Wszyscy będziemy pamiętać gdzie byliśmy, gdy już w czwartej minucie drugiej połowy Grant Williams podnosił w górę swój 11 rzut za trzy w meczu nr 7 Milwaukee-Boston 2022′.
Wsad Ala Horforda nad Giannisem Antetokounmpo w meczu nr 4 w tylko symboliczny sposób przełamał półfinał Konferencji Wschodniej, bo wszystko skończyło się daleko stamtąd.
Boston Celtics oddali aż 55 rzutów za trzy w meczu nr 7, trafili 22 i są w finale konferencji. To był jedyny wybór dla Celtics w starciu z dominującą podkoszową obroną jednak osłabionych Milwaukee Bucks: 98 oddanych trójek w ostatnich 96 minutach tej serii i swoja światowej klasy obrona.
I Pan Odważny, Grant Williams, pół-maskotka Celtics, za to pełną gębą gracz. Wpisał się on do grona zaskakujących bohaterów meczów nr 7 Celtics, do choćby Kelly’ego Olynyka w półfinale 2017 z Wizards i niech będzie też, że PJ’a Browna w półfinale 2008 z Cavaliers; współczesny Big Baby Davis, tylko za trzy i mniejsze sztućce.
Będzie to więc 21 z rzędu sezon, gdy mistrz NBA nie będzie drużyną spoza Top-11 efektywności defensywnej, choć było niezwykle kreatywne to jak akurat Milwaukee Bucks dotarli do tego miejsca, bo kiedy już odzyskali z powrotem po całym sezonie przerwy kluczowego w obronie Brooka Lopeza – i niszczyli Celtics do samego końca pod swoją obręczą i są dziś i skończą pewnie jako nr 1 obrona tych playoffów – to stracili w meczu nr 2 pierwszej rundy z Chicago Bulls Khrisa Middletona i po tym wrócili się do tak znanych nam wszystkim miejsc, gdy chyba tylko Mike Brown mógłby być dumny z ataku pozycyjnego drużyny Mike’a Budenholzera, i to stary Mike Brown. Kończą sezon jako 14 atak tych playoffów i w serii z Celtics istnieli tylko w meczach nr 1 i 3, i to istnieli w kontrataku, gdy Celtics popełniali proste błędy w obrębie linii za trzy, które z biegiem tej serii zamienili po prostu na rzucanie zza linii za trzy i trafili 40% z 98 prób w meczach nr 6 i nr 7.
Reszta ligi jest dziś jednak przede wszystkim szczególnie wdzięczna Celtics za wyeliminowanie Giannisa Antetokounmpo, prawdopodobnie największej przeszkody w zdobyciu tytułu, bo Middleton mógłby w kolejnej rundzie już powoli wracać.
Ale reszta ligi mieć będzie teraz na rękach inny poważny problem – najlepszą drużynę drugiej połowy sezonu, która wyrzuciła z playoffów Antetokounmpo i Kevina Duranta – a my klasyczny, twardy matchup w finale Konferencji Wschodniej, dla Celtics szansę na rewanż za przegrany finał Wschodu w 2020 roku w Orlando.
Jayson Tatum rzucił 46 punktów w szóstym meczu i 17 ze swoich 23 rzucił w pierwszej połowie siódmego meczu i Celtics, nie Giannis, to mieli. I nawet kiedy Tatum w piątej minucie drugiej połowy złapał czwarty faul po ewidentnym błędzie sędziów – którego w dodatku nie mogli poprawić na varze, sierotki – wydarzyło się to już po kilku jego odegraniach na rzuty za trzy i wtedy, zanim jeszcze zszedł na ławkę na 7 minut i 44 sekundy przed końcem trzeciej kwarty, Celtics już wiedzieli, że muszą wziąć trójki dawane im tak przez Milwaukee i wtedy Grant Williams przestał się pieścić, przestał się bać, uwierzył w siebie i zagrał swój mecz życia.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Najważniejsze, że teoria 11-ej efektywności defensywnej przetrwała! #MRaP
Już wolę słuchać o Gobercie i Mitchellu.
