Śmiesznie jak to działa. Nie, nie nagroda za turniej, który wszyscy śledzili tylko w telegazecie. Ani to, że gość jest tak dobry, że dostaje nagrodę dla najlepszego nawet w swój chujowy rok. Zabawne jest to, że najbardziej efektywny rzutowo i być może nawet najlepszy okres w karierze Russella Westbrooka przypadł po prostu na te dwa pre-pandemiczne miesiące, gdy przestał rzucać za trzy.
Ale obrona nadal dawała mu miejsce do rzutu, obrońcy nadal odtwarzali granicę Indie-Pakistan, spacing nadal był skomplikowany – tylko Westbrook po prostu przestał łapać przynętę.
Żeby to działało poprawnie, musiał być odpowiedni system. W Houston, po tym jak Clint Capela przehandlowany został do Atlanty – a nawet kilka tygodni wcześniej, gdy leczył już kontuzję pięty – to było zwyczajne, wcale nie jakieś wymyślne 5-0 w ataku Mike’a D’Antoniego i Westbrook atakował obręcz, używając swoich ulubionych jumperów w midrange, ale nie trójek, które zawsze trafiał gorzej.
Draymond Green rzucał kiedyś 39% za trzy, ale to było już dawno temu. Działo się to w magicznym sezonie 15/16 Warriors. Od tego czasu Green trafia tylko 29%, choć zostawiany jest bez krycia. W tym roku w końcu przestał aspirować, pogodził się z outlierem w swojej karierze i oddał tylko 19 trójek w tym sezonie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Oj nie zgodzę się z tym najlepszym okresem w karierze Westbrooka w Houston, moim zdaniem to miano należy się zdecydowanie jego MVP sezonowi, gdy wciągnął do play-off skład węgla i papy, większość meczów wygrywając w pojedynkę i był przy tym zaskakująco jak na siebie skuteczny w końcówkach. Już prędzej na drugim miejscu niż ten okres w Rockets umieściłbym końcówkę zeszłego sezonu regularnego i danie Wizards play – off po jakichś heroicznych meczach na 24 asysty.
Sezon MVP na pierwszym miejscu – tutaj absolutnie się zgadzam. Doceniam to jak, jak Westbrook rozkręcił się po słabszym początku w Wizards i jak przekładało się to na wyniki.
Jednak mimo tego, na drugim miejscu biorę ten okres gry z Rockets. Pamiętam, jaką czułem wtedy “dumę” gdy okazało się, że potrafi naprawdę efektywnie zdobywać punkty, gdy nie wrzucać mu spacingu w stylu Oladipo-Roberson-Gibson-Adams i dziwienie się, że zawodnik opierający swoją grę na dostawaniu się do obręczy rzucał po 40% z gry. Pamiętam mecze po efektywne ~40 punktów w Rockets, Lakers, Clipers czy Celtics na wyjeździe, dobre przeciwko przeciwko Gobertowi.
Ciężko wyobrazić sobie pokonanie tamtych Lakers, ale szkoda że pandemia wtedy to wszystko przerwała, a w bąblu już przydarzył się covid i kontuzja uda.
Ma to pewne uzasadnienie, pewien prawdopodobnie słuszny zamysł teoretyczny, ale zdrowy rozsądek powinien Warriors wybić z głowy takie pomysły, jak sprowadzanie Simmonsa. Grasz najlepszą koszykówkę w lidze, masz chemię, masz wydajny system i masz zwycięstwa. Twoi zawodnicy mają proste plecki, więc nie każ im się wyginać, żeby dopasować się do garbatego.
Jestem za, a nawet przeciw. Zgadzam się z Redaktorem, że Simmons to może być dobry fit dla GSW i to na kilka lat, ale jeśli mieliby iść w ten deal, to tylko w postseason. Wtedy byłby czas na wzajemne dopasowanie, trenowanie, budowanie chemii, naukę schematów, które w tej drużynie są najbardziej złożone w lidze. Teraz, w trakcie sezonu nie ruszać, nie dotykać rdzenia.
Maciek, w twojej analizie umknęła ci jedna z najważniejszych rzeczy.
GSW aspiruje do gry o najwyższe cele, więc jeżeli management ma modyfikować roster pod kontem jakiś realnych wzmocnień, to będą ściągać gracza, który będzie pasował do nich nie tylko sportowo ale także przede wszystkim mentalnie.
Co by nie mówić o Draymondzie, to emocjonalnie jest twardym skurwielem, a Ben Simmons pokazał, że jak na razie jest miękką fają.
Po co im gracz, który w playoffs będzie się bał spojrzeć w kierunku kosza?
Nie psuj Maćka. Taka wymiana generuje setki tłustych komentarzy przez najbliższe killa lat.
Draymond Green też już niechętnie patrzy w stronę kosza i w PO będziemy wielokrotnie oglądać obrazek jak stoi z piłką sam na szczycie linii za 3 i nie tylko nie myśli o rzucie, ale obraca się do kosza plecami, żeby zrobić hand off z Currym.
Nie ma w tej lidze lepszego mentora sportowo i mentalnie (!) dla Bena Simmonsa. Z tego co poznaliśmy grę Australijczyka to nie ma też dla niego lepszej roli niż ta “atletycznego Draymonda”.
Green dziadzieje, jego layupy wyglądają jak moje przed (i po) złamaniu nogi. Ten zjazd już się zaczął, a Simmons może być kontynuacją systemu. I spokojnie, Warriors nie muszą się z tym trade spieszyć. Nie teraz, ale przyjdzie taki moment.
Warriors mają za dobry melanż graczy chwilowo, synergia i chemia sugeruje, że nie ma szans na drastyczne zmiany – a już na pewno nie Ben.
“Chwilowo” to słowo klucz. Za “chwilę” powracający #1 draftu może być niezadowolony ze swojej małej roli, braku gry i oczywiście niezależnie od poświęceń będzie oczekiwał maksymalnego przedłużenia. Znamy to. Można się tego “problemu” wcześniej pozbyć.
Zaraz wróci też Klay Thompson, który zabierze rzuty. Szczególnie gorącego Jordana Poole’a. I tego “problemu” też będzie można się pozbyć w pakiecie z młodymi oddając Wigginsa. (Który z kolei nie zrobi już kolejnego “problemu” jak wjadą nowe szczepionki.)
Teraz (“chwilowo”) to nie jest dobry moment na wymianę. Ale przyjdzie taki i dla mnie ma to sens.
;)
Wiem że GW marzy się miś .
I od biedy mogą sporo poświęcić, Wiseman, Poole, Kuminga w wymianie.
Tylko co potem, znajac organizację to 5 razy sie zastanowią . Nawet jeśli tylko 1 z powyzej zrobi w ciągu najbliższyc 3 lat All Stara a pozostali to bedą “wybitnymi zadaniowcami” to z prawidłowo rozwijającymi się Porter Jr. i Toscano, maja naprawde czym straszyć. Tym bardziej że schodzę obecnie gwiazdy i młodzi mają mentorów.
Jest co dawać niespiesznie po jakiegoś All stara w ciagu najbliższego czasu.