5 na 5: Następny LeBron i najlepsze mecze playoffów Zachodu

5
fot. AP Photo

1. Rafał pyta który z aktywnych zawodników ma szansę grać w swoim prime w wieku 35 lat, jak LeBron w tym sezonie?

Przemek Kujawiński: Luka Doncić. Aby którykolwiek z graczy NBA miał szansę być w tym wieku na podobnym poziomie do LeBrona dzisiaj, to musi mieć szansę, by w ogóle – kiedykolwiek – być na poziomie LeBrona. Z obecnych graczy tylko Doncić wygląda na kogoś, kto może kiedyś mógłby się takim znaleźć. A to i tak, biorąc pod uwagę najbardziej optymistyczny scenariusz, w którym jego ciało jest w stanie przetrwać trudy kilkunastu sezonów NBA. Trudno mi jednak fantazjować w ten sposób o kimkolwiek innym, bo tylko boiskowe IQ i umiejętność kontroli wydarzeń na parkiecie sprawiają, że gracze w tym wieku mogą wciąż dominować na tym poziomie, a nikt inny nie wydaje się mieć potencjał, by pod tym względem znaleźć się choćby w okolicach Jamesa.

Sebastian Bielas: Chyba żaden, jeżeli weźmiemy pod uwagę to jakim freakiem jest LeBron James. Żaden z aktualnie topowych zawodników nie przykłada tak wielkiej wagi do zachowania swojego ciała w jak najlepszej kondycji i ciężko przypuszczać, aby ktokolwiek mógł mu pod tym względem dorównać w najbliższych latach. Jeśli miałbym wskazać tutaj jednak jakiekolwiek nazwiska, to powiedziałbym chyba: Giannis, Kawhi i może Harden. Giannis dlatego, że ma do tego predyspozycje fizyczne, Kawhi od lat jest uznawany za cyborga, a Harden nie opierając nigdy swojej gry na atletyzmie może dalej grać tą swoją bez-pierścieniową koszykówkę za cztery lata, o ile ktoś w odpowiednim momencie zacznie mu delikatnie ograniczać minuty.

Maciej Kwiatkowski: Russell Westbrook. Interpretuję to pytanie wyłącznie pod kątem atletycznego profesjonalizmu, bo inaczej nie umiem. W listopadzie Westbrook skończy już 32 lata. Miałem okazję przed kilkoma tygodniami oglądać dwa mecze Oklahomy z 2016 i 2017 roku i na tle równolatków Curry’ego czy zwłaszcza Draymonda wyglądał jakby grał w tych meczach wczoraj. No może nie wczoraj, ale przedwczoraj. Spodziewam się, że za trzy lata od teraz Westbrook nadal będzie w stanie rozjeżdżać wszystkich w koźle. (postarałem się, ale mimo wszystko mam nadzieję, że ktoś nie przeczyta tych zdań i wystarczy mu co wytłuszczone)

Michał Kajzerek: Na ten moment widzę jedną mocną kandydaturę – Giannis Antetokounmpo. Potrzebujesz naprawdę silnego ciała, by wytrzymać kilkanaście sezonów obijania się o rywali i zachowania tak ogromnej siły. Sekret LBJ-a w dużej mierze tkwi w tym, jak obudowane są jego ścięgna i więzadła. Jego mięśnie chronią te delikatne części. Antetokounmpo ma potencjał na zbudowanie równie silnego organizmu.

Adam Szczepański: Nikt. LeBron to prawdziwy fenomen i trudno będzie komukolwiek chociażby zbliżyć się do jego długowieczności. Nawet w obecnych czasach gdy przesuwa się granica wieku i wydłuża się okres prime’u, nie spodziewam się, żebyśmy szybko doczekali się ponownie sytuacji, w której 35-letniego zawodnika będziemy nazywać najlepszym koszykarzem na świecie.

Maciej Staszewski: Żaden. Król jest jeden. O nowego MJ’a już nikt nie pyta, może pora przestać pytać o nowego LeBrona.