Maciej coś chyba o tym wspominał kiedyś w Waszym podcaście. Ale nie jestem pewien
Grant Williams!!! :D
Tak na chłodno to chyba wszyscy się zgodzą, że na przestrzeni całej serii 7 meczowej Boston był po prostu wyraźnie lepszą drużyną na dystansie i to zadecydowało.
Ta seria rozstrzygnęła się za łukiem.
Giannis po przerwie w G7 był już wyraźnie zmęczony zmaganiami z Horfordem i resztą elitarnej obrony Celtics i zaczął pudłować nawet proste lay upy.
Fenomenalna to była seria, nie zapomnę jej nigdy.
Giannis robił co mógł, ale na koniec dnia zabrakło mu wsparcia strzelców z dystansu. Tylko tyle i aż tyle.
No to pora na wielki rewanż za finały 2020 i ja tu mam ochotę na kolejne 7 meczy ;-)
Ta seria rozstrzygnęła się w kolanie Middletona
i Time Lorda ……
ale poważnie – nie sądzę. Na Khrisa Middletona Celtics mają akurat całą mase świetnych obrońców 1/1, a sam Khris ma swoją tradycję znikania w ważnych meczach p-o.
3>2. I nie chodzi o liczbę punktów, tylko o liczbę kreatorów w drużynie. Gdy Holidayowi nie siedzial rzut, to Bucks nie miało nikogo, kto potrafi zakozlowac i kropnąć z kozła lub narzucić nad obręcz.
PS Pamiętam do dziś, jak Middleton sam wyrwał w bąblu jeden mecz Heat, gdy Giannis był jeszcze w playoffowtym trybie “znikania”
Dla mnie kompletnie niezrozumiałe było granie tak długich minut Lopezem i upieranie się ultra wysokich lineupach, gdy było widać, że to się w drugiej połowie przestaje sprawdzać. Celtics zaczęli ich jechać zza łuku, a Lopez zagrał rekordowe 37 minut, gdy w G6 zagrał 19, w G5 20, a w serii nie więcej niż 29. W kluczowym momencie zawiódł też Janis, dostawał się do obręczy i notorycznie to obręcz była ostatnią linia obrony, która go zatrzymywała. Nie wiem kiedy ostatnio spudłował tyle łatwych rzutów spod kosza.
Wielki szacunek dla Giannisa, robił co mógł by wprowadzić nas do ECF.
Niestety w drugiej połowie zabrakło już paliwa, layupy które zazwyczaj trafiałby z zamkniętymi oczami nie wpadały.
Jeśli chodzi u support, Lopez starał się pomóc w pierwszej połowie, ogólnie dobry mecz w jego wykonaniu. Jrue włączył się już trochę za późno do gry.
Reszta, cóż, nie da się wygrać meczu w dzisiejszej NBA gdy rzucasz 4/32 za trzy. Grayson Allen jest dużym rozczarowaniem tej serii, nie potrafi grać kiedy ma na przeciw szybkich atletycznych obrońców.
Jeśli chodzi o naszego trenerskiego geniusza, tak jak myślałem w porównaniu G6 , zmieniło się,hmm nic?
Dalej mieliśmy katowanie nas zwłokami George’a Hilla, próba grania big ball z Lopezem, Bobby i Giannsiem oczywiście spóźniona jak zwykłe. Oczywiście brak Cartera, również bo po co wpuszczać na boisko.
Za mało gry pick&roll Jrue-Giannis, bo to była skuteczna broń, nie wiem czemu nie grana częściej.
Podsumowując, gratulacje dla Celtics byli w G7 zespołem lepszym i zasłużenie awansowali.
U nas, przydał by się jakiś atletyczny gość z dobrą trójką. Wes out, Hill out i paru innych gagatków również.
