Dniówka: Kontuzja Inglesa zmusza Jazz do szukania wymiany przed trade deadline

Joe Ingles jeszcze w zeszłym roku zajął drugie miejsce w głosowaniu na najlepszego szóstego gracza NBA, ale od początku tego sezonu spisywał się dużo słabiej, wyglądając jakby w wieku 34 lat dopadła go starość. To jego najgorszy sezon od czasu drugiego roku w lidze. Przede wszystkim stracił swój rzut i trafiał najgorsze w karierze 34.7% za trzy, co było tym większym problemem, że prawie 80% rzutów oddawał właśnie zza łuku. Także w obronie nie był już tak dobry jak kiedyś, ale mimo wszystko nadal pozostawał jednym z najbardziej plusowych zawodników Utah Jazz.

Jak zwykle pomagał swoją boiskową inteligencją, prowadzeniem ataku, wprowadzeniem piłki w ruch i grą dla zespołu. Cały czas miał też niezwykle pozytywny wpływ na szatnię, dlatego mimo że jego efektywność spadła, nadal wielu w Salt Lake City uważało, że Joe jest zbyt ważnym elementem Jazz, żeby można było go przehandlować. Przez ostatnie osiem lat pomagał tworzyć tożsamość drużyny, był dobrym jej duchem i jednym z liderów szatni. Dbał o atmosferę i pomagał rozładowywać konflikty, kiedy Donovan Mitchell i Rudy Gobert mieli swoje problemy.

Nie było jednak pewności czy kalkulujący na zimno Danny Ainge, który przecież dopiero co dołączył do Jazz, weźmie to pod uwagę. On mógł nie mieć skrupułów, tym bardziej, że Ingles od dawna wydawał się być najbardziej logicznym kandydatem do wymiany. Ma $14mln schodzącego kontraktu, starzeje się, a zastąpienie jego spadającej boiskowej wartości mogłoby zapewnić największy upgrade. Jazz bardzo potrzebują wsparcia 3-and-D skrzydłowego, który poprawiłby ich obronę na obwodzie. Oczywiście marzy im się ktoś taki jak Jerami Grant, ale jest raczej poza ich zasięgiem, dlatego biorą też poważnie pod uwagę między innymi Roberta Covingtona.