Nie od dzisiaj wiedzieliśmy, że James Harden lubi się zabawić w czasie wolnym od gry. W stylu lat dziewięćdziesiątych raz jest to impreza na plaży w Miami, innym razem ruletka w Atlantic City, a jeszcze innym dbanie o sowite napiwki dla młodych dziewczyn w Las Vegas. Lider Rockets taki już podobno jest i na przestrzeni ośmiu lat w Houston jego talent do imprezowania mocno się rozwinął. Nie wiedzieliśmy jednak, że Harden lubi się ostro bawić nawet podczas sezonu, pomiędzy spotkaniami. Tim MacMahon z ESPN w swoim dzisiejszym tekście raportuje, że pod dyktando Hardena często odbywały się treningi i nawet podróże drużyny. Wszystko po to, aby mu dogodzić i zapewnić jego ulubione rozrywki. Nawet jeśli wiązało się to z opuszczaniem treningu, aby w prywatnym odrzutowcu polecieć do Vegas.
Według MacMahona ostatnie lata w Houston można opisać jednym zdaniem:
Wszystko czego zechce James Harden.
“Whatever James wants” has been the Rockets’ philosophy since James Harden arrived in Houston. That changed when he wanted to leave. Ex-Rocket assistant: “Now they have to live with the fallout.” https://t.co/ymTogDUPic
— Tim MacMahon (@espn_macmahon) December 16, 2020
Rockets oddali swojemu najlepszemu zawodnikowi wszystko, czego zapragnął. Wielokrotnie dawali mu wolną rękę i to właśnie jego zdanie liczyło się najbardziej, jeżeli chodzi o skład drużyny. To Harden chciał grać w drużynie z Dwightem Howardem i to on ostatecznie doprowadził do wyprowadzki centra z Houston. To Harden naciskał na zwolnienie Kevina McHale’a, zażyczył sobie sprowadzenia Chrisa Paula i Russella Westbrooka. W kwestii Westbrooka postawił nawet organizacji ultimatum – albo pozyskają jego kolegę, albo on poprosi o wymianę. Wszystko dla Hardena. Pierwsze pytanie w tym przypadku powinno brzmieć – dlaczego zatem Rockets zgadzali się na wszystko? MacMahon twierdzi, że według managementu Rakiet posiadanie w składzie zawodnika, który praktycznie co roku walczy o nagrodę MVP, wymaga wielu poświęceń. Przez całą karierę Brodacza w Houston wierzyli, że będzie potrafił poprowadzić drużynę do zwycięstwa, a wszelkie niedogodności na tej drodze zostaną wtedy zrekompensowane:
Nie możesz być zły na swoje dziecko, jeśli pozwalasz mu jeść cukierki każdego wieczora, a kiedy nagle przestajesz, to ono wpada w furię.
Drugie pytanie, jakie należy zadać brzmi – co popsuło się w relacjach Hardena z Rockets, że ten mając zapewniony ciepły kurwidołek zdecydował się na przeprowadzkę? Odpowiedzi niestety na razie brakuje, a sam zainteresowany jak zwykle zachowuje się tak, jakby cała sytuacja niewiele go obchodziła. Harden nie rozmawiał z mediami po swoim pierwszym rozegranym spotkaniu w preseason, ale kilkanaście godzin później zapewne przyciśnięty przez management zgodził się odpowiadać na pytania. Od razu pojawiły się oczywiście te dotyczące wymiany, ale jedyne czego się dowiedzieliśmy od zawodnika, to że swój wolny czas poświęcił na trening. W Las Vegas. Z kolegami w nocnych klubach.
James Harden on what he was doing in Atlanta in Vegas during training camp:
"I was just training."
For what?
"The start of the NBA season."
Why in Atlanta and Vegas instead of Houston?
"My personal trainers."
— Salman Ali (@SalmanAliNBA) December 16, 2020
Warty odnotowania jest jednak fakt, w jaki sposób Harden wypowiadał się o swoim nowym trenerze Stephenie Silasie. Od jakiegoś czasu pojawiały się głosy, że Silas nie był namaszczony przez 31-latka na stanowisko, ale o dziwo trener zebrał od byłego MVP same przychylne wypowiedzi. Problem może zatem leżeć wyżej. W managemencie lub co nawet bardziej prawdopodobne – w niezbyt znającym się na swojej pracy właścicielu organizacji. Nie wiemy wiele o relacjach Heezy’ego z Tilmanem Fertittą, ale jeśli chodzi o te z Generalnym Menadżerem Rafaelem Stonem, to są na razie w powijakach – Harden nie rozmawiał z nim na temat swojej wymiany, której zapragnął ładnych już kilka tygodni temu:
James Harden on if he trusts Rafael Stone to put the proper pieces around him the same way he trusted Daryl Morey: "We haven't had a conversation."
