Nowy sezon może wystartować już w grudniu, liga omawia scenariusze

7

Kilka godzin temu zza Oceanu zaczęły do nas napływać interesujące i pozytywnie brzmiące informacje dotyczące rozpoczęcia sezonu 20/21. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że rozgrywki nie rozpoczną się w tym roku i mówił o tym nawet sam komisarz Adam Silver, ale wygląda na to, że sytuacja nieco się zmieniła. Brian Windhorst i Zach Lowe z ESPN jako pierwsi zaraportowali, że władze ligi na dzisiejszym spotkaniu Board of Governors będą omawiać wcześniejszy niż dotychczas zakładano start sezonu:

Według Marca Steina z The New York Times rozpoczęcie rozgrywek w Boże Narodzenie zyskuje zwolenników i choć wielu przedstawicieli ligowych organizacji nie rozpatruje takiej daty jako realną, to dzisiejsze konsultacje i tak oznaczają duży krok do przodu w porównaniu do tego, z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich tygodniach:

Tak szybki start sezonu oznaczałby rozpoczęcie obozów treningowych już w pierwszym tygodniu grudnia, więc okres wolnej agentury musiałby ruszyć zaraz po Drafcie 18 listopada.

Omawiana ma być również data 18 stycznia, czyli symboliczny start sezonu w Dzień Martina Luthera Kinga. Na spotkaniu ma być również podjęta kwestia skrócenia sezonu z 82 do około 72 spotkań – to już doniesienia Vincenta Goodwilla z Yahoo! Sports:

Poza 72 meczami propozycja zakłada także inne zmiany w tradycyjnym terminarzu jak brak All-Star Weekend, wprowadzenie dwutygodniowej przerwy w połowie sezonu i rozegranie turnieju play-in, który po raz pierwszy odbył się podczas restartu.

Shams Charania ze swojej strony dodaje również, że 22 grudnia jest brany pod uwagę jako dzień startu sezonu. Przy odpowiednim terminarzu pozwoliłoby to zakończyć rozgrywki 20/21 jeszcze przed rozpoczęciem Igrzysk Olimpijskich w Tokio:

Według ligowych prognoz, wartość rozpoczęcia gry 22 grudnia w porównaniu z późniejszymi terminami to ponad $500 milionów różnicy.

7 KOMENTARZE

    • Wiadomo, że mniejsza skala, ale Euroliga i inne europejskie rozgrywki grają i różnie to bywa. Mecze są przekładane, była imba z walkowerem w sytuacji, gdy drużyna z powodu covida nie ma wystarczającej liczby zawodników zdolnych do gry, praktycznie widać, że z dnia na dzień są podejmowane decyzje, czy mecz będzie, czy nie. W NBA jest więcej drużyn, więcej podróży itp, więc pewnie byłby chaos, ale jak to u nich – hajs ma się zgadzać, więc jedziemy z tym koksem i nie ma, że boli.

      0
    • To, że NBA gra częściej to jeden problem, drugi jest taki, że to gra w zamkniętej hali, więc jest większa szansa na rozprzestrzenianie się wirusa, więc gra z kibicami na stadionie jest raczej wątpilwa.

      Wygląda jednak na to, że dla NBA wczesne rozpoczęcie sezonu to rozsądna opcja – czekanie do lutego czy marca nie gwarantuje, że będą mogli wpuścić kibiców, a do tego raczej nie chcą znowu grać finałów we wrześniu, gdzie tracą sporo oglądalności na rzecz NFL

      0
  1. Czyli kolejna bańka? Przecież w kwestii pandemii niewiele się zmieni, kibiców na trybuny nie wpuszczą już za 2 miesiące od teraz. Może zaczną w bańce, a później w miarę rozwoju sytuacji na lepsze (lub gorsze, oby nie) będą próbowali wrócić do swoich hal wraz z kibicami, oczywiście zapewne z limitem miejsc.

    0