Sitarz: Chrisa Paula podróż w czasie

12
fot. AP Photo

Jak to dobrze, że nie dowiemy się co by było, gdyby Chris Paul nigdy nie wystąpił w Finałach NBA. Jak niepowetowana byłaby to strata – zobaczyliśmy w nocy z wtorku na środę. Jak wielkim jest graczem – przekonali się o tym Milwaukee Bucks.

Na przestrzeni ostatnich lat w różnym stopniu chodziło i o Paula-rozgrywającego, i o Paula-koszykarza i o Paula-personę. Ten ostatni opuszczał Houston w niesławie, skonfliktowany, jako „najgorszy kontrakt w lidze”. Ten drugi pałętał się w tak naprawdę mało znaczących przestrzeniach zbioru najlepszych graczy ligi, przypisany do jakiegoś przedziału, na przykład Top20. Z kolei ten pierwszy zwykł udowadniać, że na próżno szukać lepszego stricte rozgrywającego, czemu przeciwstawiał dość biedne portfolio indywidualnych wyróżnień. Wyprzedzili go młodsi, niektórzy koszykarsko ubożsi, na dodatek jedyną constans były problemy ze zdrowiem w najważniejszych momentach.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE

  1. Paul w tym wieku jest niesamowity. Przypomniałem sobie dziś jak gdzieś 10-12 lat temu była ciągła dyskusja kto jest lepszy, CP3 czy Deron Williams, praktycznie rówieśnicy. Dziś CP3 jest na topie, w finale, a D-Will od 4 lat na emeryturze.

    0