Tegoroczną statuetkę MVP zgarnął Giannis Antetokounmpo i choć ciężko odmówić zawodnikowi Bucks fantastycznego sezonu zasadniczego, to nie wszyscy uważali, że to właśnie jemu należała się ta najważniejsza indywidualna nagroda. Szesnastu głosujących jako pierwszy wybór wskazało w głosowaniu LeBrona Jamesa, który poprowadził swoich Lakers do najlepszego bilansu w Konferencji Zachodniej. Lider Jeziorowców w kilka godzin po ogłoszeniu wyników odniósł się do nich w rozmowie z dziennikarzami ESPN i w gruncie rzeczy nie ukrywał swojego niezadowolenia:
Wkurzyło mnie to, bardzo mnie to wkurzyło. To mój komentarz w tej sprawie. Wkurzyło mnie to, bo na 101 głosów otrzymałem 16 pierwszych miejsc. Ja nie mówię, że zwycięzca nie zasłużył na nagrodę, ale to jedno z najbardziej wkurzających drugich miejsc w mojej karierze.
Drugie miejsce w głosowaniu na nagrodę MVP przydarzyło się LeBronowi już po raz czwarty. Ostatnim razem w sezonie 17/18 uznał wyższość Jamesa Hardena z Rockets. Wcześniej kończył klasyfikację tuż za plecami Kevina Duranta i Steve’a Nasha – odpowiednio w 2014 i 2006 roku.
A ja myslalem, ze te w finalach.