5 na 5: Adam Silver w czasie koronalokautu

14
fot. youtube.com/user/NBA

Dziękujemy za więcej pytań. Chyba nie mieliśmy póki co lepszego zestawu niż ten poniżej – dzięki Marcin, dzięki Olek, dzięki Rafał. Mamy jeszcze kilka dobrych pytań w zanadrzu, ale cały czas prosimy o kolejne na [email protected] 


1) Marcin Chydziński pyta: Adam Silver zyskał wiele szacunku, za to jak działał podczas obecnego kryzysu. Czy jest coś, co zrobiłbyś inaczej na jego miejscu?

Piotr Sitarz: Nie. Nie znam się na zarządzaniu, a jeśli wiem coś o nadzorowaniu czegokolwiek (zwłaszcza takich rozmiarów jak NBA), to że jest to piekielnie trudne i przede wszystkim niewdzięczne. Mam ogromny szacunek do Adama Silvera za styl w jakim opiekuje się naszą ligą, za efektywność i za sianie spokoju. Podczas pandemii nie zrobił moim zdaniem niczego, za co powinien być krytykowany. No, może data powrotu NBA ustalona na dopiero 31 lipca budzi we mnie słowa krytyki, ale dzień po dniu jesteśmy bliżej.

Maciej Staszewski: Zaprosił do Orlando 20, a nie 22 drużyny. Wizards i Suns zostali dodani sztucznie i wątpię, żeby swoją obecnością poprawili zyski ligi ze wznowionego sezonu.

Adam Szczepański: Nie. Wydaje mi się, że Silver bardzo dobrze działa. Przede wszystkim świetnie współpracuje nie tylko z właścicielami, ale i zawodnikami. To trudna sztuka, ale kluczowa do przeprowadzenia NBA przez ten trudny okres. Oczywiście zawsze znajdzie się coś, co mógł zrobić lepiej/ inaczej, ale nie mam poważnych zastrzeżeń. A przede wszystkim to nie chciałbym być teraz na jego miejscu i podejmować decyzji dotyczących ogromnych pieniędzy, które mogą narażać zdrowie i życie ludzi.

Michał Kajzerek: Nie. Pojawiło się kilka niezgrabnych komentarzy komisarza, ale w dużej mierze były one rozdmuchane przez media. Liga musiała wrócić – utopionych zostałoby za dużo pieniędzy. Moim zdaniem przygotował dla ligi komfortowe warunki i wszystkie narzekania na grę w bańce zawodników, którzy mają obawy, muszą zostać skonfrontowane z konsumpcyjną rzeczywistością i niestety w tej rywalizacji przegrywają. Adam Silver jest dobrym komisarzem, zna rynek, nie podejmuje pochopnych decyzji i w czasie kryzysu okazał się dobrym stróżem dla wszystkich stron zamieszanych w widowisko.

Maciej Kwiatkowski: Tak. Publiczne mówienie, że trenerzy 65+ letni mogą nie być w stanie prowadzić zespołów w bańce jest stygmatyzacją, którą lepiej rozumielibyśmy, gdybyśmy sami byli starsi: Mike D’Antoni po odejściu z Houston może latem nie dostać pracy. Tak rzadko zdarzają się Silverowi piarowe wpadki – to była jedna z nich. Nie powinien był tego mówić głośno, nie powinien był nic na ten temat mówić, bo mówiąc to – w tym samym dniu, gdy dowiedzieliśmy się, że NBA wraca na pewno – w ten sposób przyznał, że nie potrzebujemy starych ludzi, żeby liga działała. Dalej: nie potrzebujemy starych ludzi, żeby ten świat działał. Gdybym był komisarzem, nie rozgrywałbym meczów bez prawdopodobnie najlepszego trenera w historii, bez Alvina Gentry’ego i bez D’Antoniego. Jesteśmy w tym razem, czy nie? Jakim jesteśmy przykładem? Poza tym, nie jestem pewien czy Silver jest coverowany sprawiedliwie. Zastanawiam się nad wpływem ekonomicznego miejsca mediów – w tym potrzeby mediów, żeby koszykówka wróciła (dziennikarze mogą stracić pracę) – na to, że coverowanie Silvera jest raczej bezkrytyczne. Podejrzewam lenistwo. Gdy słyszę “to najlepszy komisarz”, zapala mi się od razu lampka. Jestem pewien, że podejście byłoby bardziej krytyczne, gdybyśmy mieli dziś rok 2008 i powolny upadek mediów nie był jeszcze widoczny. Prawdopodobnie też – bardziej niż Silver to robi – skupiłbym się na sezonie 2020/21, bo sezon 2020/21 powinien być traktowany jako ważniejszy niż dokończenie sezonu 2019/20 i mam wrażenie, że z każdym kolejnym dniem i mijającym tygodniem będzie to coraz bardziej ewidentne.

