Dniówka: Start 2022/23! Ostatni sezon tercetu Warriors?

3
fot. NBA League Pass

Zaczynamy sezon 2022/23.

Wreszcie! Już nieco zapomnieliśmy jak to jest tak długo czekać na początek nowych rozgrywek, bo przecież za nami pierwszy normalny offseason od 2019 roku. Ostatni mecz obejrzeliśmy cztery miesiące temu, 16 czerwca, kiedy Golden State Warriors zdobyli mistrzostwo. Można było się stęsknić za naszą ulubioną koszykówką. W pierwszym dniu nowego sezonu ponownie zobaczymy obu finalistów, choć nie w bezpośredniej rywalizacji, a mistrzowie tradycyjnie odbiorą swoje pierścienie.

Dla trójki liderów Warriors będzie to już czwarty pierścień, ale obronić tytuł udało im się tylko raz, kiedy mieli w składzie Kevina Duranta. Udowodnili, że potrafią wrócić na szczyt bez niego, a czy bez niego też mogą wygrać dwa razy z rzędu? Ale w tym momencie to nawet nie jest najważniejsze pytanie zadawane w San Francisco przed otwarciem sezonu. Po niedawnym ciosie wyprowadzonym przez Draymonda Greena wszyscy zastawiają się, czy to przypadkiem nie będzie ostatni wspólny sezon gwiazdorskiego tercetu Steph-Klay-Dray. Czy właśnie zaczyna się ich „ostatni taniec”?

Na razie sytuacja została opanowana. Green przeprosił, wrócił do drużyny i wszyscy deklarują, że są gotowi dalej wspólnie grać i wygrywać. Wygrywanie na pewno pomoże poprawić nastroje. Ale nikt nie ukrywa, że to był najpoważniejszy kryzys z jakim zmagali się w erze tego tercetu, a Green mocno naruszył zaufanie całego zespołu. Natomiast na horyzoncie jest już przyszłoroczny offseason, kiedy będzie mógł on zrezygnować ze swojej opcji i zostać wolnym agentem. Ponieważ nie dostał teraz przedłużenia.

Władze Warriors mają wielkie plany długoletniej dynastii, dlatego próbują prowadzić zespół dwutorowo. Z jednej strony cały czas obierają się na swoich sprawdzonych gwiazdorach, a z drugiej rozwijają młodzież, która w przyszłości przejmie pałeczkę od weteranów. Sukces z zeszłego sezonu był zasługą tej bardziej doświadczonej części zespołu. Wygrali, mimo że zawodnicy wybrani w ostatnich draftach nie byli nawet częścią playoffowej rotacji. Ale teraz priorytety się zmieniają, co świetnie było widać trakcie minionego offseason. Warriors pokazali, że chcą większy nacisk kłaść na przyszłość, przesuwając się w stronę młodzieży. Nie zatrzymali rezerwowych weteranów, co otworzy większe minuty i stałe miejsce w rotacji dla młodszych. I też wydając pieniądze na przedłużenia, zapłacili tylko tym młodszym. Jordan Poole i Andrew Wigginsa są pewnym rodzajem pomostu w tym procesie, bo właśnie pomogli sięgnąć po tytuł, ale są nową częścią drużyny, która nie uczestniczyła we wcześniejszych sukcesach. Potwierdzili swoją wartość i są kluczowymi elementami przyszłości, dlatego Warriors postarali się, żeby podpisać z nimi nowe umowy.

Te przedłużenia oznaczają, że ich ogromne wydatki w przyszłym sezonie jeszcze bardziej wzrosną. Poole obecnie ma tylko $3.9mln pensji, podczas za rok jego zarobki wyniosą prawie $28mln. Na kontrakcie Wigginsa Warriors nieco zaoszczędzą, ponieważ zgodził się wziąć mniejsze pieniądze i po zainkasowaniu teraz $33.6mln, w następnym sezonie dostanie $24.3mln. To jednak nie zmienia faktu, że łącznie na tych dwóch zawodników wydadzą znacznie więcej (o ponad $14mln). Natomiast w ich przypadku wzrost wydatków na kontrakty, to równocześnie ogromny wzrost podatku, gdzie płacą najwyższą stawkę dla wielokrotnego płatnika.

Według wyliczeń Bobby’ego Marksa z ESPN, na ten moment przewidywany koszt drużyny w 2023/24 razem z podatkiem wyniesie około $480mln za 12 zawodników, uwzględniając opcję Greena. Od razu trzeba przypomnieć, że Joe Lacob już na początku wakacji mówił, że tak kosmiczne wydatki są poza ich zasięgiem. Według Tima Kawakami’ego z The Athletic, koszt na poziomie $500mln oznaczałby dla klubu około $100 milionów straty.

Dlatego też od początku mówiło się, że raczej nie będą w stanie zatrzymać wszystkich. A skoro już wybrali kogo zatrzymują, tym większa jest niepewność co do przyszłości Greena. Zawodnika, który ma już 32 lata, w poprzednich sezonach zmagał się z kontuzjami (ostatnio rozegrał 46 meczów), a do tego cały czas pozostaje nieobliczalny i dopiero co uderzył swojego kolegę. Ten incydent może ułatwić decyzję o rozstaniu, która na pewno nie będzie łatwa, bo przecież wszyscy w San Francisco zdają sobie sprawę, że Dray był kluczową postacią tych czterech tytułów. Ale jeśli nie będą w stanie wszystkim zapłacić, a kładą nacisk na młodzież, z kimś trzeba będzie się pożegnać.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (1134): 30 pytań do 30 klubów
Następny artykułWake-Up: Warriors odebrali pierścienie i przeszli się po Lakers. Tatum i Brown przejęli mecz z Sixers