Flesz: Gdyby tylko istniał taki team jak Miami Heat

12
fot. Miami Herald

Gdyby tylko istniał trzykrotny mistrz NBA z ostatnich piętnastu lat, profesjonalnie prowadzona drużyna, finalista zresztą sprzed roku, buzujący męską przyjaźnią, który latem dodał przyszłego Hall-of-Famera, a tak się składa, że ten jest bardzo dobrym przyjacielem najlepszego gracza.

Gdyby tylko istniał taki team, który trzyma się ze sobą tak dobrze, że ludzie traktowali tę jedność jako niesprawiedliwą przewagę podczas trzymiesięcznego turnieju koszykówki rozgrywanego w odcięciu od świata.

Gdyby tylko istniał właśnie taki team, pomyślałbyś że co najmniej jest on kandydatem do tytułu, a w najlepszym wypadku faworytem bukmacherów i przyszłym mistrzem NBA, nie?

Przeczytaj ostatnie zdanie:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPodcast Sitarz Kwiatkowski: Lakers i Portland w nowym środowisku
Następny artykułDniówka: Czekając na przełamanie Cunninghama

12 KOMENTARZE

  1. Ogień Flesz i trafne analizy.

    Heat trochę short ale nadrabiają hustle i zaangażowaniem. Team spirit poniesie ich daleko i nawet jak wpadną w dolek (a liderzy muszą opuścić trochę meczów) to raczej nie będzie kwasów i “marcusosmartowania”.

    0