2. Jak wysoko po playoffach awansował Jamal Murray w Twoim rankingu najlepszych graczy NBA?

Kujawiński: Jeszcze nie awansował. W laboratoriach dzieje się wiele rzeczy, które potem nie mają przełożenia na realny świat, a bąbel w Orlando to przecież swoiste laboratorium. Te same kosze, te same twarze, te same odgłosy i ta sama rutyna dzień po dniu i brak jakichkolwiek dystrakcji. Murray nie pokazał mi w Orlando niczego, czego nie wiedziałem, że ma. Po prostu wreszcie konsekwentnie pokazywał to mecz po meczu – stawiam, że w dużej części dzięki okolicznościom. Pomyślę o awansie, kiedy zobaczę, jak ucisza 20 tysięcy fanów w jakimś Chicago, a dwa dni później zrobi to samo w jakimś Toronto po kilku godzinach podróży i drzemce w hotelu.

Bielas: W gruncie rzeczy wysoko. Nie prowadzę jednak swoich prywatnych rankingów zawodników, aby wskazać tutaj konkretne miejsce, nawet w przybliżeniu. Nie wiem dlaczego, ale pomimo fenomenalnych playoffów, nadal nie kupuję go jako być może już niedługo top gracza ligi. Ktoś może uznać, że przesadzam i niepotrzebnie dopisuję sobie naciąganą narrację, ale przed restartem sezonu w Orlando naprawdę sporo myślałem o tym, jak na niektórych graczy wpłynie brak kibiców na trybunach, brak podróży i generalnie zamknięcie w jednym miejscu. Jednym mogło to zaszkodzić, innym pomóc i wydaje mi się, że guard Nuggets jest na czele tej drugiej grupy. Tu nie chodzi o to, że rozstrzygnięcie tego sezonu będzie miało dla mnie jakąś gwiazdkę przy tytule, ale chciałbym zobaczyć jak w przypadku Murraya będzie to wyglądało w kolejnych, mam nadzieję już normalniejszych rozgrywkach.

Kwiatkowski: Top-20. Rzucał po blisko 40 punktów na mecz w serii przeciwko Rudy’emu Gobertowi, a później rzucił 40 punktów w meczu nr 7 serii przeciwko Kawhi’owi Leonardowi i Paulowi George’owi. Tym jak zabrał mecz i rzucił 20 punktów w drugiej kwarcie (rekord meczów nr 7) wbił się do mojej pierwszej piętnastki. Ma dopiero 23 lata, a grał w tych playoffach z rutyną 30-latka. O to chodzi w tej lidze przecież, żeby robić to właśnie w playoffach i decydujących momentach, o tym cały czas przecież gadamy w grudniu czy styczniu, szczypiemy się “nie, nie, poczekajmy”, czasem złośliwie. Nie mogło się też takiemu charakterowi jak on przytrafić myślę też nic lepszego niż doklejana właśnie łatka “o, to dlatego, że grał w bąblu”. Ps. “Kitchener Shuffle” można też używać w przestrzeni publicznej.

Kajzerek: Na pewno bardzo mocno, ale jego weryfikacją będą następne lata. Powoli Jamal będzie wchodził w prime-time i miejmy nadzieję, że nie zobaczyliśmy od tego zawodnika już wszystkiego. Kluczowe będzie doświadczenie, a w zakończonych dopiero playoffach bardzo sobie w tym kontekście pomógł, bo poznał NBA od zupełnie nowej strony. Jednocześnie spadło na niego wielkie brzemię. Kibice będą oczekiwali, że stanie się liderem z prawdziwego zdarzenia, a to czasami niezwykle męcząca kwestia, zwłaszcza dla młodego zawodnika.

Szczepański: Wskoczył do Top-30 ligi. Nie robiłem sobie dokładnego rankingu, może nawet zmieściłby się do top-25, a przed playoffami pewnie ustawiłbym go gdzieś w okolicach 50-tki. Wcześniej nie byłem co do niego przekonany, ale wykonał ogromny skok, pokazując się jako prawdziwy lider i bardzo efektywny strzelec.

