Dniówka: Zachód przed drugą częścią sezonu

3
fot. NBA League Pass

All-Star Weekend za nami, teraz kilka dni przerwy i zaraz zaczynamy drugą część sezonu. Tę dużo krótszą część fazy zasadniczej, bo wszystkim drużynom do rozegrana zostało już tylko około 30% meczów. Co też oznacza, że zbliżamy się do decydującej fazy rozstrzygnięć w walce o rozstawienie w tabeli, bezpośredni awans do playoffów, miejsca w Play-In i te w odwróconej tabeli.

Dotychczas zdecydowanie najlepszą drużyną całej NBA byli Phoenix Suns. Mają wyraźnie najlepszy bilans, jako jedyni znajdującą się w top3 efektywności ofensywnej i defensywnej i wyglądają na największych faworytów do mistrzostwa.

1. Phoenix Suns 48-10

Dominują, mimo że nie są wcale tak zdrowi jak w poprzednim sezonie. Wtedy wszyscy ich starterzy opuścili łącznie tylko 20 meczów. Teraz sam Deandre Ayton stracił już 21, a przez chwilę nie było też Devina Bookera i Jae Corwdera. Ale zawsze mieli Chris Paul. Swojego lidera, generała parkietu, który jest najlepszym podającym ligi i pozostaje jednym z najbardziej clutch zawodników. Teraz go zabraknie. Paul złamał kciuk i najwcześniej wróci dopiero na początku kwietnia. To poważne osłabienie i największa do tej pory przeszkoda jaką napotkali Suns. Tym bardziej, że jego obecność robiła największą różnicę na parkiecie.

Na szczęście Suns wypracowali sobie już tak dużą przewagę, że nawet bez CP ich pozycja liderów nie powinna być zagrożona. W tabeli Zachodu mają aż siedem porażek mniej niż drudzy Golden State Warriors, a ich terminarz do końca sezonu nie jest bardzo wymagający. Może spadły teraz szanse na uzyskanie rekordowego wyniku w historii klubu, ale wystarczy, że do końca wygrają połowę spotkań, żeby osiągnąć poziom 60 zwycięstw.

Bardzo przyda im się poprawiona przed trade deadline głębia. Pozyskany Aaron Holiday dobrze zaprezentował się w pierwszych meczach i może odegrać większą rolę niż oczekiwano. Powinien być przydatniejszym zmiennikiem niż Elfird Payton. Od razu też trzeba zwrócić uwagę, że do gry po ASW wracają dwaj najważniejsi obwodowi rezerwowi, czyli Cameron Payne i Landry Shamet. Pierwszy opuścił 12 poprzednich meczów z powodu kontuzji nadgarstka, drugi nie grał w 10, lecząc kostkę. Kluczowy jest Payne, który będzie teraz zastępował Paula. W zeszłorocznych playoffach zrobił to bardzo dobrze, kiedy dwa razy wychodził w pierwszej piątce w serii z LA Clippers. Pytanie jak teraz sobie poradzi, bo na razie rozgrywał znacznie słabszy sezon niż poprzednie i przede wszystkim jego rzut mocno stracił na skuteczności (jego wskaźnik TrueShooting znajduje się poniżej 50%, podczas gdy w dwóch poprzednich sezonach przekraczał 60%).

Ale najwięcej będzie zależało oczywiście od młodych gwiazdorów Suns. Booker musi przejąć pałeczkę lidera, a Bridges i Ayton zapewnić mu jak największe wsparcie. To na nich spadnie ciężar prowadzenia zespołu przez te najbliższe tygodnie. Na razie bez CP spisywali się bardzo dobrze, zaliczając wskaźnik NetRtg 9.8, ale to tylko próbka stu minut. To dla nich ważny test, ale i dobre przygotowanie przed walką w playoffach. Może też CP skorzysta na tym, że będzie wypoczęty przed playoffami i gotowy na długą grę?