2) Która kwestia będzie pierwszą, która nie pozwoli Związkowi Graczy i NBA iść zgodnym krokiem i poróżni tak, że wznowienie sezonu 31 lipca stanie pod znakiem zapytania?

Sitarz: Kwestia wolności. Już pojawiają się raporty dotyczące wątpliwości graczy na temat powrotu. Nie dziwię się, że wielu nie podoba się pomysł wznowienia sezonu i że są to koszykarze zespołów, które nie są kontenderami. Obawiam się, że ścisły lockdown – bez rodziny, znajomych, przyjaciół, swobody – może odrzucać, a już wewnątrz bańki budzić się będzie pokusa wyrwania się na miasto, bo przecież w gronie zebranych nie wszyscy będą tak samo pojmować odpowiedzialność. Specjalnie nie piszę o fali uderzeniowej wirusa i protestach w USA, bo mam nadzieję, że gorzej nie będzie.

Staszewski: Myślę, że żadna. Obie strony rozumieją powagę sytuacji z finansowego punktu widzenia. Pojawią się spory przy okazji finansów, pojawi się mnóstwo małych tarć …ale żadne nie zagrozi rozpoczęciu sezonu. Te tarcia powrócą dopiero przy okazji negocjacji nowego CBA.

Szczepański: Pieniądze w dłużej perspektywie. Co do obecnych rozliczeń jakoś się dogadają, bo sytuacja jest bardzo wyjątkowa, trzeba ratować sezon i zawodnicy już zgodzili się na redukcje pensji. Ale trzeba też ustalić co dalej i wynegocjować mechanizmy finansowe w tej nowej rzeczywistości. Ustalić chociażby przyszłe salary cap i to ile pieniędzy z kontraktów zawodników na starcie kolejnego sezonu drużyny będą mogły zatrzymać w escrow, żeby wyrównać później ewentualne straty… Tu zaczną się schody, pojawią się poważne różnice i nikt tak łatwo nie pójdzie na ustępstwa.

Kajzerek: Procedury prozdrowotne. Może się okazać, że NBPA będzie wymagało więcej w kwestii zabezpieczenia zdrowia zawodników. Nie przypuszczam jednak, by problem okazał się tak wielki, że start ligi stanąłby pod znakiem zapytania. Wszelkie kwestie badań i bezpieczeństwa będą absolutnie priorytetowe do ustalenia. Moim zdaniem się dogadają.

Kwiatkowski: Protesty. Zastanawiam się czy koszykarze zgodzą się być zamknięci w bańce, gdy przez Orange County przechodzić będą protesty związane z wbudowanymi w amerykański system niesprawiedliwościami rasowymi. W listopadzie odbędą się wybory prezydenckie i od kiedy Wielki Kurczak planuje wznowić kampanię akurat w Tulsie, następne miesiące mogą być interesujące i dzikie.

3) Rafał pyta: Jaki macie pomysł na to aby pierwsze 4 drużyny po sezonie regularnym miały przewagę w play-offach?

Sitarz: Myślę, że ich przewagą jest to, że NBA nie zakończyła sezonu i pozwoliła im powalczyć o mistrzostwo. Sytuacja jest bez precedensu. Wszystkie te proponowane mini-przywileje, to w gruncie rzeczy sprawy drugorzędne. Poza tym wydaje mi się, że nie ma miejsca na rozwiązania, które dadzą np. Lakers przewagę nad Memphis. Parkiet ze Staples Center? Nielimitowane faule Jamesa? Nie wiem. Może większy sztab ludzi wokół teamu? Może rozszerzenie składu? Może możliwość ściągnięcia wolnego agenta z zespołów, które już nie grają, na czas dogrania sezonu?