Staszewski: Top25-30 graczy ligi? Jakoś tak, trudno mi podciągać go dużo wyżej. Dla mnie do tej pory był tylko nierównym scorerem, jakich w tej lidze jest na pęczki, takim że jak pójdzie w 2/13 i 7 punktów będziesz równie mało zdziwiony, tak jak kiedy pójdzie w 15/24 i 40 punktów. I teraz ta perspektywa zmieniła się tylko trochę, dzięki temu, że już drugi rok z rzędu w playoffach pokazuje, że kiedy stawki są wysokie, on umie przynieść swoje najlepsze występy. To ogromna wartość. Z drugiej strony podejrzewam, że jest bardzo daleko od bycia pewniakiem do All Star Game i bycia mocnym kandydatem do All NBA Teams, a właśnie to oznaczałoby umieszczanie go w Top-20 ligi już teraz. Do tego warto pamiętać, że niesłychanie ułatwia mu grę Nikola Jokić obok, czyli najlepiej rozgrywający w sytuacjach 4-na-3 podkoszowy w lidze. Joker na boisku niemal uniemożliwia rywalom podwajanie Murray’a w picku. Bardzo fascynuje mnie za to pytanie: Murray, Mitchell czy Booker, w jakiej kolejności ich sklasyfikować.


3. Czyją przyszłość wolisz: Denver Nuggets czy Dallas Mavericks?

Kujawiński: Dallas Mavericks. Żeby myśleć inaczej, musiałbym wierzyć, że Murray nie zejdzie już z tego poziomu, na którym grał w Orlando. Stawiam też talent Doncica ponad talentem Jokica. Do tego Dallas wciąż chyba ma trochę więcej uroku na rynku wolnych agentów.

Bielas: Przyszłość Luki Doncica. Niezależnie od tego, co będzie działo się dalej z Kristapsem Porzingisem. Luka to dla mnie typ zwycięzcy, który w pewnym momencie będzie w stanie zaciągnąć drużynę do Finałów, nawet mając na ławce worek ziemniaków. Jeżeli Mavs otoczą go wystarczającym talentem, to przyszłość należy w tym przypadku zdecydowanie do nich.

Kwiatkowski: Denver Nuggets. Denver ma już dwóch – a nie jednego – młodych, za to już ustabilizowanych graczy na playoffowym poziomie. Tymczasem to co dotychczas Mavericks z Doncicem zrobili – przypomina mi trochę zażynanie młodego running-backa, zanim trzeba będzie mu zapłacić duże pieniądze (to nie jest oczywiście jedyna moja opinia o Luce i Dallas, ale dla potrzeb odpowiedzi na pytanie próbuję być tendencyjny).

Kajzerek: Dallas Mavericks. Odnoszę wrażenie, że mają większe możliwości w kontekście rynku wolnych agentów, bo to nadal Luka Doncić jest tym bardziej “pociągającym” graczem, który może zapewnić Mavs sporą przewagę w rozmowach. Mavs mają największą gwiazdę młodego pokolenia i sprawiają wrażenie drużyny, która wie, co z tym zrobić, więc jestem ciekaw, kiedy zrobią kolejny krok.

Szczepański: Dallas Mavericks. Trudno było się zdecydować, bo obie drużyny mają świetnych młodych gwiazdorów i bardzo obiecujące perspektywy, ale jeśli już muszę wybrać, to stawiam na zespół z najlepszym zawodnikiem. Co prawda Nuggets mają lepszy duet, ale Luka Doncić to przyszły MVP i prawdziwy game-changer. Plus na ławce jest Rick Carlisle, a Mark Cuban będzie skłonny więcej wydać na swój zespół niż rodzina Kroenke.

