Znajdujemy się na ostatniej prostej przed trade deadline, w najgorętszym momencie plotek transferowych, dlatego na otwarcie nowego tygodnia amerykańscy dziennikarze zasypali nas lawiną nowych doniesień z mniej lub bardziej sprawdzonych źródeł. Ostatecznie jednak ilość plotek rzadko kiedy ma przełożenie na równie dużą liczbę wymian. W czwartek przekonamy się ile z tego to tylko szum, a ile drużyn faktycznie będzie handlować. Ale wygląda na to, że wśród tych najbardziej znanych zawodników przewijających się w doniesieniach z ligowych kuluarów, mamy przynajmniej jednego pewniaka, który powinien zmienić barwy klubowe. Chodzi o Aarona Gordona. Raport o tym, że poprosił o wymianę był najważniejszym newsem wśród tego wczorajszego zalewu plotek.
O możliwej wymianie Gordona spekulowano już w poprzednich latach, ale dotychczas Orlando Magic unikali poważnych roszad w składzie. Podobno przed zeszłorocznym trade deadline byli blisko wysłania go do Phoenix Suns w zamian za Kelly’ego Oubre, a później przed draftem niemal uzgodnili trade z Portland Trail Blazers w zamian za picki, za które ostatecznie Rockets oddali Roberta Covingtona. W ostatnich tygodniach jednak coraz więcej mówiło się o tym, że Magic poważnie myślą o wymianie i wreszcie mogą zdecydować się oddać swojego skrzydłowego. Teraz wiemy skąd ta większa determinacja. Według dziennikarzy The Athletic, Gordon już w lutym zażądał wymiany.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie mam przekonania, że Gordon to jakieś hiper wzmocnienie, zwłaszcza jak Celtics musieliby oddać Smarta. Gordon w Magic na 10 meczy zagra 2 świetne, 2 dobre, 4 fatalne i 2 tragiczne.
Chciałeś napisać że na 10 meczy to wypadnie na 5.
Przez te kontuzje Lakers to mi chyba najbardziej żal Jazz. Spięli się na sezon regularny, żeby jak się da grać z drużyną z LA ewentualnie dopiero w finale konferencji, a tu Lakers sobie jadą w dół zamiast z Clippers zajmować miejsca 2-3.