Dniówka: Najdroższa drużyna i obiecujący kontender, ale też ogromny znak zapytania

9
fot. League Pass

W miniony sezonie padł absolutny rekord NBA pod względem wielkości zapłaconego luxury tax. Sami Golden State Warriors, którzy do wydatków na kontrakty musieli dopłacić aż $170 milionów podatku, niemal wyrównali najwyższą dotychczas łączną wpłatę wszystkich drużyn w jednym sezonie, która wynosiła $173mln (2002/03). Teraz ta zsumowana kwota to było blisko pół miliarda.

Warriors byli rekordowo drogą drużyną, ale ta ogromna inwestycja opłaciła się, bo osiągnęli ten najważniejszy cel i zostali mistrzami. Choć to oczywiście nie oznacza, że wystarczy bardzo dużo zapłacić i w ten sposób można „kupić” sobie sukces. Wiadomo, że jest to dużo bardziej skomplikowane. W poprzednim sezonie boleśnie przekonały się o tym aż trzy z pięciu drużyn płacących największy podatek, które nawet nie wygrały żadnego meczu w playoffach. Brooklyn Nets zostali zesweepowani, LA Clippers przegrali w Play-In, a Los Angeles Lakers skończyli na fazie zasadniczej.

Na Brooklynie wszystko się posypało po tym rozczarowującym sezonie. W Los Angeles sfrustrowana Jeanie Buss przyznała, że płacenie tak dużych pieniędzy na drużynę, która nawet nie weszła do playoffów nie może się powtórzyć. Tymczasem w drugiej ekipie z LA, Steve Ballmer tylko jeszcze bardziej otworzył swój portfel i dorzucił pieniędzy.

W tym momencie to właśnie Clippers mają największe wydatki na zawodników w sezonie 2022/23. Zapłacą w kontraktach więcej niż Warriors za swój mistrzowski skład, ponad $191 milionów, co będzie nowym rekordem ligi. Ich prognozowany podatek już nie będzie rekordowy, ponieważ wzrost salary cap oznacza automatycznie wyższy próg luxury tax, ale to nadal aż $144mln dodatkowych kosztów.

Ballmer jest najbogatszym z właścicieli i jest gotowy płacić za swoje marzenia o mistrzostwie. Jest gotowy płacić, bo też mocno wierzy w swój zespół – “sky is the limit”.

Akurat w przypadku Clippers poprzedni sezon nie był rozczarowaniem, mimo że przy tak ogromnych wydatkach nie zrobili playoffów. Pod nieobecność kontuzjowanego Kawhia Leonarda od początku było wiadomo, że to będzie dla nich rok na przeczekanie. Ostatecznie i tak udało im się osiągnąć bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że większość rozgrywek opuścił też ich drugi gwiazdor Paul George, co ma tylko potwierdzać potencjał tego składu. Przez ten miniony rok wzmocnili chemię i fundament zespołu, a także znaleźli dodatkowe wsparcie, dlatego teraz w offseason skupiają się przede wszystkim na utrzymaniu tego, co zbudowali do tej pory.

Szybko uzgodnili przedłużenie z pozyskanym w lutym Robertem Covingtonem ($24mln/2), zadbali o zatrzymanie na dłużej swojego podstawowego centra Ivicy Zubaca ($33mln/3) i podpisali nowy kontrakt ze swoim kluczowym weteranem Nicolasem Batumem ($22mln/2). W LA zostaje nawet Amir Coffey ($11mln/3), który był ich objawieniem w zeszłym sezonie, ale w następnym raczej nie będzie miał miejsca w rotacji, gdy gwiazdorzy będą zdrowi. Zatrzymanie go to kosztowny luksus, ale Ballmera stać na to. Liczy się tylko to, żeby mieć możliwie najmocniejszy skład i największe szanse na tytuł. Coffey to wszechstronny wingman, którego rozwijali przez ostatnie lata i będzie teraz zabezpieczeniem na wypadek kolejnych problemów zdrowotnych.

Z 15 zawodników znajdujących się w składzie Clippers na standardowym kontrakcie na zakończenie ostatniego sezonu, aż 13 zostaje w Los Angeles. Odeszli tylko Isaiah Hartenstein, który przeniósł się do Nowego Jorku, a także nieprzydatny Rodney Hood, którego miejsce zajął John Wall.

Wall to ich najlepszy nowy zawodnik. Rozgrywający, jakiego od dawna szukali. Teoretycznie, bo w praktyce nie wiemy jakiego gracza dostaną. Od ponad roku nie widzieliśmy go na parkiecie. Był zdrowy, ale nie grał, ponieważ w Houston woleli stawiać na młodszych. Wcześniej natomiast wystąpił w 40 meczach, wracając po dwuletnim leczeniu Achillesa. Tak więc to zaledwie 40 meczów przez blisko cztery lata. Zaliczał wtedy nieźle wyglądające 20 punktów i 7 asyst, ale były to tylko niewiele znaczące cyferki w przegrywającej drużynie, a też gorsze niż jego wcześniejsze osiągnięcia. Stracił na efektywności. To mógł być dla niego czas na rozkręcenie się po długiej przerwie, ale potem znowu miał przerwę, więc trudno przewidzieć w jakiej będzie dyspozycji w kolejnym sezonie. Tym bardziej, że nie jest już młodzieniaszkiem i zaraz skończy 32 lata.

