Po meczu numer dwa przeciwko Philadelphii 76ers Kemba Walker powiedział, że od bardzo dawna nie widział tak dużej przestrzeni w ataku pozycyjnym.
Kilka lat temu rywale zrozumieli na czym polega gra Walkera. Około 50% wszystkich posiadań, które rozegrał od 2015 roku, to posiadania skończone w pick-and-rollu. W pięciu kolejnych sezonach był jednym z najefektywniejszych kozłujących w lidze. W czterech jako zdecydowanie najlepszy gracz swojego zespołu. W tym jednym – obecnym – będąc drugim najlepszym, a może trzecim.
Nic dziwnego, że na przestrzeni lat wysoki obrońca konsekwentnie przesuwał się w stronę kozłującego guarda Charlotte, a dzisiaj Bostonu.
W nocy Walker zdobył 22 punkty z 16 rzutów. Aż 6 z 8 celnych rzutów nie zostało kontestowanych przez obrońców Sixers. Wyprowadzanie graczy na lepsze pozycje było usprawnieniem Bostonu po pierwszym spotkaniu, w którym odważnie dropujący Embiid (ignorujący Daniela Theisa) kontrolował obręcz. Kilka dni temu Celtics naturalnie nie byli na to w 100% przygotowani.
Prawie wszystko zmieniło się w Game 2.
Celtics wprowadzili modyfikacje w ataku: manipulowali rywalem za pomocą zasłon dla kozłującego. Zaś Sixers przytrzymali się obrony, dzięki której nie wygrali pierwszego meczu i stracili ponad 117 punktów na 100 posiadań.
Zespół Brada Stevensa zaczął agresywnie. I Kemba Walker zaczął agresywnie. Po postawieniu up-screena Marcusowi Smartowi na prawym boku, który sprawił problem parze Milton-Harris i wymusił zmianę krycia, przeszedł do hand-offa z Danielem Theisem. Również z tym hand-offem Harris miał kłopot: wszak pogubił się nieco i bronił niższego, szybszego i wyrachowanego gracza. To była akcja poglądowa na zasadzie: czy Joel Embiid będzie krył Theisa na dystans zostawiając na górze swojego kolegę w sytuacji 1-na-2? I czy Brett Brown ponownie wybierze to rozwiązanie?
Tak i tak.
Już w jednym z kolejnych posiadań Walker z łatwością dostał się na prawy łokieć, z którego później zdobył kilka punktów. W tym samym posiadaniu okazję po koźle na siódmym metrze miał Marcus Smart. Niscy obrońcy Sixers (którzy w pierwszych minutach funkcjonowali w ustawieniu 4-1 wokół Embiida) przechodzili nad zasłonami. Środkowy zostawał w pomalowanym. Dla formalności i pokazania skali z kim mierzą się gracze Bretta Browna: Boston Celtics są numerem trzy w NBA pod względem liczby rzutów po koźle na mecz i numerem dwa pod względem trójek po koźle:
To posiadanie pokazało na co liczył Brett Brown: na ochronę obręczy przed penetracjami. Głęboko ustawiony Embiid powstrzymał rozpędzonego Walkera dokładnie przed penetracją.
Ale nie o drive’y chodziło Bostonowi w tym meczu.
Powyższy set-up z dwoma ball-screens: jedną niskiego gracza i drugą centra, kilkukrotnie powtórzył się w pierwszej kwarcie. Wysokość tych zasłon była różna. Ta Theisa na ósmym metrze potwierdza, że w ten sposób Celtics szukali pull-up jumperów. Celowo wydłużyli dystans między Embiidem a pick-and-rollem.
