Golden State Warriors byli najdroższą drużyną w historii NBA i zapłacili rekordowy podatek, dlatego równie dużo co o ich mistrzostwie, dyktuje się też o ich ogromnych wydatkach. Właściciele pozostałych drużyn nie są zadowoleni patrząc na te liczby, bo nie każdego byłoby stać na utrzymanie tak kosztownego zespołu. Zwracają też uwagę na rosnącą przepaść pod względem wielkości wydatków między resztą ligi, a Warriors i dołączającym do nich bardzo drogim składem LA Clippers.
Ograniczenia salary cap teoretycznie mają wyrównywać szanse, podczas gdy podatek od luksusu ma być karą zniechęcającą do zbyt dużych wydatków, ale jak widać niektórzy mogą sobie pozwolić, żeby się tym nie przejmować.
Ale równocześnie w przypadku Warriors nikt nie zarzuci im, że kupili sobie mistrzostwo, ponieważ większość ich składu opiera się na zawodnikach, których sami wybrali w draftach. Ten ogromny rachunek to przede wszystkim koszt tego, że wiele lat temu wykorzystali siódmy pick na Stephena Curry’ego, potem z numerem 11 postawili na Klaya Thompsona, a z odległym 35 wyciągnęli Draymonda Greena. Pomogli im się rozwinąć, zatrzymali w drużynie i teraz płacą gwiazdorskie kontrakty. To trzej z czterech najlepiej opłacanych zawodników ich mistrzowskiej drużyny. Czwarty to Andrew Wiggins. On nie jest „wychowankiem”, ale też ich sukcesem, ponieważ pomogli mu wreszcie zrealizować swój potencjał, a wcześniej umiejętnie kombinowali, żeby nie stracić KD za nic.
W 2022/23 pensje Stepha, Klaya, Draymonda i Andrew wyniosą łącznie $148mln, czyli niemal tyle, ile wynosi próg podatku ($150.3mln).
Warriors płacą za swój sukces i też oczywiście nie są zadowoleni, że muszą płacić dodatkowo aż tak dużo w luxury tax, o czym niedawno głośno i otwarcie mówił Joe Lacob, za co NBA nałożyła na niego pół miliona kary. Właściciel Warriors mówiąc o “nieuczciwym podatku” wskazuje przede wszystkim na zasadę “repeat offender”, czyli wzrost stawki podatku dla wielokrotnego płatnika (drużyny, która płaciła podatek przynajmniej trzy razy w czterech poprzednich sezonach). Ta większa kara jest znacząca, ponieważ za każdego wydanego dolara ponad limit trzeba jeszcze dodatkowo zapłacić dolara więcej (podstawowa stawka za pierwszy próg podatku wynosi $1.5, w przypadku repeater $2.5).
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Lacob ma dużo racji, są ofiarą bycia zajebistą organizacją; dodatkowy podatek nie powinien być naliczany do zawodników wybranych w drafcie, tylko dla tych wytransferowanych albo podpisany we FA
+1
Ale pamietajmy tez, po co ten podatek jest. Nie po to, zeby zachecic druzyny do lepszego zarzadzania…. tylko, zniechecic do placenia za duzo (czyli tyle, ile druzyny z mniejszych rynkow nie moga sobie pozwolic).
Nawet “bogate” zespoly jak MIA licza kazdy dolar i m.in. dlatego swego czasu polecial najlepszy kumplel brona – Mike Miller.
Jesli ktos sie chce czepic, ze GSW to wszystko zrobili sami przez draft… niech przypomni sobie, co bylo z OKC – mieli KD, RW, Hardena i Ibake. I nie mogli zachowac wszystkich, chocby chcieli. A GSW mogli, po czesci dzieki light years ahead, ale po czesci dlatego, ze byli gotowi placic podatek, ktorego nikt inny “nie mogl” zaplacic.
Zaden inny zespol, a juz na pewno zaden z malego rynku nie moglby isc droga GSW, nawet gdyby chcial – w momencie krytycznym po prostu nie mialby na to siana.