Dniówka: Wizards musieli zapłacić Bealowi. Knicks potrzebowali rozgrywającego

0
fot. NBA League Pass

Nikola Jokić zgarnął największą wypłatę. Nie był wolnym agentem i jeszcze długo nim nie zostanie, bo właśnie podpisał największy kontrakt w całej historii ligi. Przedłużenie, które w sumie zatrzyma go w Denver na sześć kolejnych lat. Za ostatnie pięć otrzyma około $270 milionów. Kosmiczne pieniądze, ale jeśli ktoś ma pobijać rekordy zarobków to dobrze, jeśli robi to MVP dwóch ostatnich sezonów. Nie ma żadnych wątpliwości, że zasłużył na super-maxa.

Kontrakt Jokica jest rekordowy, ponieważ jest na pięć lat i wejdzie w życie w następnym sezonie, po kolejnym oczekiwanym wzroście salary cap. Tymczasem najwyższą umowę, która zacznie obowiązywać od razu podpisał teraz Bradley Beal. Ponad $43 miliony w najbliższym sezonie, a w sumie $251mln za pięć lat… choć jego osiągnięcia nie są nawet zbliżone do Jokera. Przez ostatnie trzy lata tylko raz był All-Starem, w całej karierze tylko raz był w All-NBA, a do tego tylko raz w ciągu ostatnich czterech sezonów wprowadził drużynę do playoffów. I też nie jest już młodzieniaszkiem. Ma 29 lat, więc większość tej umowy przypadnie na jego 30+, czyli czas, kiedy zawodnicy przeważnie schodząc z górki swojego prime’u.

Washington Wizards zapłacili, bo właściwie nie mieli innego wyjścia, jeśli chcą próbować wygrywać, zamiast wchodzić w poważną przebudowę. Nie mogli sobie pozwolić, żeby stracić swojego najlepszego zawodnika, ale już w momencie podpisania tego kontraktu wiadomo, że Beal nie jest wart aż tak ogromnych pieniędzy. Super-max to powinno być coś dla tych absolutnie najlepszych, dlatego ta umowa jest bardzo ryzykowna i pewnie źle się zestarzeje.

W Waszyngtonie świetnie zdają sobie z tego sprawę, bo przecież przechodzili już przez podobną sytuację z Johnem Wallem. Zapłacili (wtedy w przedłużeniu), żeby ich gwiazdor był zadowolony, a potem żałowali. Choć nie aż tak bardzo, żeby teraz znowu nie spróbować. Bo ostatecznie nawet z tak fatalnego kontraktu udało im się wyjść. Przejęli Russella Westbrooka, zrobili playoffy, a potem zamienili go na kilku innych zawodników i nawet teraz robią dalszy recykling tych assetów, oddając KCP za Monte Morrisa i Willa Bartona. W NBA nie ma graczy nie do przehandlowania, więc Wizards nie przestraszyli się wejścia w kolejną ogromną umowę. Może Beal jeszcze poprowadzi ich do udanych sezonów, a jeśli coś pójdzie nie tak, będą mogli go wytransferować i przynajmniej dostaną coś w zamian.

To handlowanie Bealem może nawet zacząć się całkiem szybko, bo też nie ma przekonania czy on naprawdę widzi tutaj swoją przyszłość. Czy ta lojalność jest szczera, czy wynika z chłodnej kalkulacji, bo tylko w Waszyngtonie mogli dać mu taki kontrakt. Wizards starają się poprawić skład i będą walczyć o playoffy, ale o kontenderze nie ma co tu nawet myśleć w najbliższym czasie. Jeśli Beal chce być częścią naprawdę silnej drużyny, nie stanie się to tutaj. Dlatego są podejrzenia, że wziął kasę, a dopiero teraz zacznie zastanawiać się nad swoją przeszłością. Wiemy, że długość kontraktu nie jest żadną przeszkodą w zażądaniu wymiany, co zresztą właśnie oglądamy w wykonaniu Kevina Duranta.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.