierdala. Pozdro dla tych co są jeszcze z czasów zawsze po pierwsze