Clippers nie tylko chcą sprawdzić co jeszcze zostało z Walla, ale najwidoczniej wierzą, że może im naprawdę pomóc i być brakującym elementem, ponieważ zdecydowali się wykorzystać na niego swój midlevel exception i dali dwuletnią umowę. Nie będzie już gwiazdorem, ale może być przydatnym uzupełnieniem dla gwiazdorów Clippers. Prawdopodobnie dostanie miejsce w piątce, choć najpierw będzie musiał udowodnić, że jest gotowy na rolę startera i wygrać rywalizację z Reggie’m Jacksonem.

Wall to duża niewiadoma, ale nie tylko on. Cała drużyna to ogromny znak zapytania.

Potencjalnie Clippers są jednym z głównych faworytów do tytułu. Drużyną prowadzoną przez jednego z najlepszych trenerów w NBA, z dwoma gwiazdorami, z bardzo wszechstronnym i głębokim składem.

PG: John Wall/ Reggie Jackson/ Jason Preston
SG Norman Powell/ Luke Kennard/ Amir Coffey
SF: Paul George/ Nicolas Batum/ Terance Mann/ Brandon Boston
PF: Kawhi Leonard/ Marcus Morris/ Robert Covington
C: Ivica Zubac

Brakuje im jedynie rezerwowego centra, ale mają skrzydłowych potrafiących grać wyżej i coacha umiejętnie korzystającego ze smallballu. (Preston rok temu został wybrany na początku drugiej rundy, ale w preseason doznał kontuzji stopy, musiał przejść operację i stracił cały sezon debiutancki)

Wygląda to niezwykle obiecująco, ale wszystko rozbija się o zdrowie ich gwiazdorów.

31-letni Kawhi Leonard rok temu zerwał ACL i do teraz nie został dopuszczony do treningów 5-na-5. Do startu sezonu ma jeszcze sporo czasu, całe wakacje na przyszykowanie się do gry, więc powinien być gotowy. Tylko, że on już wcześniej miał poważne problemy z kolanami i trudno przewidzieć jak to wszystko się na nim odbije. Czy będzie w stanie utrzymać się przy zdrowiu? Czy będzie w stanie wrócić do bycia jednym z absolutnie najlepszych zawodników ligi? Clippers będą tego potrzebowali, bo tylko on może poprowadzić ich do mistrzostwa.

Będą potrzebowali także 32-letniego Paula George’a w najwyższej formie. On niby jest zdrowszy, ale też nie jest okazem zdrowia. W zeszłym sezonie rozegrał tylko 31 meczów przez problemy z łokciem. Natomiast od czasu przeprowadzki do LA, przez trzy lata opuścił łącznie już 103 mecze.

Dlatego kontenderzy Clippers to dużo większa niewiadoma nawet od Denver Nuggets, którzy są w podobnej sytuacji z gwiazdorami wracającymi po poważnych kontuzjach. W Denver mają jednak zdrowego, dwukrotnego MVP, a też ich gwiazdorzy są młodsi. Clippers pod tym względem wydają się mieć mniejszy margines błędu. Co prawda w poprzednim sezonie udowodnili, że ze swoją głębią składu są w stanie poradzić sobie bez gwiazd i wygrywać w fazie zasadniczej, ale to już nie wystarczy. Teraz liczy się wyłącznie mistrzostwo.

Ballmer jest przekonany, że to się uda, ale ryzyko katastrofy porównywanej z tą na Brooklynie jest równie prawdopodobne. Na razie pewne jest tylko to, że bardzo dużo zapłaci za swój zespół.

Poprzedni artykułWake-Up: Podpisywanie kontraktów, finalizowanie wymian. Beal z “no trade”
Następny artykułFlesz: Nuggets mogą pójść po Duranta, ale co Denver robi?

9 KOMENTARZE

  1. Nie rozumiem tego pół miliarda. Jak to jest liczone? Za jeden sezon?! Za okres 5 lat? Czy wszystkie podpisane kontrakty ale one maja przecież jakiś tam okres i nie wiadomo czy dana drużyna go wypełni…może ktoś to jakoś wytłumaczyć bo totalnie nie rozumiem tych liczb

    0
  2. Wacek – to wszystko za ostatni sezon, prawie 500mln $ podatku od luksusu z czego sami GSW zapłacili 170mln $. Masz jeszcze podanych trzech innych płatników – Lolkers, Breaking Nets i „Postrzygaczy Owiec” (stary żart, jeszcze z czasów Hej, hej, tu NBA).

    0