Oby tylko zdążył się wyleczyć na playoffy.

2. Golden State Warriors 42-17
3. Memphis Grizzlies 41-19

Teoretycznie Warriors i Grizzlies jeszcze mogą próbować walczyć o przejęcie pierwszej pozycji, ale prześcignięcie Suns nawet bez Paula będzie niezwykle trudne. Jeśli już komuś miałoby się to udać, nieco większe szanse wydaje się mieć drużyna z Memphis. Od stycznia zaliczają drugi najlepszy bilans w całej lidze (18-5) i to mimo nieobecności od Świąt Dillona Brooksa, który powinien wrócić na początku marca. Mają też teoretycznie dużo łatwiejszy kalendarz w końcówce sezonu niż ekipa z San Francisco, a Ja Morant nie zwalnia z tempa (33-6-7 w ostatnich 13 występach).

Warriors cały czas czekają aż wreszcie będą mogli zagrać w pełnym składzie, ale nie stanie się to wcześniej niż dopiero za trzy-cztery tygodnie. Nieobecność Draymonda Greena tylko się przedłuża, natomiast bez niego przestali być najlepiej broniącą drużyną ligi. Powrót Jamesa Wisemana to jeszcze większy znak zapytania. Kluczowa pozostaje dyspozycja Splash Brothers. Klay Thompson ma coraz więcej dobrych występów, jednak brakuje mu jeszcze regularności. A czy Stephen Curry będzie kontynuował swój najgorszy strzelecki sezon kariery, czy może eksplozja w ASG była sygnałem, że nadchodzi przełamanie i znowu się rozstrzela?

4. Utah Jazz 36-22
5. Dallas Mavericks 35-24
6. Denver Nuggets 33-25

Pierwsza szóstka Zachodu, która bezpośrednio dostanie się do playoffów, wydaje się być znana od dłuższego czasu. Dlatego w tym gronie walka toczyć będzie się przede wszystkim o ostatnie miejsce dające przewagę własnego parkietu w pierwszej rundzie.

Jazz najgorsze już chyba mają za sobą. W styczniu wpadli w duży dołek, ale wynikało to z kłopotów zdrowotnych i nieobecności liderów. W lutym zdążyli się odbić, bo wrócił Donovan Mitchell, a przed ASW mieli też Rudy’go Goberta. Z duetem swoich gwiazdorów są drużyną na poziomie 68% zwycięstw (26-12), dlatego o ile nie przeszkodzą im kolejne kontuzje, w drugiej części sezonu powinni wrócić do tego, co prezentowali w pierwszych miesiącach.

Nuggets z Nikolą Jokicem mają bilans 32-20 i on jest gwarancją, że pozostaną w szóstce. Kiedy jest na parkiecie, grają na poziomie najlepszej drużyny ligi. Bez niego wyglądają gorzej niż liderzy odwróconej tabeli (nawet trójka Morris-Barton-Gordon jest fatalna bez Jokica, NetRtg -13.2), ale mają nadzieję, że niedługo Joker dostanie większe wsparcie. Nadal nie wiadomo kiedy Jamal Murray i Michael Porter Jr wrócą, panuje jednak duży optymizm, że to się wydarzy. Oczywiście nie wrócą od razu do bycia gwiazdami, ale nawet szukając formy powinni być istotnym upgradem nad zawodnikami, którzy obecnie znajdują się w rotacji Nuggets.

Mavericks potencjalnie mogą w tym gronie najbardziej namieszać, bo w ostatnim czasie mocno się rozkręcili. Od początku 2022 roku mają trzeci najlepszy bilans w lidze (18-6) i drugą najlepszą obronę. Zaskakująco dobrze spisują się w defensywie i nie potrzebują do tego chroniącego obręczy Kristapsa Porzingisa, a teraz już nie muszą się martwić o jego zdrowie i dostępność. Tymczasem w ataku coraz bardziej dominuje Luka Doncić, który w lutym wreszcie wrzucił wyższy bieg. W ostatnich pięciu meczach zaliczał średnie na poziomie 40-11-8.

