Daryl Morey odchodzi z Houston Rockets!

21

Wydawać się mogło, że w kilka dni po zakończeniu Finałów 2020 ligowe doniesienia będą skupiać się na przyszłości Anthony’ego Davisa, doniesieniach w sprawie trenerskich wakatów, czy też kolejnych przypuszczeniach na temat scenariusza rozpoczęcia nowego sezonu. Chyba nikt nie przypuszczał, że tego wieczoru spadnie na nas taka Bomba Adriana Wojnarowskiego z ESPN – Daryl Morey po 13 latach kończy swoją przygodę z Houston Rockets:

Według doniesień Woja, Morey już po zakończonych na drugiej rundzie playoffach zgłosił się do właściciela Rockets Tilmana Fertitty, aby przedyskutować swoją rezygnację. Obie strony od tego momentu prowadziły negocjacje rozwiązania kontraktu.

W tweecie Wojnarowskiego sprzed dziesięciu minut można wyczytać, że organizacja z Teksasu planuje przekazać stołek Generalnego Menedżera Rafaelowi Stone’owi, który dotychczas pełnił rolę vice-prezydenta do spraw operacji koszykarskich. Morey pozostanie z Rockets w roli specjalnego doradcy w najbliższych tygodniach, aby do końca nadzorować proces zatrudnienia nowego trenera:

Z otoczenia Moreya płyną informacje, które sugerują, że Ojciec SmallBallu Rockets nie wyklucza w przyszłości objęcia posady w innej organizacji, jednak  najbliższy czas raczej będzie chciał poświęcić rodzinie.

Morey pełnił w Rockets funkcję GM’a od 2007 roku, kiedy na parkiecie występowali jeszcze Yao Ming i Tracy McGrady. Przez te 13 lat jego rządów Rockets 10 razy meldowali się w playoffach, dwa razy dotarli do Finałów Konferencji. W sezonie zasadniczym zaliczyli w tym czasie drugi najlepszy bilans w całej lidze.

21 KOMENTARZE

    • Kudos za atak na GSW.

      Kudos za MNOSTWO innowacji, a wrecz CALKOWITE ZREWOLUCJONIZOWANIE koszykowki.
      Oczywiscie nie zrobil tego sam jeden jedyny, ale jednak byl glowna twarza i awangarda razem m.in. z Donem Nelsonem, Mikiem D, Dirkiem.

      Kudos, ze do konca wierzyl w swoja wizje i do konca pozostal na pokladzie swojego titanica.

      Ale chyba juz sam stwierdzil, ze dotarl do sciany.

      Tak czy inaczej na ten moment na bank nikt za nim nie zaplacze. Ale jak opadna emocje, za pare lat to bedzie “ten gosc”, ktory zmienil bieg historii koszykowki.

      0
  1. CP3 tytułu pewnie by nie wygrał. Ale tez LA nie mogliby tak łatwo stosować strategii pt “podwoic Hardena i zmusić RW do podejmowania decyzji a najlepiej do rzucania z poldystansu i dystansu”.

    Rockets są już na równi pochyłej, ich podstawowi gracze (typu Gordon czy PJ) lepsi juz byli. Ale z CP3 mogli przynajmniej uczynić te serie bardziej wyrownana. Tyle

    0