Do zobaczenia w następnym sezonie Giannsie! Chwała Ci, zrobiłeś co mogłeś.
Emerżęsja Granta i asencja Pritcharda w kluczowym momencie
Patrząc na kolejną spudlowana trojke Bucks myślałem sobie: “gdzie jest Di Vincenzo?”
Oddali go za goscia który od 2 lat jest kontuzjowany i który nie powąchał parkietu w serii Pamiętam że Lopez byl kontuzjowany, ale przecież mieli Portisa, mogli wziąć za minimum jakiego Biyombo albo innego drewniaka.
A tak oddali zawodnika który w takim meczu mógłby nie mieć pełnych gaci bo w najważniejszym meczu swojej kariery zrobił MVP.
Czy ktoś policzył ile było przypadków, gdy zwycięska po 7 meczach drużyna nie prowadziła w tej serii aż do końca?
Wszyscy będą pisać o trójkach – to jasne, ale Boston zatrzymał Bucks w 3 kolejnych kwartach na 17, 21 i 17 punktach. Trzeba napisać też o tym jak Tatum dojrzewał w toku tej serii. Game 6 na wyjeździe w obliczu eliminacji, a on to wziął i dowiózł. Dziś nie musiał urządzać sobie pojedynku z Giannisem, miał ten mecz pod kontrolą. Podejmował sobie dobre decyzje.
To nie tyle chodzi o to, że Boston zasypał Bucks trójkami, co o to że sami nie byli w stanie na nie odpowiadać.
Nawet nie generowali w miarę otwartych pozycji do rzutu, co kończyło się zamknięciem pomalowanego dla Giannisa.
Boston był lepszą drużyną, Tatum ma papiery na MVP w przyszłości, ale Giannis zrobił to co mógł.
Graczy wokół niego ewidentnie ten ostatni mecz przerósł (zmęczenie, gorąca hala rywala a przede wszystkim ograniczony talent ich samych)
Mieliśmy niesamowitą serię.
Grant Williams > Ray Allen
Kuwa, jaki to był piach w ataku Bucks w meczach 6 i 7. Jeden Giannis ma kreować całą grę przez większość meczu, jednocześnie bronić obręczy i w ataku masować się w każdej akcji z trzema ludźmi uwieszonymi na nim jak bombki na choinc. Tak się nie da. Bez heroicznego, powyżej normy występu ofensywnego Jrue to nie mogło się udać. 4/33 za 3. Bez szans
Piękna seria, takie pamięta się całe życie. Na końcu wyszło to, że Bucks oddali przewagę parkietu, by uniknąć Nets, a energia w swojej hali poniosła głównie Granta i świetnego Pritcharda. Nawet szybki 4 faul Tatuma nie był w stanie spowolnić Bostonu. Brawo Ime, brawo Grant “Curry” Williams- jednak był x-faktorem serii.
No to że Bucks oddali Bostonowi przewagę parkietu w Game 7 żeby nie trafić na Nest powinno być większa historią teraz. Bo co daje swój parkiet? Statystycznie lepszą skuteczność twoich role players.
Bo oni myśleli że Game 7 będzie w Houston! :)
Jeszcze jedno pytanie mi się nasunęło. Jak można oddać tyle open looków najlepszemu strzelcowi za trzy z rogów (pozdro zNYK :D) w przeciwnej drużynie? I robić to celowo. Przecież to tak jakbyś zostawiał Klaya Thompsona i kazał mu rzucać. Ja wiem, że Bucks programowo murują pomalowane i odpuszczają obronę zza łuku, ale w tym meczu to była już lekka przesada.
Takie rzeczy tylko u Coacha Buda. Zwłaszcza, że Bucks na początku serii oddawali Celtics trójki, ale nie te z rogów. Trochę mi to przypomina moneyball, bo Grant nie wygląda na strzelca i ten rzut jest brzydki, ale po 6 meczach serii oddawanie mu otwartych trójek to najdziwniejsze “usprawnienie” jakie Bud mógł wymyślić.