Od Mistrzostw Świata w 2019 roku, reprezentacja Stanów Zjednoczonych straciła swoje niepodważalne przekonanie o tym, że nie ma na świecie rywala zdolnego z nią wygrać. Nawet po zdobyciu złotego medalu Igrzysk Olimpijskich Amerykanie nie powinni do takiego sposobu myślenia wracać. Co więcej – Igrzyska mimo spodziewanego zakończenia, są dla nich kolejnym sygnałem wskazującym na to, że czasy niepodważalnej dominacji dobiegły końca. Reszta świata coraz skuteczniej zaczyna stawiać opór, co powinno przynieść nam wiele wspaniałych turniejów.
W gruncie rzeczy nie chodzi tu wyłącznie o Stany Zjednoczone. Przed 2019 to zawodnicy Mike’a Krzyżewskiego rozdawali karty, co wpływało na sposób odbierania widowiska przez kibiców. Ci przyzwyczajeni do kolejnych zwycięstw USA nie mieli oczekiwań, przez co nie rodziło się żadne napięcie związane z walką w prestiżowych zawodach. Dlaczego przed turniejem w Tokio było inaczej? Bo gdy ktoś stwierdził, że Amerykanie mogą, ale wcale nie muszą tego wygrać, to wcale nie był wariatem…
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Wspaniały to był turniej, nie zapomnę go nigdy… Fakt realnej możliwosci porażki USA na turnieju olimpijskim (porażka=brak złota), spowodował u mnie eksplozję zainteresowania nim, włączyła mi się pewna odmiana typowej Grażyny – kibicowałam każdemu, kto grał przeciwko USA – chyba w moim umyśle traktowałam ich w tej konkretnej konkurencji jak Grażyna traktuje Niemców lub Ruskich (nie Rosjan – przypominam, że na Igrzyskach nie było tego kraju;p). Wspaniała końcówka turnieju, kontrowersja, krancztajmy, świetny poziom, super! I tylko Słowenii żal..