HEAT na początek kompletnie przeszli się po Atlancie

9
fot. League Pass

Pod kątem wrażeń artystycznych nie było tak źle. Do hali w Miami na 13 przyszli nawet kibice. Ale jeśli ktoś przyprowadził na ten mecz przed telewizor rodzinę lub znajomych, to mógł im tylko powiedzieć, że Boston-Brooklyn jest zaraz, że nie grał podstawowy center tych, którzy dostali łomot, a podstawowy silny skrzydłowy zagrał z niewyleczoną stopą i zagrał tylko dlatego, że tamten center nie grał.

Piszę to z laptopem na kolanach i zaczyna się czwarta kwarta, ale piszę w czasie przeszłym, bo już po wszystkim.

Tak jakoś wyszło że pierwsza runda playoffów w Konferencji Wschodniej skojarzyła ze sobą cztery pary drużyn z tych samych dywizji. Są to wiec składy które zagrały ze sobą cztery razy i które generalnie lepiej się znają. Ta lepsza znajomość rywala prowadzić może do wyrównania się wtedy szans w starciu drużyny nr 1 z nr 8.

Tak nie było.

MIAMI 115, ATLANTA 91 (1-0)

HEAT nie wyglądali jakby czekali na rozstrzygnięcie piątkowego meczu Play-In Cleveland z Atlantą. Wyszli na osłabionych Hawks jak wygłodniałe psy.

To było typowe dla Miami drużynowe zwycięstwo. Presja w obronie na Trae’u Youngu rozkręciła jeszcze w pierwszej połowie po drugiej stronie boiska znakomity ruch piłki, trójki siedziały, ogień był łapany, wchodzący teraz z ławki Duncan Robinson płonął i Heat prowadzili już 72-46 w połowie trzeciej kwarty. W całym meczu mieli 10 przechwytów.

To jak HEAT potraktowali Trae’a przypomniało mi co kiedyś HEAT Jamesa i Wade’a zrobili z Linsanity: pułapki, podwojenia za połową i siedzenie z tyłu aktywnie na liniach podań. Hawks zaczęli ten mecz od 2/15 z gry, Young i Bogdan Bogdanović do przerwy złożyli się na 1/16 i tu naprawdę nie ma o czym mówić.

Trudno się Atlancie grało nie tylko z powodu HEAT, ale dlatego, że nagle rotacja kompletnie się pozmieniała. Nagle Okongwu grał w piątce i nagle to John Collins pełnił rolę rezerwowego centra. I kiedy tylko do tego doszło, Jimmy Butler upychał się do obręczy, wszyscy szli do obręczy i – no co tu dużo mówić – tak jednostronnie, to w tych playoffach jeszcze nie było.

Young trafił tylko 1 z 12 rzutów w drodze do zaledwie 8 punktów, miał 4 asysty i popełnił 6 strat. Bogdanović nie był lepszy – 0/8 z gry i 6 punktów.

Dla HEAT Robinson trafił 8 z 9 trójek i rzucił 27 punktów, Butler rzucił 21 punktów z 15 rzutów, miał 6 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Dobrą zmianę do przerwy dał Gabe Vincent, który rzucił 8 punktów i miał 7 asyst, a Kyle Lowry i PJ Tucker grali ze sobą, jakby grali ze sobą całe życie.

HEAT są w pełnym składzie. Mecz nr 2 w poniedziałek w Miami.

Poprzedni artykułEnes Freedom zainteresowany grą w Europie
Następny artykułBuzzerbeater Tatuma w ciężkim dniu Duranta

9 KOMENTARZE

  1. Ja bym poprosił o powrót zestawu: wake-up, flesz i dniówka. Działało do tej pory przez lata. W mojej ocenie zmiany są na gorsze – za nami swietny wieczór w NBA a jest to rozrzucone po kilku artykułach, bez multimediów (albo śladowo) i jakoś tak w sposób nieprzygotowany.
    Kto jest za, niech da lajka.
    Ps. Pisze to jako wyraz uznania do redakcji, nie jako chęć dissowania. Po prostu brak mi tego czego lubiłem.

    0