Jayson Tatum był ostatnim zawodnikiem, który na Reddicie odpowiadał na pytania użytkowników w serii “Ask Me Anything”. Tym razem z taką inicjatywą wyszedł Anthony Davis i udzielił odpowiedzi na kilka pytań. Choć nie da się ukryć, że musiał się przebijać przez stos naprawdę durnych pytań. Trochę szkoda, ale poniżej spisane kilka, na które udzielił odpowiedzi.
– Kto jest najzabawniejszym kolegą z drużyny, z którym grałeś?
Musi to być Jared Dudley. Zachowuje się jakby postradał zmysły. To mój człowiek, na pewno najzabawniejszy gość z jakim grałem.
– Jakie jest twoje najsilniejsze wspomnienie z minionego runu w play-offach?
Tylko wygrana. Wygrana mistrzostwa z rodziną u mojego boku. Siedziałem i rozmyślałem wszystko to, co wydarzyło się w mojej karierze na przestrzeni ostatniego sezonu. Po Internecie krąży zdjęcie, na którym siedzę na ławce, płaczę i rozmyślam.
– Kto był twoim ulubioną postacią Disneya?
Miałem okres w życiu okres, kiedy cały czas oglądałem Disney Channel i wtedy moim ulubionym programem był “Nie ma to jak statek” [ang. “The Suite Life of Zack & Cody”]. Zostanę przy tym.
– Jak wysoko na twojej liście najważniejszych zagrań w karierze jest rzut na zwycięstwo przeciwko Denver Nuggets w Finałach Konferencji Zachodniej?
Na samym szczycie. To moje najlepsze zagranie w dotychczasowej karierze. Trafiałem już wcześniej ważne rzuty, w tym buzzer-beatery, ale żeby zrobić to w tak ważnym momencie… Nie ma innej odpowiedzi.
– Wolisz trafić najważniejszy rzut czy zanotować kluczowy blok?
To zależy. Jeśli przegrywamy, to oczywiście wolę rzut, ale perspektywa zmienia się kiedy przegrywamy. Jednak jeśli miałbym wybierać, to postawię na blok – jestem bardziej gościem od defensywy.
– Jak przebiegła twoje przestawienie z gry w collegue’u do wymagań NBA i jaki był twój “welcome to the NBA moment”?
Przebiegła dość sprawnie – od razu po szkole dołączyłem do kadry narodowej, w której znaleźli się też Bron, Melo, Kobe, Tyson Chandler, Russell Westbrook, James Harden i Andre Iguodala. Mogłem przebywać obok tych gości całymi dniami i sporo się od nich nauczyłem.
Mój “welcome to the NBA moment” miał miejsce w trakcie mojego debiutanckiego sezonu, graliśmy u siebie z Pacers. Mieli w składzie Paula George’a, Lance’a Stephensona, Davida Westa, Roya Hibberta. West robił ze mną co chciał, nie byłem w stanie go zatrzymać. Byłem strasznie sfrustrowany. Używał cały czas tego samego ruchu, dosłownie pięć razy z rzędu. Dostawał piłkę, jab step i jumper from the elbow. Nie mogłem tego zatrzymać. Wtedy dotarło do mnie, że NBA to poważna gra.
– Który smak Ruffles lubisz najbardziej?
Nie zwracam na to większej uwagi, ale jeśli miałbym wybierać, to nie pogardzę tymi o smaku soli i octu. Jednak jeśli mogę dodawać coś ekstra do chipsów, to lubię zwykłe Ruffles z Louisiana Hot Sauce.
– Czy któryś z twoich tatuaży ma jakieś szczególne znaczenie?
Wszystkie z nich. Mam na nich przyjaciół i członków rodzin, których straciłem. Mam na ciele swoją córkę. Całe moje plecy przedstawiają to, jak dorastałem w Chicago, ukazują moją drogę do zawodowej koszykówki. Wszystko, co mam wytatuowane jest dla mnie ważne i chcę, aby tak pozostało.
