Luka Doncić, który opuścił dwa ostatnie mecze – oba przegrane dopiero w czwartych kwartach w Phoenix – może spróbować dzisiaj zagrać na kurowanych kostce i kolanie, bo ludzie w Europie chcą oglądać Luka Magic w slocie eurowizyjnym. Na godzinę 13 w niedzielę nie wiemy jeszcze tego na pewno, ale jest szansa.
9-7 Los Angeles Clippers w poprzednim sezonie trafiali najlepsze w NBA 41.1% trójek (o 1.9 lepiej niż drugi team), ale w tym sezonie, bez playmakingu i rzutu Kawhia Leonarda, i bez także kurujących się od początku sezonu Marcusa Morrisa i wracającego do formy w G-League Serge’a Ibaki, trafiają tylko 35.2% (11m.) i spadli już na #22 w efektywności ofensywnej.
Clippers wciąż są tym dobrze trenowanym przez Tyronna Lue, wszechstronnym smallballem i nawet bez Leonarda są w tym sezonie #2 obroną – po dodaniu Erica Bledsoe i odjęciu Pata Beverleya (zdmuchniętego przez Lukę w playoffach do Minnesoty) – ale w dwóch ostatnich meczach okazało się, jak trudne mogą być dla tej inspirującej drużyny kolejne tygodnie tego sezonu.
W ostatnich playoffach Clippers też nie mieli łatwo i to jak mikroballem pokonywali najpierw wielkiego Doncicia, a następnie – już bez Leonarda w dwóch ostatnich meczach serii – #1 team sezonu regularnego zbudowało i zdefiniowało Clippers na nowo. Najbliższe tygodnie mogą stanowić jednak jeszcze większe wyzwanie.
W czwartek Ja Morant bawił się w “dropie” z Ivicą Zubacem, Dillon Brooks spowolnił Paula George’a i Clippers przegrali 108-120 w Memphis z wciąż #30 obroną ligi (ale Grizz tracą tylko 99.6 punktów na 100 posiadań w czterech meczach z Brooksem na boisku; w sobotę Grizzlies stracili 138 punktów bez niego – ścięgno podkolanowe – w show Anthony’ego Edwardsa), zanim w piątek w Nowym Orleanie Pelicans zaczęli podwajać George’a i Clippers rzucili zaledwie 47 punktów w 35 ostatnich minut meczu przeciwko #29 obronie tego sezonu.
Pelicans od drugiej kwarty zwycięstwa 94-81 po prostu zdecydowali się zabrać piłkę z rąk George’a i ciężar kreowania i zdobywania punktów włożyć w dłonie #2 strzelca Clippers, rzucającego tylko 17.2 punktów z 16.9 rzutów Reggie’ego Jacksona i #3 strzelca, rzucającego tylko 10.4 punktów z 9.7 rzutów Bledsoe. Wobec nowych kłopotów z Achillesem Nicolasa Batuma, to okazało się być za dużo, tym bardziej, że Terance Mann oddaje zaledwie 8.1 rzutów w tym sezonie, mimo bycia trzecim w minutach granych średnio, po George’u i Jacksonie. W tym mimo wszystko ciasnym meczu w piątek, Clippers nie rzucili ani jednego punktu przez 4 ostatnie minuty, po tym jak George trafił trójkę w izolacji. Nie chciał w tamtej akcji zasłony, by nie zostać podwojonym. Takie bronienie Clippers – zwłaszcza, gdy nie rzucają na swoich koszach – to może być łatwy blueprint na spowalnianie ich, zwłaszcza w drugich połowach i czwartych kwartach.
Teamy NBA kopiują po sobie, a George ma bardzo dobry sezon na 26.3 punktów, ale już jego skuteczności zleciały w ostatnich dwóch tygodniach do 44% z gry, 35% z trzy i do tylko 4.3 wizyt na linii. Dziś Clippers o godz. 21:30 w CANAL+ Sport 2 grają pierwszy z dwóch kolejnych u siebie meczów przeciwko Dallas Mavericks (powtórka o 9 rano w kanałowej jedynce i o 20 w nSport+). Nie wiadomo czy zagra Doncić – choć w sobotę jego status był tylko “questionable” – i bez niego zabraknie wtedy dalszej części historii tych pojedynków z playoffów.
Ale trafiający tylko 34% trójek Mavericks w tym sezonie są po cichu aż o 11.1 punktów lepsi, gdy Doncicia nie ma na parkiecie i aż o 16.8 punktów gorsi (Top-5 ligi), kiedy nie ma Jalena Brunsona. W tych ON/OFF statystykach Luki mnóstwo jest najprzeróżniejszego szumu – częstsze post-upy Porzingisa, niecelne stepbacki Luki, pindowny na rzuty z midrange dla Tima Hardawaya Juniora – bo już w 119 minut, które Brunson i Porzingis spędzili w tym sezonie na boisku bez Luki, Mavericks są tylko o 1.6 punktu na 100 posiadań lepsi niż rywale. I interesującą historią dzisiejszego meczu jest wyzwanie dla jednego z najlepszych, a najrzadziej omawianych książąt tzw. Smitty Move.
Seria z Clippers rozbić mogła marzenia Mavericks o tym, że Brunson stanie się odpowiedzią na brakującą rolę secondary playmakera obok Luki. Przeciwko ciągłym switchom, okazało się, że Brunson nie jest w stanie regularnie mijać czy podnosić rzutu i jego minuty z biegiem serii malały. Na koniec serii był dopiero #6 strzelcem Dallas. Oddawał zaledwie 6.3 rzutów i 1.9 z linii w tylko 16.3 minut gry.
Dziś Brunson ma więc szansę wziąć mały rewanż, choć nie ma co ukrywać, że wolelibyśmy oglądać kogoś innego w Dallas dominującego dziś piłkę.
Zastanawiałem się ostatnio sporo nad Eurowizją i wciąż zastanawia mnie czy można by ją jakoś sprytnie wykorzystać żeby zoptymalizować load management. No jak ktoś ma grać b2b to może niech pierwszy mecz zagra rano a drugi następnego dnia wieczorem. Może wydłużenie o kilka godzin okienka na regeneracje trochę pomoże zawodnikom?