W ostatnim sezonie Toronto Raptors wygrali 48 z 82 meczów, wrócili do playoffów szybko i wszystko to zrobili w wielkim stylu. Styl ten został zapowiedziany zmianami w offseason już przed rokiem, na czele z dodaniem Rookie of the Year wg plebiscytu NBA – a trzeciego u mnie – Scottie’ego Barnesa, a słowami określony podczas jednego z meczów tegorocznej ligi letniej przez samego Nicka Nurse’a. My wiemy o co chodzi.
Widzieliśmy to – Raptors, jak typowaliśmy, swoją 6’8-6’10 gromadą w końcu skończyli sezon w Top-10 obrony (#9), a swój sens osiągali nie tym, że rzucali prosto – bo Top-7 talentu po wypożyczeniu wiadomo kogo cały czas brak – ale tym, że zaliczali o 3.4 straty mniej na mecz niż rywal, co jest najlepszym wynikiem od czternastu lat w lidze. Drugą część sezonu regularnego mieli tak dobrą, dzięki Pascalowi Siakamowi, który po dwóch trudniejszych latach odżył już jako playmaker.
Nikt też pretensji nie miał do Nurse’a, że po sezonie 20/21 kończonym oszczędzaniem graczy, ehmm “efektywnym tankowaniem” – bo to sadzanie wtedy miało akurat sporo sensu, a Raptors mnóstwo szczęścia, że wbili się na #4; Bogowie nie krzyczeli na Raptors – że po tamtym sezonie, w tym ostatnim Nurse z pierścieniem na palcu zajeżdżał graczy ogromnymi minutami. Zajeżdżał, aż zajechał kolano Freda VanVleeta i w pierwszej rundzie playoffów Raptors nie mieli z dosyć przeciętnymi Sixers poważniejszych szans. Dziś VanVleet nadal nie przedłużył jeszcze z Raptors kontraktu.
W szerszej perspektywie to wszystko jest dziwne, bo przypomina jak żyw czasy sprzed wypożyczenia Kawhia Leonarda, czasy gdy przed najbliższym (hej!) sezonem zastanawiamy się, czy ten skład ma upside, żeby w przyszłości awansować do finałów Konferencji Wschodniej. ddrlowryddrlowry. Dlatego Raptors przez moment byli (? czy są?) wokół działań wobec kontraktu Kevina Duranta, ale widać, jak panicznie nie chcą psuć morale Scottie’ego Barnesa, więc niewiele szczegółów jest znanych, poza tym, oczywiście, że Barnes nigdzie nie idzie i jeśli już to Siakam i Precious Achiuwa, ale też o tym niewiele słychać.
A może właśnie powinien iść Barnes? I to szybko załatwiłoby sprawy? VanVleet, Siakam, Durant, plus atletyzm Bouchera, Achiuwy, to nie jest oczywiście skład już tak kompletny, jak tamten mistrzowski, ale to z powodzeniem kontender w Konferencji Wschodniej do czasu, aż VanVleet i KD przestaną być zdrowi, albo do czasu, aż Ujiri stuningowałby z tego faworyta Wschodu. Ceną za pół roku Kawhi’a było tylko pozbycie się nieudanej przeszłości i jednego picku (i życie psychiczne DeRozana, “tylko”). Cena za cztery lata KD już będzie więc naturalnie wyższa – Barnes. Ale czy oddawanie przyszłości, czyli Barnesa, to faktycznie tak dużo?
Warto na końcu też cały czas pamiętać, w jakich okolicznościach – z KD związanych – Raptors swój tytuł zdobyli. Więc może dlatego nie będą chcieli odkrywać tamtej karty i naciągać na siebie jakiegoś złego juju.
Ja bym tego dealu jako Raptors nie robił, ale nie robiłbym też wtedy dealu po Kawhia, gdy się wydarzył. Chyba.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie chcę KD w Toronto. Primo raz, zmanierowany, zakompleksiony typ, który rozpieprzy szatnię. Sportowo, Boston pokazał jak można wyrzucić z trampek Kevinka. To już nie jest ten gracz, który przychodził do Warriors. Czasu nie oszukasz, nawet mimo kosmicznej technologii utrzymania zdrowia.
Mogę w sierpniu, w kraju nad Wisłą dostać akapit tekstu o DJ Wilsonie. Doceń to człowieku
W drugą stronę za De Colo poszedł Austin Daye – mistrz NBA.