7. Minnesota Timberwolves 31-28
8. LA Clippers 30-31
9. LA Lakers 27-31

Kto by pomyślał, że przed drugą częścią sezonu to Timberwolves będą w najlepszej pozycji w walce o rozstawienie w Play-In. I to w rywalizacji z drużynami z LA. Wolves są zdrowi, zadowoleni ze swoich wyników i głodni sukcesu. Też najlepiej z tej trójki spisywali się przed przerwą na ASW. Warto zwrócić uwagę, że wreszcie rozkręcili swoją ofensywę. Na początku sezonu mieli z nią problemy, natomiast od początku stycznia dysponują drugim najefektywniejszym atakiem, podczas gdy obrona pozostała na solidnym poziomie. W ostatnim czasie Wolves mają też dużo większe wsparcie od rezerwowych, przez co nie są już tylko drużyną jednego super-lineupu.

W Lakers przed sezonem nikt nie przypuszczał, że będą w ogóle zaprzątać sobie głowę Play-In. Pamiętacie jak rok temu LeBron James ostro krytykował pomysł samego turnieju? Wtedy musieli grać dodatkowy mecz, choć znajdowali się na siódmym miejscu, które normalnie dawało awans. Teraz LeBron powinien podziękować za Play-In, bo to daje im bardzo potrzebny, większy margines błędu i pozostawia szansę przebicia się do playoffów, kiedy wreszcie będą zdrowi. Póki co, są 4 mecze na minusie i znowu będą przez kilka tygodni bez kontuzjowanego Anthony’ego Davisa. Znowu więc LeBron będzie musiał ciągnąć zespół (z LeBronem bez AD mają bilans 10-10 ), oby tylko jemu wystarczyło zdrowia. Dopiero co niedawno stracił pięć meczów z powodu urazu kolana. Kolejna, nawet niewielka kontuzja może oznaczać już ogromne kłopoty. Zwłaszcza, że Lakers mają teoretycznie najtrudniejszy terminarz na Zachodzie. Ale chyba najważniejszym pytaniem przed drugą częścią sezonu w LA jest to, o atmosferę w drużynie. Czy znajdą jeszcze energię do walki, czy rozczarowani i sfrustrowani wynikami skupią się wyłącznie na szukaniu winnych swojej klęski?

LA Clippers nie przestaną walczyć, nawet jeśli okaże się, że ich gwiazdorzy już nie zagrają w tym sezonie. W najbliższych dniach powinniśmy dowiedzieć się, co z Paulem George’m.

10. Portland Trail Blazers 25-34
11. San Antonio Spurs 23-36
12. New Orleans Pelicans 22-36
13. Sacramento Kings 22-38

Wygląda na to, że walka o ostatnie miejsce w Play-In będzie niezwykle wyrównana do samego końca. Będzie to interesujący wyścig, z trudnym do przewidzenia finałem, choć oczywiście byłby znacznie ciekawszy, gdyby tylko brały w nim udział lepsze drużyny.

Blazers wydawali się wypisywać z tego pojedynku, kiedy oddawali kolejnych graczy przed trade deadline. Ale podczas gdy management zapewne zakładał tankowanie, zawodnicy nie chcą odpuszczać. Przed ASW zaliczyli serię czterech zwycięstw. Anfernee Simons był gorący na dystansie rzucając średnio po 30 punktów, Jusuf Nurkić robił double-doubles (21-14), a do tego dostali duże wsparcie od swoich nowych kolegów. Josh Hart od przeprowadzki, w trzech kolejnych meczach zdobywał ponad 20 punktów, co jest jego najdłuższą taką serią w tym sezonie. W roli startera wyjątkowo dobrze spisuje się też Justise Winslow.