Sixers od początku zmieniali krycie niski-niski reagując na spóźnione reakcje, błędy, pomyłki, skuteczne zasłony. Przesunięcie Tobiasa Harrisa na czwórkę poprawiło elastyczność defensywną, natomiast dwie kolejne rzeczy sprawiły, że zmiana w pierwszej piątce okazała się nie mieć znaczenia. A były to: gra pary Horford-Embiid (która jest w tej serii minus-42.8) oraz niski drop środkowego w każdym pick-and-rollu i w każdym hand-offie bez względu na to kto stawiał zasłonę, kto grał na piłce i jaka para grała hand-off.
Wracając do powyższego klipu: to były dwie bardzo dobre pozycje. Standardowo dla Walkera i od tego sezonu dla Smarta, który wobec kontuzji Gordona Haywarda staje się strategicznym koszykarzem Bostonu: właśnie z powodu dostępności w powyższych akcjach (poprawił się w pick-and-rollu), ale też ze względu na sporo sytuacji spot-up oraz wyprowadzanie piłki w transition. Już w tej rundzie Smart musi dostarczyć skutecznej gry na piłce i zapewniać spacing.
Zanim ogrom miejsca w pełni wykorzystał Kemba Walker, który już w pierwszej kwarcie miał kilka świetnych pozycji, błędy Sixers spożytkował Jayson Tatum.
Z 33 punktów, aż 22 zdobył po rzutach po koźle.
Na starcie drugiej kwarty dość zdesperowani Sixers, chroniący topniejącą przewagę z pierwszej części meczu, postawili strefę. Była to zapowiedź tego, co w następnych minutach zrobią Celtics.
Z ustawienia Horns Tatum i Grant Williams przeszli do bocznego pick-and-rolla, w którym tzw. clear zrobił ustawiony w prawym rogu Enes Kanter odciągając od piłki (i od pomocy) Ala Horforda – a to znak, że Brad Stevens nie kalkulował, lecz maksymalizował przestrzeń dla graczy rzucających po koźle. Spójrz na wysokość zasłony Williamsa:
Warto dodać jedną rzecz: Celtics odrobili straty grając piątką, uwaga: Wanamaker, Langford, Tatum, Williams, Kanter.
W sumie gracze Bostonu trafili 17 z 36 rzutów po koźle, w tym 9 z 21 za trzy punkty. To bardzo dużo. To potwornie dużo w zestawieniu z zespołem, który nie gra w ataku w ten sposób, w pierwszym meczu oddał 27 rzutów za trzy punkty i nie prezentuje podobnych metod w ataku pozycyjnym: czyli nie może w ten sposób odpowiedzieć na stratę punktów: choćby z rąk najlepszego gracza, który i tak punktuje za dwa i to grając w low-post.
Poniżej Brad Wanamaker zrobi slip-screen, na którym Raul Neto i Matisse Thybulle na szczęście nie zmienią krycia. Ale chwilę później ten drugi przejdzie nad zasłoną Kantera. Kantera, którego Embiid będzie bronił niskim dropem. A w zasadzie: będzie bronił pick-and-rolla z Tatumem dokładnie w ten sposób:
Nie ma obrony Embiida, jest dobra reakcja Thybulle’a, która skutkuje kontestowaniem rzutu z tyłu (być może na pograniczu faulu), jest też pomoc Neto, jest zachęta do rozrzucenia piłki. Ale jest też świetny w tym sezonie Tatum.
Wspomniałem o manipulowaniu zasłonami. Poniżej przykład ponownego użycia ball-screens niski-duży, które przewijały się przez cały mecz, a także były obecne w drugim spotkaniu pomiędzy Utah z Denver. I tam to Denver nie radzili sobie z Donovanem Mitchellem.
W każdym meczu Bostonu Kemba Walker gra kilka posiadań, w których korzysta z double-screens ustawianych na szczycie. Biorąc pod uwagę logikę, iż pull-up strzelca kryje się bliżej, a także pick-and-rolle z jego udziałem kryje się inaczej niż jeszcze kilka lat temu (a więc z większą agresją), podwójne zasłony służą m.in. do rozwiązania potencjalnych problemów w klasycznym pick-and-rollu.
