James Harden w ostatniej rozmowie z Rachel Nichols z ESPN po raz pierwszy od momentu wymiany do Brooklyn Nets postanowił odnieść się do swojej wyprowadzki z Teksasu. Brodacz przeprosił za to jak wyglądała cała sytuacja z żądaniem wymiany i jednocześnie podkreślił to, o czym mówił jeszcze na końcu swojej przygody z Rockets – zażądał jej ponieważ chciał zrobić najlepszy możliwy ruch dla swojej kariery:
Przepraszam za to w jaki sposób to wszystko musiało zostać rozegrane. Musiałem jednak postąpić w ten sposób, aby znaleźć się w miejscu, w którym chciałem być. Wszystko skończyło się po mojej myśli, ale to nie znaczy, że cieszę się z tego jak wyglądały ostatnie miesiące.
W rozmowie Harden wyraził również swoje zadowolenie z faktu, że znalazł się w drużynie, której ofensywa nie opiera się tylko na jego osobie:
Sytuacja w Houston nie była normalna. Jeżeli musisz każdej nocy zdobywać po 40 punktów, żeby twoja drużyna mogła walczyć o zwycięstwo to coś poszło nie tak. Jeśli robisz to przez kilka lat, to jest to po prostu wyniszczające. Dobrze znaleźć się w miejscu, w którym masz naokoło siebie graczy potrafiących trafiać rzuty i podawać piłkę na takim samym poziomie, bo dzięki temu wiesz, że nie znalazłeś się w sytuacji, w której wszystko zależy od ciebie.
He deeeply soooryyyy
co za pajac… w dupe niech se wsadzi te przeprosiny
Musiałem rzucać po czterdzieści punktów(a strasznie tego nie lubię)bo cała reszta ziomków z którymi grałem w Houston to były pizdy.Pożałujcie biednego misia,taki zamęczony,taki niezrozumiany przez innych…
Jeśli nadejdzie taki dzień(choć nie sądzę)że Harden zostanie mistrzem to pierwszy raz w życiu upiję się na smutno.Co za palant.
Czyli pojechał Moreya. Good
Trochę racji ma. Atak rockets oparty był na filozofii “piła do Hardena i jakoś to będzie”