Dniówka: Przed Game 4 Finałów. Curry zagra. Game-changer Rob Williams

9
fot. NBA League Pass

Kiedy na cztery minuty przed końcem Game 3 Finałów Stephen Curry leżał na parkiecie, można było mieć duże obawy o jego lewą nogę, na której przed chwilą usiadł wielki Al Horford. Na szczęście uniknął poważnej kontuzji. Już kiedy wstał i zrobił kilka kroków, wiedział, że nie jest źle. Co prawda jeszcze po meczu wchodząc i wychodząc z sali konferencyjnej, utykał, starając się nie obciążać lewej nogi, ale już wtedy przekonywał, że będzie gotowy na kolejny pojedynek.

Wczoraj chodził normalnie i potwierdził, że będzie grał.

Nie było nawet konieczności przeprowadzania dodatkowych badań. Wystarczą zabiegi sztabu medycznego i odpoczynek, choć tego akurat będzie najmniej w tych Finałach, bo między meczami jest tylko jeden dzień przerwy. Pomóc ma natomiast doświadczenie, bo to ta sama lewa stopa, której uraz wykluczył go z ostatnich tygodni sezonu zasadniczego. Steph zapewnia, że wie jak sobie poradzić z bólem i dyskomfortem.

Curry zagra, ale jak będzie grał? To teraz kluczowe pytanie dla Golden State Warriors przed dalszą częścią rywalizacji. Jak bardzo ten uraz będzie mu przeszkadzał? Czy zapomni o nim jak tylko wyjdzie na parkiet, czy może to go spowolni i wpłynie negatywnie na jego dyspozycję? Chcąc myśleć o mistrzostwie, Warriors potrzebują swojego lidera w najwyższej formie, grającego nadal jak MVP Finałów.

Dla Boston Celtics pytanie o dyspozycję swojego startera to coś, z czym zmagają się przez całe playoffy. Przed każdym meczem występ Roberta Williamsa jest pod znakiem zapytania, a jeszcze większą niewiadomą jest to, na ile danego dnia pozwoli mu kontuzjowane kolano.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFlesz: AlL-NbA ThIrD TeaM
Następny artykułBen Simmons rozpoczął rehabilitację, powinien wrócić na start sezonu

9 KOMENTARZE

      • Mogę ci streścić. ZNYK wychodzi z tezą-pytaniem “czy Klay Thompson był kiedykolwiek dobrym shooterem?”, Maciek się gotuje i chce kończyć podcast, ale przechodzi z tego płynnie do emerżęsji alegorycznej elewowania Ala Horforda, którego miał od początku jako jedyny i jebania mimochodem KD, o którym zawsze wiedział że jest c…ą. Przypomina też, że Bucks nie mieli top 11 obrony NBA, więc nie mogli wygrać, co już miał dawno temu. W tym miejscu ZNyK pozwala sobie na drobną uszczypliwość, co uraża ego Maćka, więc zaczyna obrażać kolegę. To są niezręczne momenty podcastu, jakieś 10 minut. Na szczęście ZNYK opowiada jakąś anegdotę, która rozładowuje atmosferę, panowie mogą porozmawiać o geografii. Na koniec ZNYK opowiada co się wydarzyło 900 lat temu, coś tam coś tam Henryk V, coś tam coś tam Psie pole, resztę można doczytać.
        W mordę, ile ja czasu spędziłem z tymi ludźmi, którzy nawet nie wiedzą że istnieję

        0
          • Jestem w tym teamie. Palma wsiąkła w mój krwiobieg. Nie znam “kolesi”, ale są mi bliscy. Myślę, że Palma zaczęłaby się od pytania zNYKa: Macieju, czy Czesiu, to ma? Uuhu, hehe, hihi, hoho (dławienie się od śmiechu). Maciej tonem poważnym, jakby tłumaczył synowi, żeby używał prezerwatyw: “Kochany, to tylko mecze towarzyskie, bo nikt nie traktuje tego poważnie, Czesiu testuje strategie, koncepcje, warianty ustawienia, mój kolega, ten co “wszytko wie”, dostrzegł pewnej mankamenty, ale zalety przesłaniają je. Będzie dobrze, bo to trener z nadwagą, ludzie z nadwagą mają szczęście”.

            #Palmatoja

            0