Dniówka: Celtics przedłużają swoich graczy, ale też zachowują pole manewru

8
fot. YouTube

Boston Celtics byli przekonani, że mają steal, kiedy pod koniec pierwszej rundy draftu 2018 mogli wybrać 20-letniego centra z Texas A&M. Przez dwa lata gry na uczelni Robert Williams był dwukrotnie wybierany najlepszym obrońcą swojej konferencji, a jeszcze rok wcześniej przewidywano, że będzie pewniakiem do loterii. Ostatecznie jego notowania nieco spadły, ale potencjał pozostawał bardzo obiecujący. Miał wyrosnąć w Bostonie na ich środkowego przyszłości.

Bardzo szybko jednak pojawiły się pierwsze poważne wątpliwości, czy ten dzieciak faktycznie jest gotowy na NBA, gdy dzień po drafcie nie pojawił się na zaplanowanej konferencji prasowej. Okazało się, że zaspał. Kolejne pytania o jego dojrzałość, zaangażowanie i etykę pracy pojawiły się już na starcie Summer League, bo znowu się spóźnił. Nie zdążył na samolot, przez co opuścił pierwszy dzień treningów drużyny w Las Vegas. Potem przyznał, że w ciągu dwóch dni dwukrotnie zgubił portfel i przez to to całe zamieszanie z samolotem. Mówiąc delikatnie, nie zrobił dobrego pierwszego wrażenia w Bostonie. Nie zaprezentował profesjonalnego podejścia do swojej nowej pracy. Wyglądał jak zagubiony i roztrzepany dzieciak, który żyje w swoim świecie, czym też zapracował sobie na ksywkę Time Lord.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

8 KOMENTARZE