– Który rzut był najtrudniejszym jaki trafiłeś?
Musiał być zaliczony? Jeśli nie, to w zeszłym roku na Brooklynie przeprowadziłem piłkę przez połowę, zostałem sfaulowany, obróciłem się i trafiłem.
– Jaka jest twoja ulubiona piosenka przed rozpoczęciem meczów? W której hali gra ci się najlepiej?
Piosenka zależy od nastroju. Jeśli potrzebuje czegoś, co mnie nabuzuje, to włączam Lil Boosie, DMX, Tee Grizzley lub Future. Jeśli jest zbyt nakręcony, to lubię odpalić Drake’a J. Cola czy Ricka Rossa – gości, którzy rapują, ale nie krzyczą. Coś jakby ktoś do ciebie mówił.
– Na kim wzorowałeś swoją grę?
Bardzo dużo podpatrywałem Kevina Garnetta. Zawsze chciałem być jak on, grać po obu stronach parkietu, być niestrudzonym wojownikiem. Kiedy wszedłem do ligi on był już w schyłkowym momencie kariery, ale i tak nie mogłem się doczekać gry przeciwko niemu.
– Którą z supermocy byś wybrał: latanie, teleportacja czy niewidzialność?
Wybrałbym teleportację. Niewidzialność brzmi dziwnie i nikt by mnie nie zauważył, a na lataniu mi nie zależy. Ale taka teleportacja i błyskawiczne przenoszenie się z punktu A do punktu B, byłoby dla mnie super opcją. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby ktoś mógł się mnie trzymać i teleportować razem ze mną.
– Który z elementów gry chcesz najbardziej poprawić?
W poprzednim roku chciałem stać się lepszym podającym. Myślę, że udało mi się to poprawić, szczególnie jeśli chodzi o podwojenia. W tym roku obecność LBJ-a i Marca Gasola pozwala mi lepiej czytać grę.
– Jak ważne były dla ciebie Igrzyska Olimpijskie w 2012 roku? Czy czułeś się jak pełnoprawny członek zespołu, czy jak dzieciak, który dostał szansę gry z legendami NBA?
Trochę tak, a trochę tak. Sprawili, że czułem się jak członek drużyny. Przywitali mnie i zaprosili na obiad. Dostawałem szansę gry, a oni pokazywali mi, co muszę robić lepiej. Jednak przez znaczną część czasu byłem w zwyczajnym szoku, że w ogóle się tam znajdywałem. To niesamowite przeżycie – móc dzielić parkiet z takimi zawodnikami i ostatecznie wygrać złoty medal.
– Teraz, gdy jesteś mistrzem, jak znajdujesz motywację do dalszego wygrywania? Jak robicie to jako zespół?
Jako zawodnik NBA chcesz być lepszy niż w poprzednim sezonie. Chcesz, aby twoja drużyna znów walczyła o mistrzostwo. Jako zespół pamiętasz to uczucie wygranej i trzymania w górze trofeum mistrzowskiego. Chcesz tego znowu.
– Co czułeś, gdy twoje nazwisko zostało wyczytane w trakcie draftu?
Byłem lekko zdenerwowany. To moment, o którym marzysz przez całe swoje życie i właśnie spełnia się twój dziecięcy sen… to spora dawka emocji. Byłem w stanie ogarnąć to wszystko i świętować ten czas z moją rodziną. To jedna z najlepszych chwil w życiu.
Pozostałe pytania, na które odpowiedział odnosiły się do ulubionych restauracji, więc można spokojnie je pominąć. Był też zalew głupich pytań – sprawdzicie je pod tym linkiem: https://www.reddit.com/r/nba/comments/n4x1tb/im_anthony_davis_player_for_the_los_angeles/
Nie odpisał na pytanie czy się nożycuje z LeBronem.