Wrócił też dawny James Harden i Sixers doprowadzili do remisu w serii

10
fot. NBA League Pass

Powrót Joela Embiida odmienił serię. Nie przez przypadek przecież był jednym z głównych kandydatów na MVP przez cały sezon. Nawet mimo że grając teraz z kontuzjami nie dominuje, robi ogromną różnicę. Jego obecność otwiera grę kolegom i bardo pomaga w defensywie, przez co Philadelphia 76ers są dużo lepszą drużyną niż ta, którą oglądaliśmy w pierwszych meczach w Miami.

Ale po powrocie Embiida w poprzednim spotkaniu, teraz w Sixers obejrzeliśmy jeszcze jeden niezwykle ważny „powrót” – wreszcie wrócił dawny James Harden. Ten agresywny strzelec, szukający swoich punktów i trafiający stepback trójki. W Game 4 to on zrobił największą różnicę.

MIAMI @ PHILADELPHIA 108:116 (2-2)

Harden odpowiedział na popisy Jimmy’ego Butlera, który rozegrał kolejne w tych playoffach fantastyczne spotkanie. Kiedy już wydawało się, że Harden ponownie w tej serii zniknie w drugiej połowie, w czwartej kwarcie wziął sprawy w swoje ręce. Na stracie kwarty poprowadził run Sixers, powiększając ich przewagę, natomiast na finiszu wielkimi trójkami przypieczętował zwycięstwo – na trzy minuty przed końcem zatrzymał pogoń Heat, a chwilę później dobił ich stepbackiem.

Zdobył 16 punktów w czwartej kwarcie, trafiając wtedy 4 trójki.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

10 KOMENTARZE