Wymęczone zwycięstwo Warriors pod nieobecność Moranta

11
fot. NBA League Pass

Golden State Warriors są pierwszą drużyną z trzema zwycięstwami w półfinałach konferencji.

Zrobili co trzeba, wykorzystując osłabienie rywali i wygrywając na własnym pakiecie, ale strasznie męczyli się w Game 4. Po zaprezentowaniu pięknej koszykówki w poprzednim spotkaniu, teraz ugrzęźli w błocie. To był najbrzydszy mecz tej drugiej rundy.

Ja Morant nie zagrał, ale też nieobecny był Steve Kerr, który rozchorował się i wylądował w covidowych protokołach. Gospodarzy poprowadził nowy trener Sacramento Kings i trochę to tak wyglądało jakbyśmy nagle przenieśli się do Sacramento. Mówił nawet o tym Stephen Curry:

Po 20 minutach gry Warriors mieli na swoim koncie 0/15 za trzy i 11 strat. Do przerwy uzbierali tylko 38 punktów, co w playoffach jest ich najniższą zdobyczą w jednej połowie od czasu Finałów 2015.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułAl Horford, tak, i Celtics sami uratowali swój sezon, nikt inny
Następny artykułPrzed meczem nr 5 Phoenix-Dallas

11 KOMENTARZE

  1. No i dzisiaj było widać jak na dłoni czy Grizz są “lepsi bez Moranta”.

    Mistrzostwa Zatoki w Murowaniu Precyzyjnym mogły się zakończyć sukcesem Memphis gdyby nie to, że w ostatnich 3 minutach zespół kompletnie stanął.
    Nie było komu zmienić tempa, ruch piłki zamarł, brak wjazdów, wolnych a zamiast tego rzuty za 3 przez ręce JJJ.
    Faul w ataku Bane’a podsumował jego beznadziejną serię, w której ewidentnie się spalił (panika w oczach – prime George Hill level)
    Ten zespół ma czas, ale dawno tak mi gul nie skakał na widok Stepha żującego ochraniacz na lini wolnych.

    Adams powinien wychodzić w piątce

    0
  2. Boli dupka? Ma boleć. To znaczy tylko i aż tyle, jak dobrzy są (byli) Warriors na przestrzeni ostatnich lat, że potraficie gadac takie głupoty. Dobrze, że z Torono w finałach 2019 grali bez kontuzji. Hipkryzja albo zły sen.

    0
  3. Ci słabi Warriors, ze słabym w crunch time Currym i z wypalonym Thompsonem przeszli się po MVP w pierwszej rundzie, a teraz są pierwsi, którzy wygrali 3 mecze w drugiej rundzie. Strach pomyśleć jak bardzo Dallas lub Phoenix złoi im tyłki.

    0