Staszewski: Skrócić Playoffs. 12 zespołów w Playoffs, z czego cztery najlepsze z “buy” w pierwszej rundzie. To tak naprawdę jedyne rozwiązanie dające realną przewagę, jakie mi przychodzi do głowy w tej sytuacji. Raczej mało wykonalne, ale wszystkie inne pomysły jakie mi przychodziły do głowy ingerowały w jakiś sposób w ducha sportu.

Szczepański: Nie mam na to pomysłu. I nie wydaje mi się, żeby NBA była w stanie sprawiedliwe zrekompensować brak przewagi własnego parkietu. Z tych pomysłów, o których słyszałem chyba najbardziej podoba mi się propozycja Maćka (czekajcie na kolejną część “Kwiatkowski vs. Szczepański”), żeby drużyna wyżej rozstawna grała do 3 zwycięstw, a ta niżej potrzebowała 4. Nie jest to idealne rozwiązanie, ale daje wyraźną przewagę, na którą drużyny z top-4 zapracowały.

Kajzerek: Własne parkiety. Myślę, że logistycznie nie byłoby to trudne do zrobienia i taka przewaga powinna faworytom wystarczyć, by spełnić ich oczekiwania. Wszelkie zmiany przepisów gry będą dla mnie niepotrzebnym wynaturzeniem. Możliwość gry na własnym parkiecie, gdzie dany zawodnik zna “swoje” miejsca, powinna być w obecnych warunkach wystarczająca.

Kwiatkowski: Niżej rozstawione drużyny grają do 4 zwycięstw, wyżej rozstawione do 3 zwycięstw. To ogólne, podstawowe założenie. O kilku niuansach piszę szerzej w następnej części “Kwiatkowski vs. Szczepański”

4) Olek Żerelik pyta o Grę Draftową: Kogo spośród 120 graczy już wybranych nie spodziewaliście się zobaczyć w tym zestawieniu?

Sitarz: Tony Allen i Marcin Gortat. Ten pierwszy to gracz na piątą rundę, albo na rundę żadną. Były lepsze opcje, które wymagają krycia w ataku. Jego wartość w obronie maleje w playoffach i w najważniejszych meczach sezonu regularnego, kiedy się usprawnia a nie jedzie na autopilocie. I jeszcze do teamu z Giannisem. Chryste. Co do Gortata. Do tego wyboru bardzo mi się zespół Adama podobał. Rozumiem pick: elitarne zasłony, Kobe operujących na nich będzie złotem, pull-upujący Lowry to samo. Nawet Griffin zrobi coś z piłką w ataku w pick-and-rollu z MG – chociaż nie tak dynamicznym w przestworzach jak z Jordanem. Natomiast, czy nie będzie zbyt ciasno? Griffin nie będzie miał piłki w dłoniach tak często jak w Clippers i z konieczność będzie trochę więcej spotował? Mam wrażenie, że ten wybór nieco ograniczył potencjał tego teamu.

Staszewski: Kirk Hinrich – graczy z tego poziomu są miliony, Tayshaun Prince – skrzydłowy ograniczony rzutowo, żyjący z post-up w mismatchach, świetny-ale-nie-wybitny w obronie, mam wrażenie, że jego gra zestarzała się raczej słabo, Tony Allen – gracz tak strasznie krzywdzący atak swojej drużyny nie do końca mi pasuje przy tak głębokich w talent ofensywny zespołach, Boris Diaw, Roy Hibbert, Marcin Gortat – jeśli kogokolwiek z tej grupy widziałem w naszej grze, to w czwartej a nie piątej rundzie.

Szczepański: Arvydas Sabonis. Zupełnie zaskoczyło mnie pojawienie się jego nazwiska. Nie pomyślałem wcześniej, że on faktycznie kwalifikuje się do puli dostępnych zawodników.

Kajzerek: Ciekawy jest wybór Derona Williamsa. Zapomniałem, że ten gość potrafił grać na naprawdę dobrym poziomie. Tym bardziej szkoda, że nie w najważniejszym momencie swojej kariery nie był profesjonalistą i zmarnował swój talent.

