Przewodnicząca NBPA Michele Roberts w ostatniej wypowiedzi dla mediów otwarcie przyznała, że nie ma możliwości, aby w pełni uchronić graczy przed możliwością zarażenia się koronawirusem po wznowieniu sezonu na Florydzie. Roberts dodała, że rozumie obawy części środowiska graczy – liderem tej części jest Kyrie Irving i Dwight Howard, ale jednocześnie przyznaje, że powrót NBA pod pewnymi warunkami w Orlando jest jedyną możliwą opcją. Ta najbardziej bezpieczna, czyli przeczekanie pandemii mogłaby potrwać nawet dwa lata:
Najbardziej przejrzystą opcją będzie przyjęcie do wiadomości, że zawodnicy również zachorują. To już nie jest kwestia tego, czy się zarażą, ale kiedy się to stanie. Jedyne co mogę ze swojej strony zrobić, to sprawić żeby odbyło się to jak najpóźniej. Jeżeli już się to przydarzy, trzeba będzie odpowiedzieć na wiele pytań – jakie są szanse na to, aby być naprawdę ciężko chorym, jaki będzie proces leczenia? Jednak są to pytania na jakie będą musieli odpowiedzieć właściwie wszyscy Amerykanie jako społeczeństwo.
Roberts w swojej wypowiedzi po raz kolejny podkreśliła, że nikt nie zmusza zawodników do powrotu na parkiet i w żaden sposób nie będą oni do tego zobligowani. Jeżeli zawodnicy odmówią gry w Disney Worldzie na Florydzie, to nie zostaną wyciągnięte wobec nich żadne konsekwencje i nie stracą niczego poza częścią pieniędzy z kontraktu.