Po dwóch meczach remis ze wskazaniem na Celtics. Lowry wróci na Game 3?

2
fot. NBA League Pass

W poprzednim meczu Boston Celtics dopiero po raz trzeci w tych playoffach wyszli na parkiet ze swoją optymalną pierwszą piątką, która tak dominowała w fazie zasadniczej. Ale teraz to nie ta pierwsza piątka zrobiła kluczową różnicę. Nie mieli udanego początku spotkania. Robert Williams zostawiał za dużo miejsca Maxowi Strusowi, pozwalając mu na dwie trójki, a też przegrywał walkę na tablicach, pozwalając rywalom na ponowienia akcji.

Zmiana Roberta na Granta Williamsa pomogła poprawić grę gości, ale ten lineup, którym zaczynali cztery ostatnie mecze przeciwko Milwaukee Bucks, też jeszcze nie zrobił tej największej różnicy. Długo nie pozostali w takim ustawieniu, ponieważ Jayson Tatum zaraz złapał drugi faul i wszedł za niego Payton Pritchard. I to właśnie wtedy Celtics zanotowali serię 17-0, którą przejęli prowadzenie i rozpoczęli blowout.

Poprzednio Grant Williams miał słaby występ, podczas gdy Pritchard był celem dla ataków Miami Heat. Teraz obaj spisywali się dużo lepiej, pomogli w tym decydującym runie i kończyli spotkanie z najwyższymi wskaźnikami plus/minus. To jednak też nie ta dwójka rezerwowych zrobiła największą różnicę. Zrobili ją Marcus Smart i Al Horford. Wrócili po meczu przerwy i Celtics wrócili do swojej koszykówki. To nie tylko dwaj starterzy, ale dwaj najbardziej doświadczeni zawodnicy w Bostonie, którzy dbają o fundamenty i ustabilizowanie gry. O odpowiedni ruch piłki i wysiłek w obronie.

Smart znowu przejął prowadzenie gry, kreował kolegów i Celtics nie mieli już problemów ze stratami jak poprzednio. Ale też Horford zanotował dwie asysty przy trójkach podczas runu na finiszu pierwszej kwarty. Raz dostał piłkę od trapowanego Jaylena Browna i szybko oddał ją wolnemu Smartowi. Później wykorzystał mismatch mając przeciwko sobie Tylera Herro w post-up, poczekał na podwojenie i znalazł Granta w rogu.

Obecność Smarta i Horforda sprawiała również, a może przede wszystkim, że Celtics mieli znowu swoją rewelacyjną obronę. Smart większość czasu spędził pilnując Jimmy’ego Butlera, który ostatecznie zdobył 29 punktów, ale musiał się dużo bardziej namęczyć. Nie mógł znaleźć swojego rytmu i nie był w stanie ponownie przejąć meczu. Horford tymczasem fantastycznie spisywał się przejmując rywali po switchach. Miami Heat próbowali go atakować, ale nawet ich guardzi nie byli w stanie poradzić sobie z Alem. W pojedynku z nim zniknął także Bam Adebayo. Nie oddał rzutu gdy miał Horforda przeciwko sobie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.