Może jeszcze Damian Lillard będzie miał po co wracać? Nie, na to chyba nie ma co liczyć. Blazers wygrali kilka meczów, ale wcześniej mieli serie 6 porażek, a zaraz po przerwie spotkają się z Warriors i Nuggets, po czym 9 z 10 kolejnych meczów grają na wyjeździe. Za chwilę zderzą się z brutalną rzeczywistością. Trudno będzie im się utrzymać w dziesiątce, a nawet jeśli będą trzymać się w grze o Play-In, ostatecznie przeważy długofalowy interes drużyny, którym jest zdobycie lepszego miejsca w loterii.

Spurs też teoretycznie powinni skupić się na wyścigu po piłeczki, żeby zgarnąć duży talent do swojej młodej ekipy. Oddanie jednego ze swoich najlepszych zawodników (Derricka White’a), powinno w tym pomóc, ale w San Antonio przekonują, że nie będą odpuszczać. Dejounte Murray i Devin Vassell, a także Gregg Popovich przed ASW podkreślali, że chcą wygrywać i walczyć o Play-In. Nie będzie tankowania (przynajmniej jeszcze nie w tym momencie), bo to przecież nie w stylu zwycięskiej kultury Spurs. Na pewno potrzebują jeszcze trzech wygranych, żeby Pop wyprzedził Dona Nelsona na liście najbardziej zwycięskich trenerów w historii.

Pelcians i Kings ostatnio nieco oddali się od dziesiątki, ale to właśnie oni zrobili duże wymiany i są najbardziej zdeterminowani, żeby zdobyć ten ostatni bilet do turnieju. Zobaczymy, która drużyna po zmianach szybciej odnajdzie się w nowym składzie. Na razie lepiej zaczęli Kings z Domantasem Sabonsiem (17-12-6 w czterech meczach), ale po dwóch zwycięstwach, przyszły dwie porażki, a oni mają więcej do nadrabiania. W tym momencie 3.5 meczu dzieli ich od top10. Pelicans są w nieco lepszym położeniu, ale mimo, że CJ McCollum w pięciu meczach zdobywał średnio efektywne 28 punktów, Brandon Ingram za bardzo przesunął się w cień i wygrali tylko raz. Tymczasem na powrót Ziona w Nowym Orleanie już chyba nikt nie czeka.

Duże znacznie będą miały bezpośrednie pojedynki tych drużyn. Pelicans jeszcze po dwa razy zmierzą się z Kings, Blazers i Spurs.

14. Oklahoma City Thunder 18-40
15. Houston Rockets 15-43

Tylko dwie drużyny na Zachodzie wrócą po ASW grając już wyłącznie o miejsce w loterii.

Rockets znajdują się na trzecim miejscu w odwróconej tabeli, co na pewno będą chcieli utrzymać, bo ta najgorsza trójka ligi będzie miała największe szanse na wygranie loterii. Thunder trudno będzie już przebić się do tego grona, choć próbują i od blisko czterech tygodni Shai Gilgeous-Alexander pozostaje poza grą lecząc kontuzję kostki. Przypomnijmy, że rok temu opuścił ostatnie 29 meczów sezonu, żeby Thunder mogli skuteczniej tankować, więc zobaczymy czy teraz jeszcze wróci.

Poprzedni artykułGoran Dragić dołącza do Brooklyn Nets
Następny artykułFlesz: Magic Johnson i najlepiej penetrujący gracze w NBA

3 KOMENTARZE

  1. Luka Doncic w tym miesiącu:
    36,2 punktu
    9,4 asysty
    10,6 zbiórki
    45,8% z gry
    40,0% za trzy
    4 mecze z minimum 40 punktami
    Zawartość tłuszczu w organizmie – 22%
    Czas na 100 m – 17 s

    Dallas w lutym mają bilans 6-2

    #LukaInMvpRace
    #GoMavsGo
    #JasonJużNieBijeŻony

    0