Podobnie jak wyżej: na zasłonie Smarta nie doszło do zmiany krycia, a na zasłonie fantastycznego w tym posiadaniu Williamsa, który w ostatniej chwili zmienił kierunek zasłony z „bok” na „środek”, Walker zgubił obrońcę i oddał rzut po koźle. Al Horford znalazł się na wysokości linii rzutów wolnych, ale nie to powinno dziwić. W osłupienie powinno wprawić to, że podczas ruchu Walkera środkowy… cofnął się do pomalowanego przewidując penetrację:
Brett Brown wybrał możliwie najgorszy schemat obrony pick-and-rolli i akcji zawierających ball-screens. Mało tego: w drugiej połowie Sixers bronili w podobny sposób jednocześnie ograniczając defensywne możliwości Joela Embiida. Do niedawna jeden z kandydatów do nagrody DPOY, był przydatny może w jednym posiadaniu na sześć wyglądając na ofiarę sabotażu.
Druga połowa w wykonaniu Bostonu była szybsza. Tempo gry wyniosło prawie 99 posiadań (w pierwszej 93). Wtedy zdobyli aż 15 punktów z 17 w sumie zdobytych w kontratakach. Przyspieszenie spowodowało rozstrojenie transition-defense Sixers. Jaylen Brown był aktywny: zbierał piłki w obronie i wyprowadzał kontry. Cały zespół atakował pomalowane. 22 punkty z 38 w tej strefie padły właśnie w drugich 24 minutach meczu. Ale aż 14 w trzeciej kwarcie.
Sixers tracili piłkę i pudłowali rzuty. Po czterech minutach przegrywali 15 punktami. Celtics zdecydowali się na obronę strefą. Warianty 2-3 i 2-1-2 zdezorientowały Filadelfię. Po dwunastu minutach mieliśmy aż 23 punkty różnicy.
Zanim mecz dobiegł końca, to grane były posiadania klasyczne dla Bostonu i Kemby Walkera w Bostonie. Ponownie, bez ustanku, ale z kontrolą efektywności konkretnych graczy na parkiecie.
Siłą Bostonu jest to, że umieją oddać atak w dłonie najskuteczniejszego koszykarza. Z czterech ball-handlerów, każdy potrafi odsunąć się na drugi plan. Nikt nikomu nie przeszkadza. W tym meczu Jaylen Brown był m.in. spot-up strzelcem i ścinającym.
Poniżej Walker wjechał pod obręcz po zasłonie Tatuma. Przytomne zachowanie Josha Richardsona, który zmienił krycie w dobrym momencie reagując na niemożność Shake’a Miltona, zdało się na nic. Joel Embiid nie kontestował rzutu spod obręczy, mimo że ponownie bronił Theisa na odległość:
Boston Celtics są w gazie: fizycznym i strategicznym. Philadelphia 76ers? Mam wrażenie, że nie jest playoffom potrzebna. Mimo wszystko to tylko 0-2 przed dwoma spotkaniami „u siebie”. No właśnie. Czy w tych osobliwych warunkach 0-2 nie należy traktować jako wyniku bliższego 0-3? Jeśli tak: to jest po zawodach. Jeśli tak: to najlepsze playoffy w karierze Joela Embiida idą na marne. A Boston płynie.
Dzięki Piotrze. Jak zwykle świetna analiza. Wrzucone filmy pokazały to wyraźnie, ale w meczu nawet gołym okiem było widać, że Kemba po zasłonie szuka rzutów z okolicy trumny. Widzieli to chyba wszyscy poza Bretem Brownem.
Na ofensywe PHI nie moge patrzec, zaden z obwodowych nie wie co zrobic z pilka, nie ma gracza przez ktorego atak moze plynac… Cytujac klasyka przypomina to wyrywanie zebow. ☺️
Piotrze, uwielbiam Twoje analizy.
Świetny tekst. Pojedynek Stevens – Nurse to będzie uczta