Flesz: AlL-NbA ThIrD TeaM

10
fot. internet

Now we talking. Wybór składów All-NBA przez setkę dziennikarzy to jedna z tych rzeczy na świecie, które są zbyt trudne i już dawno powinno się je ułatwić. W samym procesie są też nieładnie mówiąc części, które można by usprawnić.

Składy już dawno powinno wybierać się przede wszystkim dopiero w trakcie Finałów NBA, najlepiej już po ich zakończeniu i uwzględniać one powinny playoffy i piątki powinny być piątkami najlepszych graczy, bez podziału na pozycje.

Wybór po sezonie regularnym to problem.

Wymaga on bowiem od upadającego zawodu przedarcie się zimą w czwartek przez klikowe historie – które gwarantują pracę – i dotarcie do miejsc takich jak Atlanta, jak Indiana, jak San Antonio, jak Nowy Orlean przede wszystkim, przede wszystkim Toronto, Oklahoma, Portland, moglibyśmy tak długo, Memphis nawet, czasem Dallas, o Denver nie mówiąc itd itp. To raz, a dwa – nie jest to tak proste wcale, żeby znaleźć dwie godziny czasu i obejrzeć mecz, kiedy wie się, że jest to tylko 1 z 82 meczów Toronto i co z tego, że obejrzę ten, skoro następnego nie obejrzę, więc może włączę szybciutko tych Netsów cyk i po sprawie. Technicznie też ci amerykańscy dziennikarze coraz częściej mieszkają przecież w sekluded osiedlach w Bristol, Connecticut, więc mamy różnicę czasu i mecze w Utah czy Denver kończą się zazwyczaj przed północą czasu wschodniego. Jak można więc dowiedzieć się, że MVP Nikola Jokić miał w sezonie 2021/22 negatywny Net-Rating w czwartej kwarcie? Nie mówiąc o tym, dlaczego tak było.

Kolejny kłopot to znalezienie tej jednej statystyki, tego jednego ratingu, który zrówna wagę kwietniowego meczu przeciwko 15-64 OKC Thunder i meczu w grudniu przeciw 32-6 Suns. Nagle trzeba być na czasie z ostatnim podkastem Michaela Lewisa, bo pojawił się w nim Bill James.

Dziennikarze powinni mieć łatwiej! Powinni móc wybierać te składy po playoffach, bo playoffy są już rzeczą nadrzędną, rzeczą klikową i dużo łatwiej się je ogląda, gdy oglądają też inni. W playoffach też scena jest większa i okazuje się wtedy, kto faktycznie na tę scenę zasługuje. Kto wybrałby raz jeszcze dziś Karla Townsa do All-NBA 3rd Team 2022 po zobaczeniu Anthony’ego Edwardsa w pierwszym meczu tych playoffów?

Nie wchodzą gracze, którzy rzucali po 14.7 punktów w 48 minutowym meczu, bo to nie wychodzi nawet cztery na kwartę – a co to jest cztery na kwartę – i nie wchodzi też 7.5 asysty na mecz Zaviera Simpsona, nawet jeśli jeden z tych meczów wygrał.

KIA All-NBA Third team 2021/22: Towns (174 punkty), LeBron (169), Paul (114), Trae (110), Siakam (63)

Devin Booker (Phoenix)
38% za trzy, 26.8 punktów (#12 w lidze) i 1.1 przechwytu 

Bookera na wiosnę jeszcze trochę złośliwie wpychałem we Fleszach i Palmach do wyścigu o MVP, trochę, bo dla kontrastu z ideą, że przez dwa ostatnie miesiące wiadomo już było, która trójka rozegra końcówkę wyścigu (w kwietniu, nie w czerwcu) między sobą. To dwa powody nawet, nie jeden. Złośliwie za to, bo jak Phoenix, to cały ten Chris Paul. I dlatego Booker ląduje dopiero w trzeciej drużynie. Dlatego że koniec sezonu Suns, ten ostatni tydzień, był tak bardzo o Chrisie Paulu. Nie może tak być. Nie powinno tak być, jeśli Booker faktycznie jest tak dobry. Wyobraź sobie, że spędzamy tydzień mówiąc o Pau Gasolu, gdy gra Kobe. Prawdopodobnie więc Booker nie jest tak dobry, a na pewno umieszczając go w topie topów będziemy go potem nazywać “overrate” – i tego właśnie tu unikniemy, tego właśnie, bo Booker to charakter i poprawił się jako obrońca do poziomu średniości i jeszcze ma kolejny poziom przed sobą, dlatego dajmy mu odpowiedni rozbieg.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

10 KOMENTARZE

  1. Skoro są to nagrody za sezon regularny (śmieszne bieganie bez zaangażowania i presji), to powinny być głosowane tak jak teraz. Playoffy to inne rozgrywki, z mniejszą liczbą drużyn i meczów. Jeśli już, to powinny mieć swoje piątki. Tylko wtedy głosujący musieliby wyłączyć naturalną tendencję do głosowania na teamy z finału kosztem Giannisów i Donciców tego świata.

    0
  2. A ja lubię sezon regularny (mniej niż playoffs, ale ciągle lubię). Podoba mi się, że jest długi i że rozgrywane jest tyle spotkań. Dzięki temu nawet statystycznie łatwiej jest, że wydarzy się jakiś zaskakująco dobry mecz albo niesamowita końcówka. Fajne są i grudniowe/styczniowe mecze gdy nagle jakiś gracz znajduje rytm i potem przez chwilę wydaje się, że rośnie kolejna gwiazda, gdy trenerzy robią dzikie czasem eksperymenty wypuszczając po 3 wysokich albo 5 guardow. No i też po prostu podziwiam wytrwałość wielu z tych ludzi, którzy przez cały ten czas zapewniają nam bardzo fajną rozrywkę.

    Myślę, że przeniesienie wszystkich nagród tak, by uwzględniały playoffy sprawiłoby, że wszystko to stałoby się bardziej nudne. No i czasem po prostu niesprawiedliwe, bo czasem tak bywa, że naprawdę świetni gracze nie dostają się do playoffów absolutnie nie ze swojej winy.

    0
    • Ja już od kilku lat nie dałem rady obejrzeć całego meczu sezonu regularnego (poza meczami świątecznymi, bo to trochę jak z “Kevin Durant sam w domu”, leci sobie, popija się coś, zje się coś, porozmawia o polityce). A w ubiegłym sezonie nawet nie próbowałem. Za to playoffy od deski do deski od lat. To naprawdę są dwie różne ligi.

      0