Koniec serii, Morant nie wróci

26
fot. NBA League Pass

Kontuzje znowu psują nam zabawę w playoffach. Ja Morant był jedną z największych gwiazd ostatnich tygodni, ale niestety kolejnych jego wspaniałych występów już nie obejrzymy. Badanie rezonansem wykazało, że doznał stłuczenia kości w prawym kolanie i nie będzie już w stanie wrócić do gry.

Dobiegł końca jego wyjątkowy sezon, w którym przebił się do grona najlepszych zawodników NBA, otrzymał nagrodę MIP, a teraz pokazał jeszcze więcej swojej magii w playoffach.

W pierwszej rundzie dopiero szukał rytmu wracając po wcześniejszej kontuzji tego samego, prawego kolana i miał kłopoty ze skutecznością, ale świetnie spisywał się w roli playmakera. Jest najlepszym podającym tych playoffów średnią 9.8 asyst. Rozegrał wielki mecz numer 5, w którym zrobił pamiętny Ja Breaker WSAD, przejął czwartą kwartę i rzucił game-winnera. Równie wielki moment miał w drugim meczu półfinałów Zachodu, kiedy rzucił 47 punktów przeciwko obronie Golden State Warriors i zabrał zwycięstwo w ostatnich minutach. Wygrywał ten prestiżowy pojedynek ze Stephenem Curry’m, zdobywając co najmniej 34 punkty w każdym z trzech pierwszych meczów.

Dzięki Morantowi mieliśmy w tej serii pięknie widowisko. Bez niego jest już niestety po wszystkim.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

26 KOMENTARZE

  1. I potem wychodzi na konferencję taki Kerr i pierdoli o łamaniu kodu, aż mi się cofa jak sobie przypomnę tą gadkę…
    A pajac Green szkoli sobie w drużynie kolejnych specjalistów od brudnej gry. Nie możemy wygrać z nimi na boisku to zamordujemy im najlepszego gracza.
    Taktyka Złotych Chłopców. Ręce opadają.

    0
  2. Jeszcze tak sobie przeglądam różne fora. Wszędzie praktycznie zgoda co do tego, że to Memphis są tymi, którzy próbują grac w brudną grę i zrażają tym wszystkich do siebie. Morant pajacuje w mediach itd, ale “@KDTrey5″ Tribute” tworzy własną rzeczywistośc. Chyba w myśl zasady “kłamstwo powiedziane tysiąc razy staje się prawdą” musze sie przelogowac i polajkować

    0
  3. heh widzę robi się nam tutaj powoli narracja, że nie można już krytykować i hejtować ‘prawd oczywistych’, ale ja tylko przypomnę co niektórym, że na tym polega właśnie kibicowanie, jechanie po przeciwnikach, szukanie, czasem na silę, ich wad i wyrządzonych krzywd to podstawa i jeśli ktoś tego nie rozumie, to niech się cieszy, że nie mieszka np we Włoszech czy Hiszpanii, bo tam to mogliby ukrzyżować piłkarza/zawodnika drużyny przeciwnej za jedno słowo czy zdanie, a my tu sobie po prostu wypisujemy, co nas boli, bo tacy GSW jebali przez kilka lat resztę ligi a my nic nie mogliśmy z tym zrobić, aż dziwne, że to trzeba tłumaczyć ;)

    0
    • Dziwne jest to że, nie można im normalnie kibicować, doceniać i szanować bo jest się hejtowanym. Nie mówię tu absolutnie o sobie, ale ja właśnie widzę to inaczej niż Ty. Ale fakt, ciężko ludziom strawić wybitne jednostki, ludzi, drużyny itd nie tylko w sporcie, także w sumie się nie dziwię, że trzeba zabłysnąć i opowiadać dyrdymały w tym przypadku o Warriors juz kolejny, niezliczony raz.

      0
  4. Ja Morant swoim stylem gry jest wielokrotnie bardziej narażony na kontuzje niż przeciętny gracz NBA.
    Niestety takie newsy zapewne będą nam nieraz towarzyszyć w trakcie jego kariery.
    Dlatego śpieszmy się go oglądać w akcji kiedy tylko jest zdrowy, bo to wyjątkowy gracz.

    0
  5. Z tym oglądaniem Ja, póki można, to się zgadzam. Trudno być atletycznym freakiem przez lata, zwłaszcza w tak intensywnej lidze. A zjazdy (kontuzja, szybkie wyeksploatowanie) takich freaków jak Derrick, czy nawet Blake, są smutne do oglądania.

    0