Staszewski: Dallas Mavericks. Luka i Porzingis vs Joki, Murray i MPJ. Taki wybór wygląda naprawdę dobrze dla Nuggets, bo bardzo kontuzjogenny Zingis może wcale nie mieć lepszych perspektyw niż Murray. A dodatkowo Nuggets mają MPJ’a, który w playoffs z meczu na mecz był coraz lepszy. A jednak Dallas. Czemu? To bardzo proste – to Dallas ma lepszego …dużo lepszego trenera i lepszego ….dużo lepszego właściciela. Organizacyjnie Mavs są dużym rynkiem. I mają potencjalnie najlepszego gracza w tej grupie. Luka w połączeniu z Carlisle’em, grą w Dallas i bezdennym portfelem Cubana powinien mieć siłę przyciągania innych graczy nieporównywalną do mało-rynkowego Denver. Niestety, świat działa tak, że więksi i bogatsi mają po prostu lepiej.


4. Adam pyta który z wolnych agentów najbardziej poprawił swoją wartość podczas restartu? 

Kujawiński: Goran Dragić. Jego wygasający właśnie kontrakt z Miami miał być pierwszym i ostatnim dużym kontraktem w jego karierze. 34-letni Słoweniec zatrzymał jednak najlepsze na playoffy i będzie miał świetną pozycję negocjacyjną, żeby jeszcze trochę pieniędzy dołożyć do rodzinnych oszczędności.

Bielas: Jerami Grant i Fred VanVleet. Pierwszy pokazał, że Nuggets byli w ubiegłym roku właśnie o takiego atletycznego skrzydłowego od być może dużej niespodzianki. Drugi natomiast udowodnił, że może być pierwszoplanową postacią drużyny i w tegorocznym offseason pewnie znajdą się tacy, którzy będą chcieli widzieć go u siebie.

Kwiatkowski: Jerami Grant. Biorę pod uwagę, że moje patrzenie na niego jest skrzywione, bo po prostu od kiedy pojawił się w NBA jest ciągle w moim prywatnym topie – uwielbiam jego atletyzm, długość, euro-gyro-step mniej! Mało rzeczy mnie wzruszyło w lipcu bardziej niż gdy w jednym z meczów preseason czy seeeding games zaczął nagle trafiać rzuty po koźle. On cały czas nie wie jeszcze ile może zrobić ze swoją długością w ataku. Grant odstąpi od 9.3 mln dolarów po tym jak był swiss-army-knife dla Denver przez cały bąbel i go-to-obrońcą na Leonarda i LeBrona w playoffach, plusowym graczem na 30 minut finałów konferencji. Może spodziewać się ok. 15 mln dolarów za kolejny sezon – jest w primie i staje się coraz lepszy – kłopot w tym, że na palcach dwóch rąk da się policzyć kluby, które mogą dać mu więcej niż mid-level. Ale myślę, że np Atlanta, która z uwagi na niecierpliwość Trae’a Younga musi poprawić się szybko – i wiezie dużo niskich rookie-kontraktów – może być rywalem dla Denver.

Kajzerek: Jerami Grant. Z tego co słyszymy nie wykorzysta opcji zawodnika, co zresztą całkowicie słuszne, bo zamiast 9 milionów, może podpisać nawet za 15, jeśli któryś z generalnych menadżerów będzie gotowy zaryzykować. Zaprezentował ponadprzeciętną koszykówkę dla Denver Nuggets w play-offach i przedstawił się jako ofensywna opcja, której można zaufać. Nie widzę więc powodów, przez które nie mógłby znaleźć dla siebie ciekawego miejsca, prawdopodobnie z dala od Kolorado, co jest dla Tima Connelly’ego konkretnym problemem.

Szczepański: Goran Dragić. Do momentu zatrzymania rozgrywek był 34-letnim rozgrywającym, który odbił się po poprzednim fatalnym sezonie i bardzo dobrze spisywał się w mniejszej roli szóstego gracza. Teraz natomiast jest doświadczonym liderem, który odnalazł swoją drugą młodość, rozgrywa najlepsze playoffy w karierze i jest najlepszym strzelcem Miami Heat w ich drodze do wielkiego finału. Będzie jednym z najbardziej rozchwytywanych wolnych agentów.

