To historia, na którą trafiłem, gdy w październiku ubiegłego roku pisałem o Joeyu Haywoodzie. Była na tyle interesująca, że nie chciałem jej wówczas potraktować jako wątku, więc schowałem do szuflady, by kiedyś wrócić. Rafer Alston to swego rodzaju urban-legend. Koszykarz, który najpierw stał się bohaterem ulicy, a potem próbował podbić NBA i nie można odmówić mu ogromnej determinacji. Okazuje się jednak, że bardzo ważną rolę w procesie transformacji tego zawodnika z poziomu street-ballu do zorganizowanej koszykówki – odegrał Stan Van Gundy.
Stan to w koszykówce NBA postać, która doczekała się niejednoznacznej opinii. Jego koledzy po fachu nie mają wątpliwości, że jest świetnym fachowcem. Z drugiej strony słyszymy jednak o wielu nieścisłościach w sposobie, w jaki buduje relacje ze swoim otoczeniem. Ta skrócona przygoda z New Orleans Pelicans zdaje się potwierdzać, że nowe pokolenie graczy jest dla Van Gundy’ego za trudne. Jego przyszłość stoi obecnie pod dużym znakiem zapytania. Nie zmienia to faktu, że jest w lidze całe grono koszykarzy, którzy mu coś zawdzięczają.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nice, więcej historii z AND 1 by się czytało 😍😁
„Alston otworzył drogę dla młodych chłopaków z Rucker Parku bez stypendiów czy wsparcia wielkich programów.”
Mocno naciągana teza.