Blowout Heat w kluczowym Game 5. Embiid i Sixers nie przyszli do gry

6
fot. NBA League Pass

Mecz numer pięć przy remisie w serii. Zwycięzca obejmuje prowadzenie, jest o krok od awansu i w zdecydowanej większości przypadków ten awans sobie potem zapewnia. To kluczowy moment rywalizacji, co powinno oznaczać, że obie drużyny będą walczyć z ogromną determinacją… Niestety w Miami tego nie zobaczyliśmy. Tylko jeden zespół przyszedł do gry.

Gospodarze od samego startu grali z dużą intensywnością i agresją, podczas gdy Philadelphia 76ers wyglądali jakby przyjechali na Florydę na plażę, a nie mecz playoffów. W efekcie obejrzeliśmy dominację Miami Heat. Już w połowie pierwszej kwarty zanotowali run, uciekając na dwucyfrowe prowadzenie, którego do końca nie oddali. Po przerwie tylko dobijali rywali i skończyło się na +35, czym wyrównali najwyższe zwycięstwo tych playoffów.

PHILADELPHIA @ MIAMI 85:120 (2-3)

Sixers mieli teraz dużo lepiej poradzić sobie na parkiecie w FTX Arena niż w pierwszych meczach, ponieważ przyjechał z nimi Joel Embiid. Jednak tym razem nie zrobił różnicy i oberwali jeszcze mocniej. To był bardzo rozczarowujący występ Embiida. Tym bardziej, że można było oczekiwać od niego sportowej złości za brak nagrody MVP i występu, w którym będzie chciał udowodnić głosującym, że popełnili błąd. Ale to chyba zadziało w drugą stronę i tylko go zdekoncentrowało.

Chris Haynes z TNT raportował, że już na porannej rzutuówce Embiid wyglądał jakby brakowało mu energii. Natomiast w trakcie w meczu Heat postarali się, żeby tej energii nie odzyskał. Bam Adebayo i jego koledzy wykonali świetną pracę w obronie. Frustrowali ciągłą presją, frontowali, odcinając od podań i trzymali z dala od kosza, zmuszając do rzucania jumperów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

6 KOMENTARZE

    • Gameplan Dyzmy “Joel will be on the plain” nie wypalił jednak.

      Spo nie spanikował, zostawił Strusia i ten tym razem nie zawiódł.
      Miami wygląda trochę na drużynę swojego parkietu(+, bo mają 1 seed), strzelcy słabo wyglądają na wyjazdach i tylko Butler gra na równym, wysokim poziomie.
      Czy to siła czy słabość tego teamu w kontekście ECF vs Boston/Bucks?

      0