Houston Rockets wygrali swój pierwszy mecz nowej ery bez Jamesa Hardena. Grali jeszcze bez Victora Oladipo, do tego bez kontuzjowanych Johna Walla i Erica Gordona, ale za to z nowym duchem. Duchem zespołu, który grał twardo i przede wszystkim razem. Podkreślali to po meczu ze Spurs, a we własnym gronie rozmawiali o tym po drugiej z rzędu dotkliwej porażce z Lakers. Spotkali się wtedy bez Hardena i teraz ewidentnie odetchnęli po wyminie. Nie muszą już przejmować się niezadowolonym gwiazdorem, który porusza się po parkiecie w tej samej koszulce, ale nie jest zainteresowany wspólną grą. Została grupa zawodników, która ma coś do udowodnienia i chce to zrobić wspólnymi siłami.
W sobotę Rockets ponownie grają w San Antonio. Może już wtedy zadebiutuje Oladipo, choć wygląda na to, że on również nie zamierza za długo zabawić w Houston. Tak więc to raczej nie koniec zamieszania i trzeba przygotować się na kolejne plotki transferowe przed trade deadline. Ale na razie Oladipo ma pomóc wygrywać, bo trzeba pamiętać, że Rockets nie mają po co tankować. W wymianie po Russella Westbrooka oddali Thunder prawo do zamiany pierwszorundowego picku w drafcie 2021 (chroniony tylko w top-4) i jeśli dobrze rozumiem, Sam Presti ma tu opcję dokonania zamiany nie ze swoim wyborem tylko z pickiem Heat. Dlatego Rockets nie są zainteresowani przegrywaniem, będą próbowali walczyć o miejsce w play-in i przynajmniej nazbierać jak najwięcej zwycięstw zanim przehandlują Oladipo w marcu. Od razu dodajmy, że w dwóch następnych draftach będą mieli swoje picki, po czym od 2024 na trzy kolejne lata znowu kontrolę nad nimi przejmie Presti.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.