Dziś o trzeciej mecz nr 7 półfinału Zachodu Clippers-Denver, ale wcześniej o godz. 0:30 pierwszy mecz ekscytującego, choć niestety pierwszy raz od dawien dawna pozbawionego supergwiazd finału Konferencji Wschodniej.
Piotr Sitarz: To będzie trudniejsza seria dla Miami niż ta z drugiej rundy przeciwko Bucks i na podobnym poziomie dla Bostonu w porównaniu z serią z Toronto Raptors. Jednocześnie będzie to seria bliska, w której trudno wytypować kto jest jej najlepszym graczem na starcie, kto zostanie w trakcie i kto będzie po ostatnim meczu. Czy Bam Adebayo? Czy Jayson Tatum? Kemba Walker? Jimmy Butler? Jaylen Brown? Kilku graczy było już w tym miejscu, kilku będzie po raz pierwszy. Trenerzy? Erik Spoelstra był wyżej. Brad Stevens jeszcze nie. Myślę o tych czysto koszykarskich aspektach i szczerze powiem, że przytłacza mnie mnogość rozwiązań, zastosowanych strategii, sposobów wykorzystania graczy, ustawiania ich w takim a takim miejscu czy instruowania ich chociażby co do kształtu postawionej zasłony. Obie drużyny mogą grać prawie to samo w obronie i prawie to samo w ataku. Zmieniać krycie i atakować hand-offami. Podwajać pick-and-rolle i generować ponad 40 rzutów za trzy punkty akcjami drive-and-kick. I obie drużyny mogą odejść od krycia istotnych graczy – od Jimmy’ego Butlera – gracza kozłującego – i od Marcusa Smarta – gracza kozłującego i spot-up shootera. Jednak w tej chwili to Boston ma tutaj przewagę. I być może obrona na Jimmym Butlerze – a także to jak sobie z nią poradzi – to klucz do sukcesu? Bo oto mamy wątpliwie rzucającego gracza w zespole, który świetnie z dystansu trafia. Oto mamy niższą wersję Giannisa ze znacznie lepszym kozłem i playoffową umiejętnością dostania się pod obręcz, zaś po drugiej stronie trenera i drużynę z historią tworzenia efektywnych gameplanów pod właśnie nierzucających dobrze graczy. Wystarczy wrócić do serii z Toronto i sprawdzić czy w kolejnych meczach Pascal Siakam nie miał czasami więcej miejsca na dystansie. I być może tutaj pojawia się pierwsza różnica w tym jakże wyrównanym starciu, na którą Spoelstra prawdopodobnie będzie przygotowany korzystając z Jimmy’ego w roli screenera, ścinającego, kozłującego, podającego – czyli w roli, w której genialny jest Bam Adebayo – najlepszy gracz serii z Bucks. Ale ten oto najlepszy gracz, będzie teraz poniekąd zmuszony kryć trzech, czterech, a może nawet pięciu groźnych w ataku graczy. Ba, wszyscy koszykarze Heat zostaną zmuszeni to robić. A Bostonu? No też, bo Dragić, bo Butler, bo Herro, bo może Nunn, ale też Robinson w parze z Bamem, a przecież jest jeszcze Kelly Olynyk. Druga runda pokazała jak oba zespoły funkcjonują przeciwko ustawieniom 5-0 (Heat-Bucks) i przeciwko smallballowi (Celtics-Raptors), i gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, który zespół poradził sobie lepiej, to zajęłoby mi to trochę czasu. Wierzę jednak, że ta jedna rzecz, tych kilka zyskanych metrów obrońców Butlera w stronę obręczy czy innych teoretycznie groźniejszych graczy (Duncana Robinsona!) zrobi różnicę. Nie na tyle dużą, żebyśmy tutaj nie zobaczyli siedmiu meczów, ale wystarczającą, żeby w ostatnim wygrał Boston. Celtics w 7.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“To po prostu młoda grupa ludzi, która na doświadczeniu tych play-offów może zbudować fantastyczną przyszłość. Odnoszę wrażenie, że wspomniane doświadczenie jest brakującym elementem, który zmieni się w przewagę już w kolejnej kampanii.”
Uwzględniając zawodników obu ekip, którzy w tych playoffach spędzają na parkiecie średnio 25 minut, to w Miami jest takich 6, w Bostonie 5 + Hayward, który miejmy nadzieję zaraz wróci. Teraz spójrzmy na dotychczasowe doświadczenie tych zawodników w playoffach – ilość spotkań:
– Miami – 14+64+44+9+60+9 = 200 spotkań
– Celtics – 39+55+56+22+25+18 = 215 spotkań
Wiadomo, że Heat mają jeszcze weterana Iguodalę, który tych spotkań ma aż 154, ale zmierzam do tego, że różnicy w doświadczeniu, która miałaby tutaj przechylić szalę, na którąś ze stron nie widzę. U Heat z sześciu najważniejszych zawodników, dwóch to debiutanci w playoffach i jeden, który gra drugi sezon w tej fazie rozgrywek. U Celtics nie ma żadnego debiutanta i tylko Theis gra drugi raz.
Obalasz urbanlegends ? :)
Pójdźmy krok dalej – 3 z 6 zawodników Heat z największą liczbą minut w tych playoffach NIGDY nie zagrało w GAME6, o GAME7 nawet nie wspominając. Przecież tam już leci samolot z Toronto z pampersami ;)
Jestem gotów zaprzedać duszę za Finał Denver – Miami #Jimmymusisz
Typer był?
Był
Ponieważ nie jestem w tej serii bezstronny, chciałbym tylko zauważyć, że umieszczono Celtics tam, gdzie NIE jest ich miejsce.
Po sezonie regularnym byli trzecim zespołem wschodu, a nie drugim 🙂
GO HEAT!
Ja też nie. Masz rację we wszystkim poza jednym: Go Celtics!
Dawno już, moje sterane kibicowskie serce, nie biło tak mocno jak w tych Playoffach oglądając Miami.
Niech to trwa…
Backstreet Boys – Herro i Robinson, odkurzony Crowder, fantastyczny Bam, Jimmy(go to work) Butler, Jim Carrey na a ławce i Brylantynowy Pat, w budzie z pleksy.
Heat in 6.
Brylantowy