W poniedziałek Boston Celtics grali dzień po dniu, byli dodatkowo osłabieni brakiem Marcusa Smarta i Jeffa Teague’a, słabo zaczęli i na początku drugiej kwarty mieli dwucyfrową stratę, a mimo to zrobili blowout na Raptors. Brad Stevens po raz kolejny przypomniał, że potrafi wygrywać nawet z mocno ograniczonym składem, a Jayson Tatum w drodze do 40 punktów ponownie pokazał, że jest gwiazdą największego formatu.
Teraz przed Celtics kolejne spotkanie z drużyną, z którą grali w playoffach i spróbują w Miami wziąć rewanż za porażkę z bańki. Ponownie jednak mogą być osłabieni, bo występ Smarta (kciuk) i Teague’a (kostka) jest pod znakiem zapytania.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Śmieszki heheszki z Knicksów, ale ja mam zawsze szacun do ekip grających twardo i z poświęceniem. Bilans 4-3 nie wziął się z czapy. Tylko niestety w połowie sezonu liderzy umrą w butach ze zmęczenia, bo pewnie pierwszy raz w karierze muszą pracować tak ciężko ;)) Za to Raptors rzeczywiście wyglądają soft…
thibs zrobi te 37-35, psim swedem awansuje do PO, ale przez 1,5 przeora tych chlopakow, ze poniszczy ich zdrowie , eksploatujac ich ciala. To nie jest normalny trener, LOAD Managment a na co to komu, a po kiego to potrzebne
W sumie ciekawe by było zobaczyć jakąś analizę czy faktycznie zawodnicy u Thibsa częściej łapią kontuzje?
Lubimy powtarzać, że zajeżdża swoich zawodników, bo więcej grają, ale może on po prostu maksymalizuje możliwą liczbę zwycięstw wiedząc, że nie przekłada się to negatywnie na zdrowie zawodników.
Sacramento to rakowa organizacja, gdzie chemia jest równie fatalna jak styl gry? Stare, znałem