Paul Pierce wygrał pokaźną sumę pieniędzy obstawiając siłowanie na rękę wśród kolegów z zespołu. Historię tę opowiedział jego były kolega z drużyny – Brian Scalabrine – który był ostatnio gościem u Zacha Lowe’a w podcaście “The Lowe Post”.
Był to sezon 2008/09 i Scalabrine nie ukrywał, że to najbardziej szalony zespół w jakim przyszło mu grać. W składzie tamtych Celtics byli: Tony Allen, Kendrick Perkins czy Kevin Garnett. Chłopaki grali we wszystko, co możliwe: od kart do obstawiania trafionych rzutów osobistych. Las Vegas na kółkach.
Przynosiliśmy do szatni rękawice bokserskie i okładaliśmy się nawzajem
Doszło do tego, że zawodnicy postanowili siłować się na rękę i jednocześnie to obstawiać. Najlepiej w tym sporcie wyglądał Glen Davis, który nie miał sobie równych. Podobno zrobił coś z ramieniem Eddie’ego House’a, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Nikt nie zamierzał też odpuszczać czy okazywać słobość.
Pewnego razu, gdy Celtics wracali ze spotkania z Toronto Raptors, Garnett zdecydował, że rzuci wyzwanie Davisowi. Trzeba mieć na uwadze, że wtedy jeszcze posiadacze karnetów latali na mecze razem z drużyną, więc na pokładzie znajdowały się także dzieci. KG wstał i zaczął mówić:
Wstawaj tchórzu, zróbmy to!
Oczywiście reszta drużyny szybko się zainteresowała, stawiając po dwa tysiące na wygraną “Big Baby’ego”. Jednak Paul Pierce miał inny pomysł – rzucił na Garnetta. Do gry włączył się również Doc Rivers. Nie minęło wiele czasu, a Pierce mógł zgarnąć 20 kawałków. Wystarczyło, że KG pokona Davisa. Mało kto w to wierzył, bo Davis poskładał nawet Leona Powe’a.
“Big Ticket” wiedział, że Davis będzie chciał “oszukiwać” poprzez zapieranie się drugą ręką o stół, więc szybko ustalił zasady:
Musisz trzymać rękę w górze, tchórzu!
Tak więc teraz obaj trzymają się w uścisku, na linii 20 tysięcy zielonych, a ludzie patrzą. Garnett, w swoim stylu zaczął pokrzykiwać, rozpraszać Davisa, deprecjonować jego siłę:
Nie ruszam się, nie ruszam się, sukinsynu!
Big Baby próbował, ale Garnett był niewzruszony. W końcu Davis zaczął się pocić, co momentalnie dostrzegł Garnett. Wiedział, że tego pojedynku już nie przegra:
Tak, teraz cię mam, tchórzu! You big ass motherfucker!
Ostatecznie Garnett wydał z siebie jeszcze jeden okrzyk i wykończył Davisa. Wstał rozerwał swoją koszulkę i zaczął wrzeszczeć:
All y’all motherfuckers better take notice! I’m the silver back Gorilla in this motherfucker and don’t none of y’all ever forget it!
Samolot oszalał, w międzyczasie Pierce podrzucał zarobione pieniądze. Wszedł nawet pilot, który pogratulował Garnettowi. Temu wszystkiemu przyglądały się pięcioletnie lub siedmioletnie dzieci. Z pewnością była to szalona grupka zawodników. Pełna rozmowa tutaj a opisana sytuacja od mniej więcej 31:30:
polecam przesluchac oryginal u Zacha, fajnie sie sluchalo, lezka sie kreci :)
i jak white mamba to opowiada, to wyobrazasz sobie to CRAZY grupe, a potem ogarniasz ze do nich dolozyli pozniej jeszcze shaqa, sheeda, marburego, kryptoNate’a.. powinien jakis dokument powstac o szatni bostonu w tych latach
Co by nie mówić, to takie czasy już nie wrócą teraz liga by ukarała Garnetta za niewłaściwe słownictwo.
A tam, w ’90s graly dziewczynki.
W 84-tym Danny Ainge rzucil wyzwanie Birdowi. Larry tylko wstal i z calej sily rozbil butelke z piwem na glowie Aingea. Nastepnie zgasil pojare papierosa na plecach oszolomionego kolegi, kopnal biawiace sie na dywanie dziecko, glosno beknal i zlal sie w portki. Caly samolot oszalal, a radosci i tancom nie bylo konca.
Świetne, aż mnie brzuch boli ze śmiechu.
a kierowca wstal i zaczal bic brawo