Staszewski: Goran Dragić. Napisałbym że Lu Dort, ale jego agent to głąb który wziął maleńkie, wieloletnie przedłużenie tuż przed playoffs, więc trzeba szukać gdzie indziej. W takim razie stawiam na Gorana Dragicia, który wyglądał już na wypranego z koszykówki, a tu nagle po restarcie jest jednym z najlepszych graczy bańki. Myślę że zapracował sobie właśnie na jeden z najwyższych rocznych kontraktów w historii ligi, podejrzewam tu coś w stylu 25 mln za rok + TO.


5. Najlepszy mecz playoffów 2020 w Konferencji Zachodniej to:

Kujawiński: Mecz numer 4 Clippers Mavericks. To jedno z tych klasycznych playoffowych spotkań, które kiedyś będzie można oglądać na powtórkach. Wielkie powroty najpierw Dallas a potem Clippers i genialny Luka Doncić, kończący dogrywkę emblematycznym buzzer-beaterem. Też mecz numer jeden Jazz z Nuggets i 57 punktów Donovana Mitchella, który w pojedynkę prawie wyrwał ten mecz z garści Denver, zanim Jamal Murray pokazał nam pierwszą odsłonę swojego bąblowego geniuszu.

Bielas: Obydwa mecze numer siedem po powrocie z 1-3 w wykonaniu Denver Nuggets. Pomijając ich wartość sportową, po prostu tego typu spotkania są w moim prywatnym rankingu takim koszykarskim crème de la crème. Ostatni raz tak dobrze oglądało mi się mecz, kiedy Houston Rockets z Joshem Smithem w składzie niszczyli Lob Angeles Clippers w 2015 roku.

Kwiatkowski: G1 Utah Denver. Diament w alercie i mecz narodzin “Pana Grojka”. Teraz jak wrócisz się do tego meczu raz jeszcze (najlepiej w sprawdzonym zestawie ziomkowookołokanapowym), zobaczysz że Murray na 57 punktów Donovana Mitchella odpowiadał nie tylko na końcu i w dogrywce, ale już wcześniej robił to w drugiej kwarcie. Wtedy jeszcze mało kto spodziewał się co zrobi np w drugiej kwarcie meczu nr 7 przeciwko Clippers. W tym meczu jest też na końcu pierwszej połowy jedna z najgorszych minut w historii koszykówki! W tym meczu chodzi o cały mecz, nie tylko samą końcówkę. Co tam jest trafiane przez Mitchella i Murray’a, to jest absolutne fruństwo.

Kajzerek: Zwycięstwo Mavs po step-backu Luki Doncicia. Przyjemne spotkanie z bardzo przyjemnym zakończeniem, gdy jeden z najpłynniej grających zawodników w lidzie najpierw układa plan w swojej głowie, a potem idealnie go egzekwuje, niczym Robert Downey Jr we własnej interpretacji Sherlocka.

Szczepański: Clippers Mavs Game 4. Nie jestem przekonany, że to był najlepszy mecz na Zachodzie, ale na pewno był bardzo dobry, a przede wszystkim jest jednym z tych, które najbardziej zapamiętałem. To oczywiście ten zakończony po dogrywce buzzer-beaterem Doncica.

Staszewski: Wybieram 23 sierpnia 2020 i rzucam monetą. Tego dnia naraz zostało rozegrane Luka Game i Mitchell z Murray’em idący man-o-mano po 50 punktów każdy. Może były jakieś lepsze mecze w tych playoffs na poziomie taktycznym, może były też jakieś lepsze indywidualne występy. Ale tu krzyczałem, wstawałem, nie wierzyłem własnym oczom, kibicowałem przeciwko własnym zakładom u buka. Kwintesencja playoffów.

5 KOMENTARZE