NBA przez cztery miesiące badała transakcje sign-and-trade wykonane przez Miami Heat i Chicago Bulls na samym starcie wolnej agentury. Wykonane zdecydowanie za szybko, bo ledwo otworzyło się okienko i dopiero można było zacząć rozmawiać z zawodnikami, oni już mieli gotowe transakcje do sfinalizowania. Było oczywiste, że dogadali się wcześniej, co zresztą jest powszechną praktyką w offseason, ale równocześnie jest wbrew zasadom, dlatego przy ewidentnym ich złamaniu, NBA musiała zareagować.
Skończyło się na dość symbolicznej karze odebrania picku w drugiej rundzie draftu. Tak jak można było się tego spodziewać. NBA coś musiała zrobić i pogroziła palcem, ale dalekie jest to od maksymalnych kar jakie potencjalnie możne nałożyć za tampering z odwołaniem transferu/kontraktu włącznie. W ten sposób na pewno nie powstrzymają drużyn przed wcześniejszymi negocjacjami “pod stołem”. Trzeba po prostu bardziej uważać na starcie wolnej agentury i nie pozwolić, żeby Woj za wcześnie informował o dogadamy kontrakcie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.