Kwiatkowski: Danny Green z #85, Avery Bradley, Raja Bell, Marcin Gortat w IV rundzie. Dostępni są nie tylko cały czas All-Starzy, jak Jerry Stackhouse czy Antonio McDyess czy kilkukrotni All-Starzy – czy gracze dziabiący z kozła za trzy już w 2000 roku – jak Stephon Marbury, ale dostępni są też po prostu lepsi gracze. Żadni tam specjaliści, którzy jak Green, Bradley, Bell czy Gortat nie są nawet specjalistami z klasy najwyższej – Green, Bradley i Bell nie są Tony’m Allenem, Gortat nie jest Tysonem Chandlerem.

5) Marcin pyta: Jakie jest najgłupsze zdanie teza jakie usłyszałeś, związane z koszykówką?

Sitarz: LeBron to choker.

Staszewski: Kiedyś koszykówka/NBA była lepsza. To idiotyczne zdanie, powtarzane niesamowicie często, kompletnie niezgodne z logiką. W każdym sporcie z biegiem lat poziom rośnie. Decyduje o tym rosnący profesjonalizm graczy, coraz lepsze metody treningowe, coraz lepsze metody suplementacji i coraz lepsza boiskowa taktyka. To naturalne i oczywiste. Bezdyskusyjne. Była lepsza do oglądania? Wątpię, ale co kto lubi. Lepsza? Nigdy w życiu.

Szczepański: Koszykówka to sport tylko dla wysokich.

Kajzerek: Ktokolwiek, kto podpowiedział Cavs, że Anthony Bennett powinien być #1 draftu.

Kwiatkowski: Myślę raczej o swoich zdaniach. Jeszcze kilka lat temu zależało mi by z głupotami walczyć, ale dziś myślę, że najlepszą odpowiedzią nie jest negowanie takich zdań czy, co gorsza, bulwersowanie się nimi, tylko próba zrozumienia i pokazywanie przykładów, że może jest inaczej – najczęściej bez wspominania z czym dokładnie się nie zgadzam. Czyli po prostu próba niepisania zdań głupich.

14 KOMENTARZE

  1. Ludzie mam wrażenie przereagowują z “fitem” ignorując duże różnice w umiejętnościach w stosunku do dostępnych ciągle graczy. Stąd te wszystkie Fishery, Gortaty i Bradley’e. Fit jest ważny i może decydować, ale gdy zespoły mają podobne możliwości. Pewnej górki w różnicy potencjału dopasowaniem się nie przeskoczy. Oczywiście nie piszę o ekstremach, gdy wybralibyśmy samych “ball hog’ów”.

    0
  2. Macieju co miałeś na myśli, jeśli chodzi o te “protesty”?
    Nie sądzisz chyba, że koszykarscy milionerzy, zostawią kasę i swoje modne torebki od Viuttona by ruszyć z częścią swoich “braci”, okradać sklepy Nike’a z butów z własnym logiem.

    Bo na walkę z rasizmem, krytykę świata bez równości i braterstwa , o polityce Trumpa, czy wyrażeniu poparcia dla Biden’a w nadchodzących wyborach, będą oczywiście mogli się zawsze wypowiedzieć, czy to w mediach społecznościowych, czy do mikrofonów Doris czy Aldridge’a.

    0
        • Maciej kolejny raz napisał brednie ale Maciej Ci nie odpowie bo to jego brednie tak jak jego zdania. Zerknij na odpowiedź na ostatnie pytanie. Jest kilka zdań, niby do rzeczy, niby mądrych ale puenta jest taka: kilka lat temu zrozumiałem, że moja racja jest najmojsza i mam wyjebane. Przykre bo to nieglupi chłopak jest 😥

          Mopearls już Adam pisał wczoraj bodajże, że gracze mają sporo wątpliwości co do powrotu. Poza standardową sraczką Adasia “Pandemia, zdrowie, nowa rzeczywistość itp” pojawił się również problem protestów…

          Otóż Adam o tym informuje. Bezrefleksyjnie, co jest w jego wypadku normą. Niektórzy gracze mogą nie wrócić do gry w tym sezonie bo protesty. NBA nie ma nic przeciwko temu (wg tego co pisał Adam). Pochylmy się na moment nad tym. Ludzie mający ważne kontrakty,zarabiający niezly/dobry lub niewyobrażalny hajs mają zamiar nie wywiazywac się że swoich kontraktowych zobowiązań bo? Bo tak. Przypomnę tylko sprawę z hongkongiem z pkt widzenia ogólnie pojętej wolnośći, dobra itp w chujjj ważniejszej niż śmierć jednego czarnego kryminalisty z rąk białego pojebanego policjanta. Przypomnijcie sobie co wtedy się wydarzyło. Jak Lebron zareagował np? Jak wielka jest to hipokryzja? Dlaczego tych tematów nie poruszysz Macieju? Ty o nich i wiesz i pamiętasz i na bank myślisz tylko nie poruszasz.