— Salman Ali (@SalmanAliNBA) December 16, 2020
Harden niczym Prezes rządzącej partii,rozdaje karty w klubie i o wszystkim decyduje.Z tą różnicą,że kiedy innym praktycznie nic nie wolno,jeden jedzie z ekipą na cmentarz a drugi do Vegas.
W tym artykule jest też napisane, że to postępowanie Hardena nie odpowiadało kulturze pracy Chrisa Paula i Russella Westbrooka. I to było powodem odejścia tych dwóch zawodnikow. Więc to jednak nie Russ byl “tym razem” winny.
Nie wiem czemu po 4 minutach nie mogę edytować … ale do rzeczy. Jest w tym artykule fajne zdanie, że kultura pracy w Houston zszokowała Russa. Russ też mial fory w OKC, ale wiązało się to jedynie z wojskowym reżimem, który wprowadzał dla siebie i innych graczy. Russ nie tolerowal spóźnien czy olewania treningu. A w houston była wolna amerykanka.
Żeby on jeszcze cokolwiek wygrał…
Co by było gdyby LeBron pojawił się w Houston. Pewnie biłby wszystkich pasem i rozstawiał po kątach :)
“ciepły kurwidołek” – :D
Miami, dajcie sobie spokój…..
Przypomnę jeszcze analizę wpływu jakości strip clubów w danym mieście na grę Hardena: https://www.reddit.com/r/nba/comments/dt0ucg/i_analyzed_james_hardens_performance_in_every_nba/
“Drugie pytanie, jakie należy zadać brzmi – co popsuło się w relacjach Hardena z Rockets, że ten mając zapewniony ciepły kurwidołek zdecydował się na przeprowadzkę?
Odpowiedzi niestety na razie brakuje …”
Nie, nie brakuje. Hardena do Houston ściągnął gruby miłośnik wolności Hong Kongu,
który przez osiem lat spełniał wszystkie jego zachcianki.
A kiedy on w końcu spierdolił do Phily i w Rockets chcieli troszkę zmienić kurs,
Hardenowi przestało się to podobać.
Myślę, że James Harden powinien trafić do organizacji w której na koniec kariery
zostanie wzięty w karby. Jest już dużym chłopcem i powinien rozumieć że tylko w takiej formule może zdobyć tytuł i być zapamiętany nie tylko jako wybitny gracz ofensywny.
Miami albo Bucks.
James “Wyjebane” Harden (coraz bardziej zgadzam się ze zdaniem Maćka) nie wygląda i nie zachowuje się jakby marzył o zdobyciu mistrzostwa. A tym bardziej jeśli wiązałoby się to z ciężką pracą. Także idąc dalej tą drogą to ja bardziej widzę dla niego (i jego sadła) nieograniczone możliwości do popisów w Chinach.
Będąc na miejscu Nets, Heat czy 76ers nigdy w życiu nie oddałbym za niego Irvinga, Simmonsa czy paczki typu Herro, Robinson itp. Szczerze mówiąc to w ogóle bym go nie chciał u siebie. To nie był, nie jest i nie zanosi się na to, żeby się stał typem zwycięzcy.
Muszę chyba przestać czytać te newsy o Nim, bo normalnie mnie ch** strzela jak to widzę…
Co??? Przez 8 lat bimbal i imprezowal i NIKT NAWET O TYM NIE PISNAL???
I nagle WSZYSCY o tym wiedzieli i WSZYSCY o tym mowia??
W dzisiejszych czasach, gdzie zanim wyslesz tweeta espn juz 2 razy zrobi o tym burde z jakims Stevenem Sm8them??
Jak dla mnie caly ten “news” smierdzi ch…
PS Oczywiscie amerykanski oryginal, bo praca Sebastiana jest wzorowa! :)
@pwoloszun
Jak to nie było? Były strip cluby, były Kardashianki, po prostu nikt już nie zwracał na to uwagi. Było na bieżąco po prostu zapomniałeś bo wszyscy przeszli z tym do porządku dziennego.
Moment, chwila: to w koncu mamy news czy to wszystko juz bylo??