Al Horford, tak, i Celtics sami uratowali swój sezon, nikt inny

25
fot. NBA League Pass

Było 76-65 dla Milwaukee, Giannis Antetokounmpo kończył właśnie kwartę polowania na wszystko co się rusza. Strzelał miny do kamer, prężył się, wyginał i głupio uśmiechał. Słaby z obu stron w pierwszej połowie mecz dobiegał końca jeszcze przed ostatnią kwartą.

Celtics w kluczowym momencie sezonu byli już od długiego czasu w trakcie obracania się w to, czym kiedyś byli i co tak dobrze potrafili robić źle: granie na jedna-zasłona-i-rzut i granie bez kontuzjowanego Roberta Williamsa.

Debra Gierko szykowała się na serwowanie kolacji w absolutnej ciszy.

Kamery pokazywały blade twarze graczy Celtics, którym przed oczami wyświetlały się już nagłówki dzisiejszych internetów: regres, koniec sezonu, Antetokounmpo. Jaylen Brown siedział z czwartym faulem i patrzył w dal, sfrustrowany Jayson Tatum wyglądał jakby zestarzał się w tym meczu o czterdzieści lat. Cała ta unikatowa presja środowiska odbijała się w ich oczach. I kiedy sezon kończył się w tym miejscu, kiedy stawało się jasne, że bez swojego najlepszego blokującego i kluczowego w tej serii gracza, ten mały, jednopiętrowy domek zamkniętych okien i drzwi próbował już tylko przeżyć greckie tornado i nie stracić wszystkiego, wszystko się zmieniło.

Jeżeli to – to co teraz trwa, całe te playoffy, Finały, wszystko – jeżeli to dla Celtics skończy się dobrze, to właśnie ten mecz znajdzie się w klubowej gablocie. Prawdopodobnie będzie to jedno ze zdjęć Ala Horforda. Prawdopodobnie to właśnie:

MILWAUKEE 108, BOSTON 116 (2-2)

We wstrząsającym stylu, w rozwiązaniu, które zszokowało kibiców w Milwaukee, w rozwiązaniu tak kłopotliwym dla tych, którzy postawili już na tej serii krzyżyk, Celtics kompletnie odwrócili bieg wydarzeń i znaleźli to, nad czym tak długo i wytrwale pracowali.

Celtics trafili 16 z 19 rzutów w czwartej kwarcie i wygrali ją 43-28. Nagle. Nasz ulubiony od lat Al Horford trafił w niej wszystkie sześć rzutów i zdobył w niej aż 16 ze swoich 30 punktów, pięknie dorosły Jayson Tatum dodał 12 ze swoich 30 i wspólnie z gwarantującym życie Marcusem Smartem obaj na końcu mordowali w polu trzech sekund guardów Milwaukee.

Była to jedna z najlepszych czwartych kwart, jakie kiedykolwiek zobaczymy. Była to najlepsza czwarta kwarta. To było wszystko o tych Celtics.

W ataku kozłujący-kozłujący-i-kozłujący bez Middletona Antetokounmpo, który przez trzy kwarty krążył w obronie, nie kryjąc nikogo, musiał kryć ciasno szalejącego, trafiającego z dystansu, wsadzającego nad nim nagle Horforda, z czego korzystali agresywnie grający, nie okopujący się na dystansie Tatum i na końcu w crunchtime Smart. Tak, Celtics nie okopali się na dystansie, tylko egzekwowali z tą przysłowiową zimną krwią – ale może to była krew Tatuma, bo akurat Horford wiózł w sobie gorąc serc fanów teamu z Massachussets. Wszystko miał wypisane na twarzy. Cały ten powrót. Nasz Al Horford. To było wszystko na co pracowali cały ten sezon Boston Celtics. To był efekt procesu. Boston to jest Twój team.

Wciąż jeszcze to wszystko gotuje się pod palcami.

Ime Udoka porzucił absolutnie wszystko – fatalnie grał płochliwy Grant Williams, on i Daniel Theis poszli w 3/12 z gry – i rozpoczął czwartą kwartę kompletnie nietypowym w tej serii niziutkim ustawieniem Pritchard-White-Smart i Celtics wrócili się do meczu runem 11-1. Potem był Horford – wtedy był Horford, cały czas był Horford – potem był Tatum, potem był Smart. Horford w wieku 35 lat najlepszy z nich wszystkich, w obu tych meczach w Milwaukee, bo w trzecim miał przecież 22/15/5. To są gracze, którzy z tyłu sterują tym wszystkim. To są wielcy zawodnicy.

Nigdy nie przypuszczałeś chyba, że dane Ci będzie w 2022 roku czekać do końca tych zdań, żeby przypomnieć sobie ostatnią noc, a może pierwszy raz w życiu obejrzeć highlight akcji 35-letniego Ala Horforda, ale to jest ten moment.

Mecz nr 5 w środę w Bostonie. Powiedzieć, że mamy serię, to jak nic nie powiedzieć.


Zwłaszcza dla tych, którzy oglądali do końca ten mecz, dobrą kontynuacją będzie – sam słucham tego w tym momencie – pójście na konferencję prasową Ala. Mówi m.in. o tym, jak on i Marcus Smart wiedzieli dokładnie w jakim momencie znalazł się skład Celtics i “co trzeba zrobić”:

Poprzedni artykułRaptors z zaciekawieniem przyglądają się sytuacji Rudy’ego Goberta
Następny artykułWymęczone zwycięstwo Warriors pod nieobecność Moranta

25 KOMENTARZE

  1. NBA ciągle zaskakuje, kto by pomyślał, że najlepszym graczem Celtics w tej serii będzie 87-letni Al Horford.

    Profesorski wykład koszykówki w 4 kwarcie, szacunek Al, rewelacyjna forma.

    Ciekawe kiedy w końcu Jrue zamierza w ataku dojechać na tą serię…

    0
  2. Sprzedać Browna i Tatum’a i budować wokół Horforda.
    Sorry, ale ja tutaj nie widzę “budującego” się zespołu, skoro sztandar ma prowadzić facet, którego oddałeś do Oklahomy i sprowadziłeś z powrotem.

    Dzisiaj zażarło, na dłuższą metę tak nie będzie.

    0
  3. Czwarte kwarty Bostonu to powoli historia tej serii – Giannis ciągnie zespół od początku i w czwartych kwartach już fizycznie nie daje rady. W Game 3 Grant Williams zbierał mu w ataku piłki znad głowy, dzisiaj zostawiał za dużo miejsca Horfordowi. Widać tez, ze w ataku jest już wtedy mniej aktywny. Znamienne było, ze na 5 minut do końca czwartej kwarty (dokładnie w momencie, kiedy Boston obracał mecz) Giannis usiadł na kilka akcji na ławce.

    Reszta Milwaukee musi dojechać we wcześniejszych fragmentach meczu, żeby on mógł zachować więcej sił na końcówki. Bez tego będzie Boston w 6, bo to dzisiejsze zwycięstwo mocno zbuduje ich mentalnie (wydaje mi się, ze to Maciek ma na myśli pisząc o budowaniu potwora).

    0