          Kwestia kolejna jeśli idzie o hipokryzję ligi. Też kilka dni temu pisał Adam, że testy na dragi na resztę sezonu zostają odwołane. No kurwa nic dziwnego. NBA nie może sobie teraz pozwolić na badania graczy pod kątem jarania , koksu czy mdma bo pewnie lekko 50% graczy sobie pofolgowało jakby to były wakacje. Ot natura. I żeby nie bylo absolutnie nie uważam żeby narkotyki były czymś złym lub nieduposzczalnym ale jeśli masz jakieś zobowiązania to musisz się wstrzymać jeśli wiesz, że w Twojej pracy mogą być robione testy, nie będą się odbywały z prostej przyczyny. Silver wie, że większość miałaby pozytyw na conajmniej jedną substancję. Byłby to wizerunkowy i marketingowy strzał nie tyle w kolano co w obecnej sytuacji w łeb.

          Pozdrawiam.

          0
          • @tgrudzinski82
            Pełna zgoda.

            Niedawna sprawa z Hongkongiem, czy standardowe lokowanie produktu i przymykanie oczu w kwestii chińskiej (przez wszystkie ligii, nie tylko NBA), wszystko to dawno już potwierdziło oczywisty fakt, iż najważniejsza jest kasa, a syty głodnego nie zrozumie.
            Wszystko to okraszone gęstym sosem polit-poprawności i voila-” kanapowy bunt “bananowej młodzieży” gotowy.
            Przejdzie szybciej niż opryszczka.

            A, że nierówności, rasizm…for sure.
            Stany na tym zbudowano, zawsze tam był i będzie, i gładkie gadki tego nie zmienią, nigdy.
            Zbyt wiele nas dzieli -jako różnokolorowe, kulturowe masy-aby jeszcze w to wierzyć, tyle lat po upadku kolonializmu.

            To tylko sportowcy, i na każdego Billa Russela, który będzie czuł potrzebę powiedzenia paru ważkich słów, przypadnie 200tu “Chamberlain’ów , którzy wolą się w spokoju polansować i kolekcjonować dziewczyny.

            0
        • niby wiedziałem, że tu jesteście, ale jednak trochę zaskakuje ilość na szóstym graczu dzbanów pozujących na wolnomyślicieli (choć mr grudziński, bo go głownie mam na myśli, pod innymi postami już większe głupoty pisał w sumie)

          0
  3. Wooden, mógłbyś skomentować szerzej Kirka Hinricha? W tamtym sezonie był All NBA Defensive 2nd, Defensive Win Share na poziomie 4,6 był 10 wynikiem w lidze, 9 ast per 100 poss i 41,5% za 3, w tym 47% z rogów. Wiem że z tymi milionami to była hiperbola, ale mógłbyś podać chociaż kilku, dostępnych w grze draftowej na tamtym etapie?

    0
    • Nie widzę wielkiej różnicy między Kirkiem, a Marcusem Smartem, Patem Beverleyem czy choćby Averym Bradleyem. Przynajmniej takiej usprawiedliwiającej wybór tak wysoko gracza wybitnie zadaniowego kosztem dodania konkretnego talentu. Główna różnica którą widzę, to osobista sympatia wybierającego. Ale nie spodziewałem się, że są tacy których sympatii Hinrich nie zdołał osłabić swoją brzydką i chamską końcówką kariery.

      0
      • Jednak dla mnie dopasowanie > suma talentów. Poza tym defensywny talent to też talent (lub zdolność do większej koncentracji i zaangażowania, jak zwał tak zwał). Zgodzę się że wszyscy wymienieni gracze są na podobnym poziomie, ale dla mnie to jest poziom akurat na czwartą / piątą rundę.

        0