“Courtside Karen was MAD MAD”

1

Osoba LeBrona Jamesa sprawiła, że czterech krnąbrnych kibiców Atlanty Hawks wyleciało z hukiem ze State Farm Arena. Oczywiście poszło o bluzgi, które leciały w kierunku LBJ-a. King postanowił coś z tym zrobić i konflikt szybko się zaostrzył.

Głównymi prowodyrami byli państwo Carlos, którzy po kilku drinkach zrobili się odważniejsi. Rozpoczął mąż – na osiem minut przed końcem meczu powiedział coś, co nie spodobało się LeBronowi, ten postanowił zrobić z tym porządek. W obronie męża stanęła Juliana – jego żona i kobieta z dużym parciem na szkło. Ostatecznie skończyło się na wyrzuceniu wspomnianej dwójki i ich przyjaciół.

Jednak ciekawie było również po meczu, kiedy “Karen” na swoim Instagramie zaczęła tłumaczyć, jak to wszystko wyglądało. Z jej relacji można wywnioskować, że to tak naprawdę James zaczął, a ona nie zrobiła nic – po prostu żyła pełnią życia.

Nie zabrakło również wyzwisk w kierunku Jamesa, których nie będę przytaczał. Przy okazji odrzuciła zarzuty jakoby była tzw. “gold digger”. Wyznała oczywiście, że kocha swojego męża i walczyłaby z każdym, kto chciałby mu zrobić krzywdę. Niezależnie od nazwiska. Nie dziwię się – mąż jest partnerem drugiego największego dystrybutora drogich win w USA oraz, na oko, przynajmniej 30 lat starszy od “Karen”.

Sam Chris Carlos jest zagorzałym kibicem Hawks – chodzi na ich mecze od ponad 10 lat, zawsze blisko parkietu. W 2017 roku pochwalił się nawet szeregiem zdjęć z LBJ-em, które podpisał w stylu “Niemal usiadł swoim grubym zadem na moim portfelu i telefonie” oraz “Can u tell I don’t like this guy”. Warto przypomnieć, że zarówno w 2015, jak i w 2016 roku prowadzeni przez LBJ-a Cleveland Cavaliers do zera ograli Hawks w play-offach.

Sam LeBron zbytnio się tym nie przejął – powiedział, że cieszy się, że kibice wracają na trybuny, że może dojść do jakiejś interakcji, której mu brakowało. Dodał, że według niego krewcy kibice powinni zostać na trybunach, ale ostateczny głos w tej sprawie mieli oczywiście sędziowie. Skomentował również całe zajście na Twitterze: