Wake-Up: Sixers bez Embiida pokonali Grizzlies. Steph wreszcie się rozstrzelał

7
fot. NBA League Pass

Joel Embiid w tym sezonie wreszcie przestał opuszczać mecze, ale po w 21 kolejnych występach, sztab medyczny Philadelphii 76ers uznał, że potrzebuje on nieco odpoczynku, dlatego nie zagrał w pojedynku trzecich najlepszych drużyn obu konferencji. Mimo to, Sixers po długiej walce pokonali zespół Ja Moranta.

Walczyli również Atlanta Hawks pod nieobecność Trae Younga, ale ich seria siedmiu zwycięstw została przerwana.

Minionej nocy nie obejrzeliśmy też między innymi Jimmy’ego Butlera, Dariusa Garlanda, Shai Gilgeousa-Alexandra czy Domantasa Sabonisa, nie mówiąc już o zawodnikach, którzy wcześniej byli poza grą.

Do końca sezonu z gry wypadł natomiast Joe Ingles. Tak jak może było się tego niestety spodziewać, zerwał ACL w lewym kolanie.

New Orleans @ Cleveland 90:93 D.Graham 20 – B.Goodwin 21
LA Clippers @ Indiana 116:122 A.Coffey 27 – I.Jackson 26
Memphis @ Philadelphia 119:122 OT J.Morant 37 – T.Maxey 33/8a
Miami @ Boston 92:122 M.Strus 27 – J.Brown 29
Sacramento @ New York 96:116 T.Haliburton 21/8a – A.Burks 21
Toronto @ Atlanta 106:100 G.Trent 31 – K.Huerter 26
Golden State @ Houston 122:108 S.Curry 40/9a – C.Wood 24/13z
Portland @ Oklahoma City 81:98 C.McCollum 21 – L.Dort 18

1) Przez ostatnie tygodnie Joel Embiid często niemal w pojedynkę ciągnął Sixers, ale teraz kiedy dostał wolne jego koledzy podjęli wyzwanie i stanęli na wysokości zadnia. Pokazali, że nie są tylko drużyną jednego zawodnika i stoczyli niezwykle wyrównany pojedynek z Memphis Grizzlies. Po pierwszej połowie chyba nikt już nie uzyskał większej przewagi niż pięć punktów, w sumie było 19 zmian prowadzenia i regulaminowy czas gry nie wystarczył, żeby wyłonić zwycięzcę.

Na 8 sekund przed końcem czwartej kwarty Ja Morant doprowadził do remisu trafiając trudny rzut w paint, faulowany przez Andre Drummonda. Na linii mógł dać gościom prowadzenie i prawdopodobnie zwycięstwo, jednak spudłował. Po zbiórce Seth Curry popędził wygrać mecz, ale jego rzut także nie wpadł.

Decydujące punkty należały do Tyrese’a Maxeya, który przez cały mecz świetnie spisywał się w rywalizacji z guardami Grizzlies.

Na 26 sekund przed końcem dogrywki zapewnił gospodarzom prowadzenie:

W odpowiedzi Morant znalazł wolnego w rogu Ziaire’a Williamsa, ale rookie nie wykorzystał dobrej pozycji i Maxey zaraz dobił rywali.

Maxey zakończył spotkanie mając 33 punkty, 8 asyst i 4 bloki. Razem z Tobiasem Harrisem (31 PKT) poprowadzili Sixers, a też bardzo dobrze zagrał zastępujący Embiida w piątce Drummond. Zebrał aż 23 piłki i miał 16 punktów.

Morant (37) już po raz siódmy zanotował 30 punktów, ale popełnił też 9 z 14 strat gości, a przede wszystkim nie mógł sobie wybaczyć tego zmarnowanego rzutu wolnego:

“If there’s anybody you want to be mad at, it can be me. If I made free throws, we probably wouldn’t have even gone into overtime.”

Desmond Bane rozstrzelał się na najlepsze w karierze 34 punkty. Trafił 5/9 za trzy, ale był jedynym realnym zagrożeniem Grizzlies na dystansie, ponieważ jego koledzy spudłowali aż 20 z 21 prób zza łuku.

2) Toronto Raptors przerwali gorącą serię Atlanty Hawks, ale mimo nieobecności lidera gospodarzy, dopiero na samym finiszu zapewnili sobie zwycięstwo. Dagger trójka z rogu na 20 sekund przed końcem należała do OG Anunoby’ego. Tymczasem przez cały mecz niesamowicie gorący na dystansie był Gary Trent Jr, który trafił 9 trójek na 31 punktów. Już po raz czwarty z rzędu zdobył co najmniej 30. Pascal Siakam dołożył 25.

Trae Young opuścił mecz z powodu urazu barku, ale chyba nie jest to nic poważnego i był po prostu oszczędzany w back-to-backu. Pod jego nieobecność atak Hawks ciągnęli Kevin Huerter (26 PKT, 5/6 3P) i Bogdan Bogdanović (18 PKT), który w końcówce trafił dwie trójki, dając jeszcze szansę gospodarzom na przejęcie prowadzenia w ostatniej minucie.

3) Stephen Curry wreszcie się rozstrzelał!

To był tylko mecz w Houston, ale jak dobrze zobaczyć znowu Stepha w ogniu, trafiającego kolejne trójki. Zanotował 7/14 zza łuku i zdobył najwięcej od początku stycznia 40 punktów, z czego aż 21 w czwartej kwarcie. Rockets długo trzymali się w grze, więc Curry postarał się, żeby obyło się bez niespodzianki i po prostu zabrał sobie ten mecz.

Trzeba podziękować Kevinowi Porterowi Juniorowi, który swoim trash-talkingiem pomógł Stephowi się rozpalić

“I went up to him and I asked him for some pointers.” KPJ

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułBradley Beal opuści kilka najbliższych meczów
Następny artykułDniówka: Kontuzja Inglesa zmusza Jazz do szukania wymiany przed trade deadline

7 KOMENTARZE