Tak się przegrywa serie. W pomeczowym wywiadzie dla ESPN’u Nikola Jokić nie wydawał się zdumiony perspektywą powrotu z zero trzy, ani też dobrze widzieć na jedno oko. Już w czterdziestej sekundzie meczu Draymond Green zadrapał go całkiem mgliście, ruszyły instant-zamieszki między Greenem i Aaronem Gordonem i mecz się zatrzymał w momencie, w którym nie zatrzymuje się nigdy. Na końcu okazało się, że to była tylko zapowiedź jednego z najdziwniejszych wydarzeń w kalendarzu sportowym NBA w tym sezonie.
Kiedy Golden State Warriors wreszcie odrobili 17 punktów straty i kiedy nadciągnąć miało to, co zwykle w takich meczach przy trzy zero jest nieuniknione, kiedy śmiejący się z siebie na linii rzutów wolnych Stephen Curry jeden ze swoich najdziwniejszych meczów w karierze zamieniał po prostu na sweep, Draymond Green obejrzał z autu w jak trywialny sposób potrafi przegrać jego zespół bez niego.
Po swoim szóstym faulu Green obejrzał łatwy runner niepilnowanego w pick-and-rollu Monte Morrisa, który na 35 sek. przed końcem dał Nuggets prowadzenie 123-121, Green przekonał się, że Otto Porter nie zastąpi go przy wyrzucie z autu lobu pod kosz, czy wreszcie, że Jokić jest w stanie bez niego na boisku znaleźć podanie do rogu boiska, które Will Barton na 8 sek. przed końcem zamieni na mrożącą trójkę.
DENVER 126, GOLDEN STATE 121 (1-3)
Może to była wczesna pora, może to był brak zahamowań i z obu stron raczej wrzucenie na luz, ale jako że po latach ten mecz przepadnie i nikt o nim nie będzie pamiętał, warto raz jeszcze przypomnieć do czego tutaj doszło:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.