Etyka pracy Tylera Herro

3

Duncan Robinson siedział nerwowo na kanapie obserwując Draft. Wiedział, że na wybór ma raczej znikome szanse, ale chciał wiedzieć, z kim przyjdzie się mu mierzyć w trakcie treningów, w końcu Erik Spoelstra obiecał mu, że Miami Heat dadzą mu szansę, jeśli oczywiście nie zostanie wybrany przez inną drużynę.

Ostatecznie z 13. numerem włodarze Heat wybrali Tylera Herro, a gadające głowy rozpływały się w zachwycie nad tym, że zespół z Florydy znalazł kogoś, kto będzie potrafił rzucić zza łuku. D-Rob jedynie rozmyślał – przecież rzucam lepiej od niego. Ostatecznie jednak dwójka spotkała się na obozie Heat i rywalizowała o wygraną w każdym z ćwiczeniu strzeleckim.

Obaj bardzo lubią rywalizację, musieli robić to szczególnie, gdy wchodzili do ligi, a sam Robinson jedynie chciał w ogóle dostać w niej kontrakt. Wspomniana dwójka i Kendrick Nunn wstawali bardzo wcześnie, przychodzili do ośrodka treningowego o szóstej rano, chcieli pokazać, że bardzo im zależy. W Summer League mogli robić, co chcieli, ale miało to nikłe znaczenie – liczyła się ciągła praca, samodoskonalenie. Jednak dowiedział się o tym pewien gość – Jimmy Butler – który postanowił, że o szóstej będzie już cały spocony, a trening wykonany.

Stworzyła się grupka, trenowaliśmy o 6:00, ale kiedy dowiedział się o tym Jimmy, postanowił, że już o 4:30 będzie miał za sobą już jakąś część treningu. Wydaje mi się, że to wpisuje się w kulturę Heat, lubimy rywalizację, chcemy wyciskać z siebie jak najwięcej – Robinson.

Dokładnie tak. Pokazaliśmy to również w zeszłorocznych play-offach. Widziałeś mnie jak trenuję – taki sam byłem w koledżu. Kiedy widzę, że ktoś idzie trenować beze mnie, za chwilę do niego dołączam. Nie ma opcji, żebym przegapił możliwość pracy nad sobą. To czyni nas tak wyjątkowym zespołem – Herro.

Ostatecznie stało się tak, że dwójka została w Heat i teraz stanowi o spacingu ekipy z Florydy. Kibice w Miami zaczęli nawet nazywać duet naszych bohaterów “Splash Brothers 2.0”. Co o tym myślą sami zainteresowani?

Łatwo włożyć nas do jednego pudełka i powiedzieć, że jesteśmy takimi samymi zawodnikami. Prawda jest jednak zupełnie inna – Tyler potrafi kreować, jest ogólnie dużo lepszy z piłką w rękach. Ja z kolei czuję się świetnie gdy nie muszę kozłować. Jest jednak coś w tym, że twoja dobra gra na mnie oddziałuje – kiedy trafisz kilka razy zza łuku, automatycznie czuję, że obręcz jest jakby większa, daje mi to pewność siebie – Robinson.

Skoro Herro jest bardziej wszechstronny, to wydaje się, że ludzie, obserwatorzy, powinni zauważyć, że jest to ktoś więcej niż zwykły gracz potrafiący złapać i rzucić. Czy tak faktycznie było? Okazuje się, że nie, przynajmniej według samego Tylera.

Wydaje mi się, że ludzie dopiero zauważają, co potrafię zrobić. Tak naprawdę nigdy nie byłem tego typu graczem. Nie wychodziłem po pindownach, aby rzucać, starałem się raczej wychodzić po zasłonie i próbować kozłować. Jednak dużo się od Ciebie nauczyłem – mogę obserwować twoją pracę nóg, jak układasz ręce, jak wychodzisz po zasłonach i momentalnie rzucasz. Zawsze, kiedy wychodzę na parkiet chcę pokazać, że umiem zrobić więcej niż tylko rzucanie. Kiedy ludzie mówią, że nie potrafię czegoś robić to mnie motywuje. Jestem pewny, że o Tobie mówili to samo. My jednak musimy w dalszym ciągu udowadniać wszystkim niedowiarkom – Herro.

Tutaj pełna rozmowa z Boy Wonderem:

A tutaj jeszcze druga część odcinka na YouTube (Jest też m.in. o NBA Top Shot):

 

Poprzedni artykułSześć tygodni przerwy Davida Nwaby z Rockets
Następny artykułLaMelo Ball złamał nadgarstek, może opuścić resztę sezonu

3 KOMENTARZE